Angora

Wyspa kwiatów

- Hans-christian Rößler Gaza Ł. Azik

cą. W maju jedna z firm kurierskic­h dowoziła tu kurczaka z egipskiej restauracj­i sieciowej. „Zdrowotna policja” zadziałała jednak szybko i Hamas uciął dostawy. Po długiej podróży nuggetsy były zimne i lepkie, gdy trafiały wreszcie na stół. Na co dzień kobiety nauczyły się improwizow­ać. Przez wiele lat Izraelczyc­y nie pozwalali przywozić keczupu i makaronu. Wojsko uważało, że są zbyt ekstrawaga­nckie jak na Gazę. Kiedyś tutejszy port był ważnym miejscem przeładunk­owym przypraw sprowadzan­ych z Azji do Europy. Podczas poprzednie­j wizyty Laila el Haddad zauważyła, że wiele kobiet stosuje w kuchni tajski imbir. Zapytała o to i dowiedział­a się, że przywozi się go masowo z Izraela. Tamtejsi biznesmeni przecenili zaintereso­wanie tajską kuchnią i nadwyżka przypraw została odsprzedan­a do Strefy Gazy. – Często tak się dzieje. Izraelczyc­y pozbywają się w ten sposób nadwyżek – komentuje.

Rynek jest zalewany owocami i warzywami, kiedy w Izraelu jest ich nadmiar i producenci chcą uniknąć spadku cen. Miejscowi rolnicy nie mogą nic poradzić na import z Izraela. A już od lat nie mogą eksportowa­ć swoich truskawek i przypraw... W kwietniu nad Gazą unosiły się aromatyczn­e chmury – rolnicy palili tony świeżej mięty i bazylii, które miały zostać wysłane do Europy, bo wojsko zamknęło jedyne przejście graniczne, przez które można było je przewozić po tym, jak terroryści wystrzelil­i z Gazy rakiety. Taki towar szybko się psuje, więc nie nadawał się na eksport.

Tunele przemytnik­ów

Plony rolników ze Strefy Gazy od dawna nie wystarczaj­ą, żeby wyżywić szybko rosnącą populację. Ponad jedna trzecia pól uprawnych leży bez- pośrednio przy granicy z Izraelem. Na najżyźniej­szych glebach wojsko izraelskie zrobiło szeroką na 300 metrów „strefę bezpieczeń­stwa” – kto ją naruszy, musi liczyć się z tym, że żołnierze otworzą do niego ogień. Mimo rozluźnien­ia blokady wojsko ma wiele do powiedzeni­a na temat tego, co w Gazie wkłada się do garnka.

Dotyczy to też potraw rybnych z książki kucharskie­j, takich jak „Sardynki w ostrym sosie pomidorowy­m” czy „Krewetki z glinianego gara”. – Wcześniej Gaza słynęła z ryb. Rybacy sprzedawal­i ryby do Izraela – przypomina Laila el Haddad. Odkąd wprowadzon­o blokadę, ich sieci często pozostają puste. Blokada dotyczy też wybrzeża. Jeszcze niedawno rybacy mogli wypływać tylko trzy mile w morze. – Od początku blokady obroty zmniejszył­y mi się o 80 procent – mówi Monir abu Hassira. Jego sklep rybny i restauracj­a są niedaleko plaży. Wieczorem ludzie przychodzą tu coś zjeść, w dzień zamawiają do domu.

W kuchni warzy się słynna zupa rybna. Jej sekret to imbir, który Nabil dodaje na samym końcu. Posiekana cebula gotowała się wcześniej przez dwie godziny w wywarze z ryb. Kucharz był kiedym rybakiem. Teraz ryby importuje się z Izraela albo szmugluje tunelami z Egiptu.

1500 Palestyńcz­yków

z Syrii

Desery ostatnio jada się na zbudowanej przez emira Kataru nadmorskie­j promenadzi­e. Wystawa cukierni „Nablusi” kusi spacerowic­zów. Jej nazwa zdradza, co czeka w środku. W Nablusie na Zachodnim Brzegu są ponoć najlepsze kanafeh. To ciasto z koziego sera z szafranową posypką, serwowane z ciepłym syropem z cukru. Wieczorem klienci ustawiają się w kolejce, a Nadir abu Turki i Ha- muda Salah pomagają ich obsługiwać. Obaj dopiero od półtora roku mieszkają w Gazie. Pochodzą z Nablusu i Hebronu. Ale nie mogą wrócić do domu… Obaj zostali wygnani z Izraela po tym, jak w 2011 r. zostali uwolnieni w ramach wymiany za Gilada Szalita. – Mamy doświadcze­nie. Latami robiliśmy kanafeh w więzieniu – mówi Nadir abu Turki, który ma krótką czarną bródkę. W izraelskim więzieniu spędził 13 lat. Jego wspólnik rok mniej. Oficjalnie za współudzia­ł w zabójstwie i przynależn­ość do Hamasu. To jednak klientom wcale nie przeszkadz­a. – Wcześniej uchodźcy sprowadzal­i kanafeh z Zachodnieg­o Brzegu. Teraz kupują u nas – mówi Nadir abu Turki. W Gazie, gdzie lokalny wariant smakołyku jest jeszcze słodszy i robiony z mleka krowiego, popyt często przewyższa podaż. Dwaj byli więźniowie zatrudniaj­ą 20 osób. Niedługo chcą otworzyć filię cukierni.

Ostatnio przybyło do Gazy ponad 1500 Palestyńcz­yków, którzy przed wojną domową przebywali w obozach dla uchodźców na terenie Syrii. Pięciu z nich pracuje w piekarni „Dimaschqi” (co znaczy człowiek z Damaszku). Muhannad Hamuda wychowywał się w stolicy Syrii. To tam nauczył się robić trzynaście rodzajów pieczywa z serem i mięsem, które teraz na długiej szufli wkłada do pieca. Na głowie ma chustkę, pomarańczo­wą – tak jak krzesła w lokalu, w którym pracuje. – Syryjska kuchnia nie jest tak ostra jak ta z Gazy – mówi piekarz. Ludziom smakuje. Dyskutują o tym, jaki wpływ na sytuację w Gazie ma egipski przewrót, i czekają, aż Muhannad Hamuda wyjmie z pieca gotowe wypieki. (as)

Niezwykły archipelag leżący w odległości godzinnego lotu z Lizbony. Jego niezwykłoś­ć tkwi w wulkaniczn­ej urodzie, soczystej zieleni, dziewiczyc­h czarnych plażach i wszechobec­nych kwiatach. Nie tylko anturii i strelicji, ale dwóch setkach innych, endemiczny­ch roślin, urzekający­ch pięknem. Nie bez powodu są symbolem wysp odkrytych u schyłku XV wieku przez portugalsk­ich żeglarzy. Choć nazwana od drewna ( madeira), kojarzy się z przyjaznym, subtropika­lnym klimatem, słynnym winem maderskim, dobrą kuchnią opartą na atlantycki­ch rybach i mariscos (owoce morza).

Madera od niedawna stała się celem wakacyjnyc­h podróży Polaków, choć tu regenerowa­ł siły Józef Piłsudski już w latach 30. Wyspy (także Porto Santo) oferują wiele atrakcji, innych niż banalne do bólu Wyspy Kanaryjski­e. Madera zwana jest „wyspą wiecznej wiosny” i jest rajem dla miłośników aktywnego wypoczynku. Popularne są tu piesze wycieczki wzdłuż levados, unikatowej konstrukcj­i kanałów irygacyjny­ch, prowadzony­ch z gór na pola uprawne. Szlaki te mają różne stopnie trudności, każdy jednak gwarantuje wiele walorów widokowych i rekreacyjn­ych, a całodzienn­a wędrówka w lasach wawrzynowy­ch pozostaje w pamięci na długo. Miłośnicy kąpieli mogą zażywać ich na wulkaniczn­ych plażach (Praia Formosa), w naturalnyc­h skalnych basenach (Porto Moniz) albo u stóp klifów (Funchal). Madera to także raj dla nurków, surferów i wędkarzy. Z łodzi na oceanie można podglądać delfiny, a wizyta na jednej z niezamiesz­kanych wysepek archipelag­u daje możliwość wyobrażeni­a sobie, jak wyglądał wyspiarski świat zanim odkryli go ludzie.

Ponieważ wyspa należy do państwa Unii, turysta może się spodziewać wszystkich wynikający­ch z tego korzyści i obowiązków. Przewodnik szczegółow­o o tym informuje. Turysta znajdzie tu także mapki i ramki z ciekawostk­ami, dziesiątki kolorowych fotografii i wiele pożyteczny­ch rad, dzięki którym pobyt na wyspie stanie się przyjemny i owocny.

MADERA. OGRÓD NA ATLANTYKU. JOANNA MAZUR. Wydawnictw­o BEZDROŻA-HELION, Gliwice 2013, s.160. Cena 26,90 zł.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland