Wyspa kwiatów
cą. W maju jedna z firm kurierskich dowoziła tu kurczaka z egipskiej restauracji sieciowej. „Zdrowotna policja” zadziałała jednak szybko i Hamas uciął dostawy. Po długiej podróży nuggetsy były zimne i lepkie, gdy trafiały wreszcie na stół. Na co dzień kobiety nauczyły się improwizować. Przez wiele lat Izraelczycy nie pozwalali przywozić keczupu i makaronu. Wojsko uważało, że są zbyt ekstrawaganckie jak na Gazę. Kiedyś tutejszy port był ważnym miejscem przeładunkowym przypraw sprowadzanych z Azji do Europy. Podczas poprzedniej wizyty Laila el Haddad zauważyła, że wiele kobiet stosuje w kuchni tajski imbir. Zapytała o to i dowiedziała się, że przywozi się go masowo z Izraela. Tamtejsi biznesmeni przecenili zainteresowanie tajską kuchnią i nadwyżka przypraw została odsprzedana do Strefy Gazy. – Często tak się dzieje. Izraelczycy pozbywają się w ten sposób nadwyżek – komentuje.
Rynek jest zalewany owocami i warzywami, kiedy w Izraelu jest ich nadmiar i producenci chcą uniknąć spadku cen. Miejscowi rolnicy nie mogą nic poradzić na import z Izraela. A już od lat nie mogą eksportować swoich truskawek i przypraw... W kwietniu nad Gazą unosiły się aromatyczne chmury – rolnicy palili tony świeżej mięty i bazylii, które miały zostać wysłane do Europy, bo wojsko zamknęło jedyne przejście graniczne, przez które można było je przewozić po tym, jak terroryści wystrzelili z Gazy rakiety. Taki towar szybko się psuje, więc nie nadawał się na eksport.
Tunele przemytników
Plony rolników ze Strefy Gazy od dawna nie wystarczają, żeby wyżywić szybko rosnącą populację. Ponad jedna trzecia pól uprawnych leży bez- pośrednio przy granicy z Izraelem. Na najżyźniejszych glebach wojsko izraelskie zrobiło szeroką na 300 metrów „strefę bezpieczeństwa” – kto ją naruszy, musi liczyć się z tym, że żołnierze otworzą do niego ogień. Mimo rozluźnienia blokady wojsko ma wiele do powiedzenia na temat tego, co w Gazie wkłada się do garnka.
Dotyczy to też potraw rybnych z książki kucharskiej, takich jak „Sardynki w ostrym sosie pomidorowym” czy „Krewetki z glinianego gara”. – Wcześniej Gaza słynęła z ryb. Rybacy sprzedawali ryby do Izraela – przypomina Laila el Haddad. Odkąd wprowadzono blokadę, ich sieci często pozostają puste. Blokada dotyczy też wybrzeża. Jeszcze niedawno rybacy mogli wypływać tylko trzy mile w morze. – Od początku blokady obroty zmniejszyły mi się o 80 procent – mówi Monir abu Hassira. Jego sklep rybny i restauracja są niedaleko plaży. Wieczorem ludzie przychodzą tu coś zjeść, w dzień zamawiają do domu.
W kuchni warzy się słynna zupa rybna. Jej sekret to imbir, który Nabil dodaje na samym końcu. Posiekana cebula gotowała się wcześniej przez dwie godziny w wywarze z ryb. Kucharz był kiedym rybakiem. Teraz ryby importuje się z Izraela albo szmugluje tunelami z Egiptu.
1500 Palestyńczyków
z Syrii
Desery ostatnio jada się na zbudowanej przez emira Kataru nadmorskiej promenadzie. Wystawa cukierni „Nablusi” kusi spacerowiczów. Jej nazwa zdradza, co czeka w środku. W Nablusie na Zachodnim Brzegu są ponoć najlepsze kanafeh. To ciasto z koziego sera z szafranową posypką, serwowane z ciepłym syropem z cukru. Wieczorem klienci ustawiają się w kolejce, a Nadir abu Turki i Ha- muda Salah pomagają ich obsługiwać. Obaj dopiero od półtora roku mieszkają w Gazie. Pochodzą z Nablusu i Hebronu. Ale nie mogą wrócić do domu… Obaj zostali wygnani z Izraela po tym, jak w 2011 r. zostali uwolnieni w ramach wymiany za Gilada Szalita. – Mamy doświadczenie. Latami robiliśmy kanafeh w więzieniu – mówi Nadir abu Turki, który ma krótką czarną bródkę. W izraelskim więzieniu spędził 13 lat. Jego wspólnik rok mniej. Oficjalnie za współudział w zabójstwie i przynależność do Hamasu. To jednak klientom wcale nie przeszkadza. – Wcześniej uchodźcy sprowadzali kanafeh z Zachodniego Brzegu. Teraz kupują u nas – mówi Nadir abu Turki. W Gazie, gdzie lokalny wariant smakołyku jest jeszcze słodszy i robiony z mleka krowiego, popyt często przewyższa podaż. Dwaj byli więźniowie zatrudniają 20 osób. Niedługo chcą otworzyć filię cukierni.
Ostatnio przybyło do Gazy ponad 1500 Palestyńczyków, którzy przed wojną domową przebywali w obozach dla uchodźców na terenie Syrii. Pięciu z nich pracuje w piekarni „Dimaschqi” (co znaczy człowiek z Damaszku). Muhannad Hamuda wychowywał się w stolicy Syrii. To tam nauczył się robić trzynaście rodzajów pieczywa z serem i mięsem, które teraz na długiej szufli wkłada do pieca. Na głowie ma chustkę, pomarańczową – tak jak krzesła w lokalu, w którym pracuje. – Syryjska kuchnia nie jest tak ostra jak ta z Gazy – mówi piekarz. Ludziom smakuje. Dyskutują o tym, jaki wpływ na sytuację w Gazie ma egipski przewrót, i czekają, aż Muhannad Hamuda wyjmie z pieca gotowe wypieki. (as)
Niezwykły archipelag leżący w odległości godzinnego lotu z Lizbony. Jego niezwykłość tkwi w wulkanicznej urodzie, soczystej zieleni, dziewiczych czarnych plażach i wszechobecnych kwiatach. Nie tylko anturii i strelicji, ale dwóch setkach innych, endemicznych roślin, urzekających pięknem. Nie bez powodu są symbolem wysp odkrytych u schyłku XV wieku przez portugalskich żeglarzy. Choć nazwana od drewna ( madeira), kojarzy się z przyjaznym, subtropikalnym klimatem, słynnym winem maderskim, dobrą kuchnią opartą na atlantyckich rybach i mariscos (owoce morza).
Madera od niedawna stała się celem wakacyjnych podróży Polaków, choć tu regenerował siły Józef Piłsudski już w latach 30. Wyspy (także Porto Santo) oferują wiele atrakcji, innych niż banalne do bólu Wyspy Kanaryjskie. Madera zwana jest „wyspą wiecznej wiosny” i jest rajem dla miłośników aktywnego wypoczynku. Popularne są tu piesze wycieczki wzdłuż levados, unikatowej konstrukcji kanałów irygacyjnych, prowadzonych z gór na pola uprawne. Szlaki te mają różne stopnie trudności, każdy jednak gwarantuje wiele walorów widokowych i rekreacyjnych, a całodzienna wędrówka w lasach wawrzynowych pozostaje w pamięci na długo. Miłośnicy kąpieli mogą zażywać ich na wulkanicznych plażach (Praia Formosa), w naturalnych skalnych basenach (Porto Moniz) albo u stóp klifów (Funchal). Madera to także raj dla nurków, surferów i wędkarzy. Z łodzi na oceanie można podglądać delfiny, a wizyta na jednej z niezamieszkanych wysepek archipelagu daje możliwość wyobrażenia sobie, jak wyglądał wyspiarski świat zanim odkryli go ludzie.
Ponieważ wyspa należy do państwa Unii, turysta może się spodziewać wszystkich wynikających z tego korzyści i obowiązków. Przewodnik szczegółowo o tym informuje. Turysta znajdzie tu także mapki i ramki z ciekawostkami, dziesiątki kolorowych fotografii i wiele pożytecznych rad, dzięki którym pobyt na wyspie stanie się przyjemny i owocny.
MADERA. OGRÓD NA ATLANTYKU. JOANNA MAZUR. Wydawnictwo BEZDROŻA-HELION, Gliwice 2013, s.160. Cena 26,90 zł.