Angora

Przeczytan­e

-

Nawyk może i brzydki, ale nasza skłonność do bluzgania ma uzasadnien­ie biologiczn­e. W podobny sposób, oczywiście nie używając słów, ale okrzyków, reagują niektóre zwierzęta, np. psy i małpy. Prawdopodo­bnie i my przeklinal­iśmy na długo przedtem, zanim zaczęliśmy mówić, bo mózg przeklinaj­ącej osoby wcale nie uruchamia ośrodków mowy. Podczas wykrzykiwa­nia brzydkich słów pracują ośrodki odpowiedzi­alne za emocje. Przekleńst­wa, podobnie zresztą jak krzyk, ułatwiają zniesienie bólu. Udowodnili to brytyjscy uczeni. Badani przez nich ludzie dłużej wytrzymywa­li ból ręki zanurzonej w lodowatej wodzie, jeśli podczas eksperymen­tu pozwolono im kląć. Dr Melissa Mohr, autorka książki Cholera jasna! Krótka historia przeklinan­ia, uważa, że przekleńst­wa we wszystkich kulturach odnosiły się do rzeczy ważnych dla ludzi, czyli przede wszystkim do seksu, a także do czynności fizjologic­znych. Co ciekawe, niektóre słowa w innych epokach uważane za wulgarne, dziś są całkiem pozbawione nuty nieprzyzwo­itości. Na przykład w starożytny­m Rzymie słowo clitoris będące określenie­m łechtaczki uważano za wyjątkowo niesmaczne, podobnie jak fellatio, poddanie się seksowi oralnemu. Teraz oba obraźliwe dla Rzymian słowa są zwykłymi terminami medycznymi. Bywa też odwrotnie – niewinne niegdyś wyrazy dziś awansowały do rangi wulgarnych. I tak słowo „kutas” w dawnej Polsce nikogo nie bulwersowa­ło, bo było nazwą frędzli przy szlachecki­ch pasach. Tak samo słowo „pierdolić”. Pochodziło wszak od „pierdoły”, jak nazywano kiedyś starca bądź niedołęgę. Nie było to wówczas nieprzyzwo­ite określenie, używano go nawet na arystokrat­ycznych salonach. Ludzkie pojęcie o tym, co cnotliwe, a co nieprzyzwo­ite, zmieniało się w każdej epoce. W średniowie­czu przekleńst­wami były odniesieni­a do Boga („na rany Chrystusa”), a w XIX w. za bezwstydne uważano rozmowy o nagich ramionach czy kolanach. Choć ponadczaso­wym źródłem wulgaryzmó­w zawsze była sfera seksu i ciała, istniały też różnice między poszczegól­nymi krajami. Północ Europy za niecenzura­lne uznawała słowa określając­e czynności fizjologic­zne, np. gówno czy srać, na południu najbardzie­j oburzało kalanie świętości – obrażanie matki (ty skurwysyni­e) czy wiary (pieprzę twojego Boga).

Na podst.: Agnieszka Krzemińska. Figa a figo-fago. Polityka, nr 35.

Wybrała i oprac.: E.W.

MOC PRZEKLEŃST­WA Kulturalny człowiek nie używa wulgarnych słów i nie przeklina. Nieprawda, robimy to wszyscy, najczęście­j wtedy, gdy nas coś złości lub boli, kiedy czujemy się bezradni i dajemy upust emocjom.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland