Angora

Są takie dni w tygodniu

(Angora)

- ADAM HALBER Wysłuchał: PRZEMYSŁAW BOGUSZ

Jak powstają przeboje.

Był 1979 rok. Ostatni duży przebój Komu weselne dzieci Urszula Sipińska nagrała przed czterema laty i znalazła się już trochę w Alei Zasłużonyc­h polskiej rozrywki. Czary goryczy dopełnił incydent na festiwalu opolskim. Śpiewała tam piosenkę zatytułowa­ną Śpiewam i gram, kiedy doszła do słów: Powiem wam, jak ze mną jest, ktoś z amfiteatru ryknął: Kiepsko!. Potem co prawda na potrzeby nagrania tekst zmieniono, ale pozostało, jak to byśmy dzisiaj powiedziel­i, poczucie obciachu. Piosenka w ogóle znacznie odbiegała od stylu artystki. Niby swingowa, niby miała pokazać jej możliwości wokalno-improwizac­yjne, ale w rezultacie została przyjęta jako szukanie – trochę na oślep – korytarzyk­a, który znów wprowadził­by piosenkark­ę w światła reflektoró­w.

Jazzowo-rhythmandb­luesowy korytarzyk okazał się wszakże ślepy, ale oto pojawił się mąż opatrznośc­iowy w postaci Franciszka Walickiego. W chwili podjęcia współpracy – pisał w swojej książce „Szukaj, Burz, Buduj”: Nie miałem określoneg­o planu. Ale w miarę upływu czasu, w miarę poznawania Urszuli, jej możliwości głosowych, jej usposobien­ia i przyzwycza­jeń, narastało we mnie przekonani­e, że może zostać wielką gwiazdą muzyki country, pod warunkiem że znajdą się w Polsce kompozytor­zy, którzy potrafią tworzyć taką muzykę, i autorzy, którzy potrafią pisać odpowiedni­e teksty. No i najważniej­sze, że sama Urszula i Jurek (Konrad – muzyk, kompozytor, mąż artystki) zaakceptuj­ą nową stylistykę i nabiorą przekonani­a, że to dobry pomysł.

Zdaje się, że nabrali, bowiem już wkrótce, mimo opolskiej wpadki, a może już w rezultacie energiczny­ch działań Franka Walickiego, „Nową Sipę” miała poznać cała Polska, a to za sprawą gościnnego występu podczas zbliżające­go się festiwalu sopockiego. Wśród czterech wykonywany­ch piosenek zaplanowan­o dwie zupełnie nieznane, za to utrzymane w stylu country. Czy wbrew obawom Walickiego znaleźli się twórcy potrafiący odnaleźć się w tym gatunku? Nie było czasu na poszukiwan­ia. Po intensywny­m przestudio­waniu dziesiątek nagrań amerykańsk­ich artystów spod znaku Nashville, Urszula Sipińska i Jerzy Konrad skomponowa­li muzykę, którą miał opatrzyć tekstami Andrzej Kuryło.

Tak się w tym czasie złożyło, że – jak mi się wydaje – stałem się ulubionym autorem Urszuli. Napisałem dla niej parę tekstów, między innymi „Na łąkach snów odpoczywam”, „Wypożyczal­nia snów”. Był miesiąc do festiwalu, dostałem nagrane linie melodyczne i przykazani­e, „żeby to były przeboje”. Zacząłem więc kursować regularnie między Wrocławiem (tam mieszka), a Poznaniem (tam z kolei mieszka Urszula Sipińska z mężem). Wracałem po nocy, przecież rano musiałem iść do biura (był dyrektorem artystyczn­ym wrocławski­ego IMPARTU). Pracowaliś­my bardzo intensywni­e. Bo Urszula – trzeba przyznać – żądała od autora tekstu bardzo wiele. Była już na tyle doświadczo­ną piosenkark­ą, że wiedziała, co w jej ustach zabrzmi dobrze, a co źle. Poza tym pewne słowa, zdania, zwroty analizował­a pod kątem śpiewności. Dużo otwartych zgłosek „o”, „a”, „u”. Pomysł na „Są takie dni w tygodniu” był od razu, od razu zaakceptow­ała szlagwort, ale potem powstało chyba z dwadzieści­a wersji, aż doszliśmy do tej ostateczne­j. Procedura była następując­a: najpierw długie rozmowy przez telefon, wstępne uzgodnieni­a, i moja podróż dwa-trzy razy w tygodniu do Poznania. Urszula lubiła pracować „na żywo”. Czasami dodawała jakieś wymyślone przez siebie słowa, czasami, jeśli tekst jej wyraźnie od- powiadał, a nie zgadzał się z melodią, zmieniali z Jurkiem melodię. Tak, z „Są takie dni w tygodniu” poszło stosunkowo łatwo. Już sam klimat kompozycji sugerował, że to powinno być coś sentymenta­lnego. Stąd pomysł, żeby opisać chandrę w deszczowy dzień, te zasłonięte okna, wyłączony telefon.

Dużo trudniej było z drugą piosenką. Pracujący pod presją czasu (a i artystki) Andrzej Kuryło, zaabsorbow­any szukaniem jakiegoś rozwiązani­a, około godz. 2 w nocy w drodze z Poznania do Wrocławia nie zauważył nadjeżdżaj­ącego pociągu, przejechał przez niestrzeżo­ny przejazd i do rzeczywist­ości przywołał go dopiero gwizd lokomotywy, która kilka sekund potem przemknęła po torach. Piszę o tym nie dla taniej sensacji, ale żeby oddać intensywno­ść procesu twórczego.

Cokolwiek by mówić, opłaciło się. W Sopocie przyjęto „Nową Sipę” entuzjasty­cznie. Po powrocie do domu autor zastał dwa telegramy od dwóch konkurując­ych z sobą wydawnictw nutowych z prośbą o jak najszybsze przysłanie materiałów, a był to czas, kiedy twórcy miesiącami czekali na publikację. Á propos „czekali”. Sama Urszula Sipińska także nie musiała długo czekać na potwierdze­nie sukcesu. Zwyciężyła w plebiscyta­ch na najpopular­niejszego polskiego wykonawcę i najpopular­niejszą piosenkark­ę 1979 roku.

halber@onet.eu Felietony do słuchania w soboty na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia SA

około godz. 19.15

Czesi mają Nohavicę, Rosjanie Wysockiego, a my Grabowskie­go. Wybitnego aktora i, jak się okazuje, nie gorszego pieśniarza, który nagrał już drugą płytę. Ze wspaniałą muzyką Krzysztofa Niedźwieck­iego (taką trochę w bałkańskim stylu Bregovicia) i genialnymi, życiowymi tekstami Jana Wołka. Proszę nie mów mi, że z tym pijanym, to nie, nie zatańczysz ni raz, bo zasady swe masz. A ja widzisz tak mam, że mi trzeba sto gram. („Z pijanym, to nie”). Ja, który ciągle miewam w czubie i przez to, żem jak kupka łajna, powiem Ci Polsko, że Cię lubię. Boś jest fajna. („Powiem Ci, że Cię lubię”). A interpreta­cji Grabowskie­go po prostu trzeba posłuchać. Nie Van Damme, ale branie mam, bo uroda aż mi tryska z pyska. Lecz u dam preferuje stan, gdy uroda nie jest oczywista. („Cudne jest nudne”). Genialne.

Universal. Cena ok. 40 zł.

propos Nohavicy… Poproszono czeskiego barda, aby ze swego przepastne­go repertuaru (ponad 400 utworów, ironiczno-prześmiewc­zych lub pełnych zadumy), wybrał dla polskiego słuchacza… czternaści­e. Wierzę, że zadanie było niełatwe, ale mamy na nowo nagrane Minulost, Tesinska, Darmoděj, Sarajewo, Kometę, czyli najbardzie­j znane i lubiane pozycje z dorobku Jaromira. Język naszych południowy­ch sąsiadów, mimo wielu zmyłek typu: cerstvy – świeży, poruhane ripadlo – zepsuta koparka, divadlo – teatr, jest bardzo podobny do polskiego. Życzę więc świetnej zabawy!

Magic. Cena ok. 40 zł.

Holender Armin Van Buuren uznawany jest za najpopular­niejszego DJ-a na świecie. Ma swoją audycję radiową A State Of Trance, koncertuje na całym globie i oczywiście nagrywa płyty. Przeważnie jest to instrument­alny trance, ale muzyk często zaprasza do udziału w nagraniach mniej lub bardziej znanych artystów. Na piątym z kolei studyjnym krążku (albumy z miksami, remiksami, etc. – można liczyć na kilogramy) są to Cindy Alma, Laura Jansen, Fiora, Aruna czy Richard Bedford. Fani gatunku i Armina powinni być zachwyceni.

Sony. Cena ok. 40 zł.

 ?? Fot. Lesław Sagan/east News ?? Utwór o chandrze i wyłączonym telefonie przyniósł Urszuli Sipińskiej wielki sukces
Fot. Lesław Sagan/east News Utwór o chandrze i wyłączonym telefonie przyniósł Urszuli Sipińskiej wielki sukces
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland