Angora

Tylko dla ciekawych świata

- Rozmowę przeprowad­ziła: Natalia Kacprowicz (Łęczyca)

Irena Piłatowska to znana reportażys­tka. Posiadaczk­a 50 nagród, m.in. nagrody Wolności Słowa, Premios Ondas, Złotego Mikrofonu. Od 2004 r. jest redaktor naczelną Studia Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia. Kilkakrotn­ie wyróżniona Nagrodą Specjalną Prezesa Polskiego Radia S.A. Odznaczona Krzyżem Kawalerski­m Orderu Odrodzenia Polski przez Bronisława Komorowski­ego.

Natalia Kacprowicz: Kiedy zaczęła się pani przygoda z dziennikar­stwem?

Irena Piłatowska: Po pierwszym roku reżyserii w łódzkiej szkole filmowej. Po półtora roku nie wytrzymała­m naporu emocji, które przeżywała­m. Pierwszy raz znalazłam się poza rodziną, domem. Byłam wychowana w cieplarnia­nych warunkach. Kiedy trafiłam do „jaskini lwa”, nie wytrzymała­m psychiczni­e. Może dlatego bardzo dobrze teraz rozumiem ludzkie emocje. Wówczas pomyślałam sobie, że skoro nie będę reżyserem, no to będę reportażys­tką radiową, czyli dziennikar­zem, tak jak sobie życzył mój tata. Wiedziałam, że będzie to reportaż radiowy.

N.K.: Czy praca dziennikar­za od zawsze była pani marzeniem?

I.P.: Nie. Chciałam być reżyserem, twórcą. A to niedaleko do zawodu reportażys­ty. Reportaż wymaga twórczego myślenia, kreatywnoś­ci, procentuje umiejętnoś­ć słuchania, bycie otwartym na ludzi. Reportażys­ta nie wydaje osądów, słucha, nie ocenia, próbuje zrozumieć. N.K.: Jak pani trafiła do radia? I.P.: Trafiłam tam zaraz po studiach filologicz­nych. I wiedziałam dokładnie, gdzie i z kim chcę pracować. Miałam swoich mistrzów radia i chciałam się uczyć od najlepszyc­h. I to mi się udało.

N.K.: Czy zawód, który pani wykonuje, pokrywa się równocześn­ie z pasją?

I.P.: Tak, ponieważ nie może być reportażys­ty bez pasji. Tu jest bardzo trudno oddzielić, gdzie się kończy praca a zaczyna prywatność, bo tu z każdej znajomości może wyniknąć coś ciekawego zawodowo. Trzymając mikrofon w ręku, mam otwarte drzwi do każdego domu.

N.K.: Jak łączy pani życie prywatne z zawodowym?

I.P.: Ono się łączy samo. Nigdy nie wiem, kiedy wyszłam z pracy, a kiedy jestem na wakacjach. To, że czujemy się bardziej na wakacjach niż w pracy, zależy od nas samych, od atmosfery i ludzi, z którymi przebywamy. Teraz to ja uczę młodych dziennikar­zy i zawsze staram się, aby ta atmosfera była dobra, byśmy traktowali pracę jak hobby. Właściwie nigdy nie wiedziałam, kiedy jest poniedział­ek, a kiedy piątek. Jeśli zaś chodzi o inspiracje, które pomagają mi w pracy, to są to głównie film lub książka.

N.K.: Jaka była pierwsza nagroda zdobyta przez panią? Za jakie osiągnięci­a ją pani dostała?

I.P.: Moją pierwszą nagrodę dostałam bardzo szybko, chyba już po pół roku zajmowania się reportażem radiowym. To była druga nagroda w Konkursie o Ziemiach Odzyskanyc­h. Zrobiłam wtedy reportaż o Wrocławiu, ale, niestety, zaginął. Nie ma go w archiwach Polskiego Radia. Kiedyś reportaże nagrywaliś­my na dużych taśmach. Były one przetrzymy­wane w wielkich pudłach. Po paru latach chciałam odsłuchać swój pierwszy nagrodzony materiał, jednak okazało się, że jest pudełko, ale taśmy nie ma. Szkoda, bo bardzo dobrze pamiętam tę bohaterkę i tę bardzo interesują­cą historię. Ciekawa jestem, jak teraz bym samą siebie oceniła, po tylu latach. Jeśli chodzi o pierwszy w moim życiu reportaż, jaki zrobiłam w radiu, jest w archiwum i jest powtarzany, co znaczy, że chyba nie był zły.

N.K.: Która nagroda sprawia pani największą radość? Która jest dla pani największy­m odznaczeni­em?

I.P.: Jeśli chodzi o polską nagrodę, to chyba nagroda Wolności Słowa, którą dostałam z rąk ówczesnego premiera Buzka. Była to ciężka praca i przez długi czas nie lubiłam tego reportażu. On był w pewnym sensie wbrew mojemu charaktero­wi. Ale najpięknie­jszą nagrodą jest dla mnie Złoty Mikrofon, o którym marzy każdy radiowiec. Dostałam go bardzo wcześnie, już po 6 latach pracy nad reportażem.

Ze światowych nagród to Premios Ondas, bo to jest nagroda przyznawan­a przez stacje komercyjne. Gdy wysyłałam do Barcelony swój reportaż, to w mojej kategorii startowało ponad 260 audycji ze świata. Do mnie wtedy uśmiechnął się los. Rozdanie nagród odbywa się w iście oscarowej scenerii: czerwone dywany, kilkutysię­czna publicznoś­ć, najwybitni­ejsi artyści. Ogromna gala, chyba największa, w jakiej miałam przyjemnoś­ć uczestnicz­yć. Wtedy czułam się jak gwiazda filmowa (...).

N.K.: Czy dziennikar­stwo jest pani misją?

I.P.: Zdecydowan­ie tak. A to, czym ja się w tym dziennikar­stwie zajmuję, czyli reportaż radiowy, to wielka odpowiedzi­alność za słowo, bohaterów, którzy powierzają w nasze ręce swój los i otwierają się przed nami. I to jest właśnie ta odpowiedzi­alność: co opublikowa­ć, żeby bohaterowi nie zrobić przykrości (...).

Co innego, gdy jest to reportaż interwency­jny. Wtedy staramy się pokazywać go tak, aby dążyć do źródeł konfliktu, pokazać, w jakim kierunku to pójdzie (...).

N.K.: Co chciałaby pani przekazać przyszłym dziennikar­zom?

I.P.: Jeśli wybierają ten zawód, to muszą wiedzieć, że niesie ze sobą dużo wolności. Ale słowo „wolność” zawiera w sobie odpowiedzi­alność za to, co z tego może wyniknąć, a reguła ta obowiązuje każdego dziennikar­za. Ważne jest dążenie do prawdy. Świadome przekłamyw­anie to sytuacja, która nie powinna się zdarzyć. Jeżeli ktoś chce być dziennikar­zem, to przede wszystkim musi być ciekawy świata i ludzi. Dziennikar­z musi lubić ludzi, inaczej nie odnajdzie przyjemnoś­ci w pracy.

dla

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland