Polka odbiła...
69 siadłam z auta. Nie umiałam chodzić w tym stroju do kostek. Musiałam wyglądać podejrzanie, bo żadna Egipcjanka nie podtrzymuje ręką dołu burki. Ale tylko tak mogłam ich dogonić. W końcu ręka Mony była już tylko parę metrów ode mnie. Szarpnęłam ją tak silnie, że Mona wpadła mi w ramiona. Ciotka, zanim przewróciła się na ziemię, zdążyła spojrzeć na mnie, ale przez burkę zobaczyła tylko moje oczy. Upadła twarzą do piachu, ale i tak po chwili zaczęła krzyczeć. Biegłam w stronę samochodu, potknęłam się, a moja stopa zaplątała się w długi i obszerny materiał. Potem nie mogłam otworzyć drzwi auta. Zablokowały się automatycznie, gdy samochód stanął. Zaczęłam panikować, ale Donya otworzyła je od środka. Najpierw wciągnęła Monę, a później mnie. Nie mogłyśmy domknąć drzwi, bo ciotka już szarpała za klamkę. Zaczęłam płakać, bo usłyszałam, jak Mona krzyczy do ciotki po arabsku: – Mamo! Pomóż mi, mamo! Byłam w szoku, że powiedziała tak do niej. Po jakiejś półgodzinie jazdy Mona zapytała nagle: – To ty jesteś moją mamą?! Nareszcie po dwóch latach poczułam, że odzyskałam córkę – opowiadała szczęśliwa Aleksandra.
W czasie trzygodzinnej jazdy na lotnisko w Kairze Alex musiała się uspokoić, aby nie wzbudzić podejrzeń w czasie odprawy. Tam użyła polskiego paszportu Oliwii. Nie chciała, żeby funkcjonariusze zobaczyli egipskie nazwisko Mony. Później przekupiła urzędnika, aby bez kontroli mogła wejść na pokład samolotu lecącego do Londynu. Gdy wylądowały bezpiecznie na Heathrow, przekroczyły granicę, używając już paszportu Mony. Alex zadzwoniła też do Mustafy, aby powiedzieć, że ich córka jest bezpieczna.
Brytyjskie dzienniki „The Telegraph” i „The Mirror” porównały odbicie Mony do akcji, które przeprowadzają jednostki specjalne SAS. Ich motto brzmi: „Kto się odważy, ten wygrywa”. Z kolei włoski „Vatican Insider” napisał: „Nigdy nie lekceważ siły woli zranionej matki”. Dodał jednak, że „ciężko tu mówić o bohaterach, gdy dzieci muszą płacić za błędy, których nie popełniły”.
Donya Al-Nahi powiedziała mediom: „Każdy ma tylko jedną matkę i nikt nie ma prawa oddzielać go od niej. Prawdziwym bohaterem jest tutaj Alex, to ona odbiła dziewczynkę”. Alex dodała jednak, że bez „Jane Bond” nigdy nie zobaczyłaby już córki: – Źle sypiam, łapię się na tym, że pilnuję córki, gdy śpi, boję się, że ktoś znów będzie chciał mi ją zabrać. Ale będę walczyć, aby dorastała wolna!