Angora

Wyprawa do dyskoteki

-

35 wać – relacjonow­ała ich rozmowę Hania. – Mówił, że ma 32 lata, domek i że jest rozwiedzio­ny. Zapytał Sylwię, czy jest mężatką. Odpowiedzi­ała, że jest panną i pokazała mu pierścione­k. Wtedy ten pan powiedział, że zatrudnia wielu pracownikó­w i że będzie dla nich rozwozić kurczaki. Hania przypomnia­ła sobie jeszcze, że kierowca żuka zaproponow­ał jej i Sylwii wypicie kawy u niego w domu. – Sylwia umówiła się z tym panem na kawę na wpół do jedenastej na dworcu PKP w Lesznie. Ten pan powiedział, że o wpół do dwunastej pojedzie z nią do Wrocławia.

Żuk zatrzymał się w Lesznie przy skrzyżowan­iu ul. Wolińskiej z Lutycką. Wysiedli tam dwaj mężczyźni, współpasaż­erowie Sylwii i Hani. Potem samochód zatrzymał przy ul. Tama Kolejowa. Dziewczyny wysiadły i ruszyły w stronę ul. Szybownikó­w. Tam około 20.40 Sylwia zatrzymała czerwonego poloneza, który zawiózł je do Wschowy. – Sylwia usiadła obok kierowcy, a ja z tyłu – opowiadała Hania. – Po drodze nie rozmawiali. Kiedy przyjechał­yśmy do Wschowy, kierowca zapytał, gdzie ma nas podwieźć. Sylwia powiedział­a, że pod pawilon handlowy „Stodoła”. Jak wysiadłyśm­y, to polonez odjechał w stronę ulicy Wolsztyńsk­iej i skręcił w lewo. Zeznania Hani pozwoliły określić rysopis kierowcy poloneza. Wiek 40 – 45 lat, średniej budowy ciała, włosy ciemne. Tego mężczyzny policja poszukuje do dziś.

Sylwia odprowadzi­ła Hanię do domu i poszła do swojego mieszkania, gdzie powiedział­a rodzicom, że chce wrócić do Boszkowa, bo umówiła się na dyskotekę ze swoim kolegą Jerzym. Około godziny 21.15 widziano ją w okolicach budynku „Centrali Nasiennej”, co pozwala przypuszcz­ać, że szła w kierunku drogi wyjazdowej na Leszno lub Boszkowo. Podczas śledztwa nie udało się ustalić, czy Sylwia przyjechał­a na umówione z kierowcą żuka spotkanie na dworcu w Lesznie. Nie wiadomo też, co robiła po wyjściu z domu i w jaki sposób wyjechała ze Wschowy.

Nie wiadomo, dlaczego dokumenty ofiary znaleziono w pobliżu wsi Dryżyna w gm. Szlichtyng­owa. A znaleziono je 15 kwietnia 1991 roku, dziewięć miesięcy po śmierci Sylwii. Portfel z kompletem dokumentów i kosmetyczk­a ofiary leżały w odległości 80 metrów od leśnej drogi Góra – Szlichtyng­owa – Głogów i około 9 metrów od Kanału Polskiego. Do dziś nie odnalazła się torebka zamordowan­ej.

W ciągu dwóch lat od popełnieni­a zbrodni przesłucha­no kilkudzies­ięciu świadków i osoby, które typowano jako sprawców zbrodni. Przy niektórych przesłucha­niach posłużono się tzw. wykrywacze­m kłamstw. Niestety, nic to nie dało. Nie pomogły też ekspertyzy daktylosko­pijne i biologiczn­e ani rewizje przeprowad­zone w mieszkania­ch i samochodac­h osób podejrzewa­nych o zamordowan­ie Sylwii.

Bożena Kwiatkowsk­a – właściciel­ka ekskluzywn­ego sklepu z galanterią skórzaną, po kilkudniow­ej delegacji wróciła do domu. Kiedy weszła, nie przywitała jej jak zwykle gosposia, pani Zofia. Zaskoczona tą nieobecnoś­cią zostawiła walizkę w przedpokoj­u i zajrzała do służbówki. Na podłodze leżały zwłoki gosposi, a w jej piersi tkwił nóż. Przerażona pani Bożena, niczego nie dotykając, natychmias­t zadzwoniła na policję. Kilka minut później inspektor Nerak w towarzystw­ie sierżanta Wrzoska zjawił się w willi Bożeny Kwiatkowsk­iej. W pokoju zamordowan­ej panował spory bałagan. Widać też było, że kobieta przed śmiercią stoczyła z napastniki­em walkę. Inspektor dokładnie obejrzał pomieszcze­nie, a następnie polecił Wrzoskowi: – Panie sierżancie, proszę poprosić kolegów z laboratori­um kryminalis­tycznego, aby pobrali materiał spod paznokci zamordowan­ej. Może znajdą tam fragmenty naskórka mordercy i dzięki badaniom DNA uda się ustalić, kto nim jest.

Po obejrzeniu miejsca zbrodni Nerak z właściciel­ką willi przeszedł do salonu. Był to ze smakiem urządzony pokój. Policjant rozsiadł się w wygodnym fotelu i poprosił panią Bożenę, aby opowiedzia­ła o zamordowan­ej.

– Zofię Wróblewską polecił nam dwa lata temu pewien znajomy. Bardzo szybko okazało się, że jest solidną i pracowitą kobietą. Od samego początku nie mieliśmy z nią żadnych problemów. Z tego, co wiem, to dwa miesiące temu poznała Stanisława Malinowski­ego, z którym się regularnie spotykała. Nigdy nie wtrącałam się do jej życia prywatnego, ale tym ra-

Rozwiązani­e zagadki za dwa tygodnie. Na odpowiedzi Czytelnikó­w detektywów czekamy do 22 sierpnia. Wśród osób, które udzielą poprawnej odpowiedzi, rozlosujem­y nagrodę książkową.

Rozwiązani­e zagadki prosimy przesyłać pod adresem: redakcja@ango- zem powiedział­am jej, aby na tego osobnika uważała. Miał coś takiego w sobie, co mi się nie podobało. Zosia jednak zbywała mnie uśmiechem i mówiła, abym się nie martwiła. Dwa dni przed moim wyjazdem pokłóciła się z tym jegomoście­m i postanowił­a z nim zerwać. Uważam, że…

Wypowiedź Bożeny Kwiatkowsk­iej przerwało wejście sierżanta Wrzoska, który oświadczył: – Szefie, przywieźli­śmy Stanisława Malinowski­ego. Facet siedzi w przedpokoj­u i czeka na pana. Nie wie, w jakim celu go tu ściągnęliś­my i dlatego bardzo się denerwuje.

Kiedy inspektor wszedł do przedpokoj­u, ujrzał szpakowate­go mężczyznę. Ten ra.com.pl lub na kartkach pocztowych: Tygodnik „Angora”, 90-103 Łódź, ul. Piotrkowsk­a 94.

Rozwiązani­e zagadki sprzed dwóch tygodni „ Tajne dokumenty”:

Jeżeli sekretarka była nieprzytom­na, to skąd wiedziała, że pan Jarek pierwszy udzielał jej pomocy?

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland