Mamuś, musisz mi pomóc...
Pani Stefania podreptała do banku i za jakiś czas przekazała nieznajomej kobiecie, rzekomej koleżance córki, ponad 15 tysięcy złotych i 750 amerykańskich dolarów.
– Przyszła jakaś dziewczyna o ciemnej karnacji. Prawie wcale z nią nie rozmawiałam, tylko liczyłam banknoty. A ona mówiła: „Pieniędzy, szybko pieniędzy, bo taxi czeka”. Tak mnie to oszołomiło, że muszę córce pomóc, że dałam jej to szybko. Jak schodziła po schodach, to jakiś taki zamęt się zrobił. Sąsiadki krzyczały: „Policja, policja przyjechała…”.
Policja przyjechała, bo ktoś zadzwonił, że jakaś kobieta próbuje wyłudzić pieniądze od starszej łodzianki. Reakcja była natychmiastowa, bo od dłuższego czasu do komend w całej Polsce docierały informacje o tego rodzaju oszustwach.
Funkcjonariusze zdążyli podjechać pod blok, gdy 20-letnia Aleksis Ł. stała jeszcze pod klatką i rozmawiała przez telefon. Gdy wsiadła do taksówki, policjanci pojechali za nią. Została zatrzymana w Galerii Łódzkiej, tuż po tym, jak spotkała się tam na kilkanaście sekund ze starszą o kilka lat koleżanką – Anicą G.
Aleksis Ł. miała przy sobie 15 750 złotych oraz 750 dolarów. Dość szybko ustalono, że z telefonów, które zatrzymano kobietom, wielokrotnie łączono się z niemieckim numerem. Do dziś jednak nie wiadomo z kim. W telefonie Aniki ten numer był przypisany kontaktowi o imieniu „Tomek”, w telefonie Aleksis – jako „Alan”. I tyle. Śledczy sprawdzili także, że dokładnie w tym samym czasie, kiedy wszystkie poszkodowane osoby miała odwiedzać Aleksis Ł. i wyłudzać od nich pieniądze, jej koleżanka Anica G. meldowała się w hotelu w mieście, w którym dokonywano przestępstwa. Dla prokuratora nie był to przypadek.
Oskarżone: Anica Aleksis Ł. (20 l.) O: oszustwa Sąd: Wacław Bryżys Okręgowy w Olsztynie
Oskarżenie: Jerzy Radgowski, Piotr Bialik – Prokuratura Okręgowa w Łodzi
Obrona: Maciej Lenart
Aleksis Ł. opowiedziała śledczym o swojej znajomości z Anicą G. i przyznała się tylko do oszustwa w Łodzi.
– Znam Anicę od dwóch lat, ale wcześniej nie wiedziałam, że ona zajmuje się oszukiwaniem starszych ludzi. Dopiero kilka dni przed tym zatrzymaniem przez policję zaproponowała mi zarobienie pieniędzy. Powiedziała tylko, że pewna kobieta mieszkająca w Niemczech wskazuje starsze osoby, od których można wyłudzić trochę grosza.
Anica G. miała kupić we Wrocławiu dwa takie same telefony komórkowe. Później pojechały do Łodzi, gdzie na dworcu dokupiła karty startowe.
– Później poszłyśmy do hotelu Boss i tam Anica objaśniła mi krótko, na czym miała polegać moja rola. Miałam czekać na telefon od jakiejś kobiety dzwoniącej z Niemiec i wykonywać jej polecenia. I tak było. Dowiedziałam się, że mam pójść do mieszkania jakiejś starszej kobiety, przedstawić się jako Monika, koleżanka Iwony, i powiedzieć, że przyszłam po pieniądze. I tak zrobiłam. Ta starsza pani zaczęła przy mnie liczyć pieniądze.
– Dużo ich było? – śledczy.
– To był duży plik banknotów o nominale 100 złotych. W trakcie liczenia powiedziałam tej pani, żeby już skończyła, bo strasznie się spieszę. Dostałam więc te banknoty i jeszcze dolary.
Później Aleksis Ł. miała wsiąść do taksówki i pojechać do Galerii Łódzkiej.
– Kiedy jechałam taksówką, zadzwoniła ta kobieta z Niemiec i zapytała, czy już jestem na miejscu. Powiedziała, że zadzwoni za parę minut i powie, gdzie mamy z Anicą przesłać jej pieniądze. A później zostałam już zatrzymana przez policjantów w cywilu. Usłyszałam, jak mówili między sobą, że Anica też została zatrzymana.
G.
(26
–
l.),
Sąd
Grobowe milczenie w sądzie
dopytywali