Zdjęcie Polaka podbiło świat
„Człowiek karmiący łabędzie” po raz kolejny okazał się bezkonkurencyjny. Zdjęcie Marcina Ryczka, które obiegło już cały świat, teraz wygrało prestiżowy konkurs w Japonii. Ponadto Japończycy zorganizują fotografowi dwie wystawy.
Do konkursu Nikon Photo Contest zgłoszono ok. 100 tys. prac z całego świata. Zdjęcie wykonane przez krakowianina zostało docenione w dwóch kategoriach. Zdobyło nagrodę publiczności, jako najbardziej popularne spośród wszystkich zgłoszonych fotografii. Drugą nagrodę, w kategorii „ Pojedyncze zdjęcie”, przyznało jury. Fotografia utrzymana w czarno-białej tonacji zostanie teraz zaprezentowana na dwóch wystawach w Japonii. Wcześniej zdjęcie podbiło internet, zostało opublikowane w serwisach oraz w gazetach na całym świecie.
Fala zainteresowania fotografią przedstawiającą człowieka karmiącego łabędzie nad Wisłą pojawiła się na początku oprócz kredytu, który rzeczywiście wzięła, ma pobrane na siebie jeszcze dwa takie zobowiązania. Ich suma opiewała na mniej więcej 20 tys. zł (spłacono go do 13,4 tys. zł).
Kobieta udała się do agencji banku PKO BP. Podczas rozmowy z Lucyną P. usłyszała, że faktycznie na jej nazwisko zaciągnęła kredyt, ale nie ma z tym problemu, bo go spłaci. Ma tylko jedną prośbę, żeby nikomu nic na ten temat nie mówić. – To było w ubiegły poniedziałek, a następnego dnia rano dostałam od niej potwierdzenie przelewu pieniędzy i zapewnienie, że moje konto z kredytem będzie zamknięte – dodaje. Dla pewności kobieta w następny poniedziałek pojechała do filii agencji w Szczawnicy, gdzie usłyszała, że pieniądze są spłacone, ale konto nadal istnieje. Zamknięto je dopiero na prośbę zgłaszającej.
Niemożliwe, a jednak możliwe
– Gdy zaczęto mówić, co się dzieje w naszej agencji, pojechałam do Nowego Targu, by sprawdzić, czy przypadkiem nas to nie dotyczy – tłumaczy kolejna oszukana kobieta. – Na miejscu poprosiłam o potwierdzenie stanu zadłużenia. Jakież było moje zaskoczenie, gdy dowiedziałam się, że mąż, zamiast jednego, ma dwa kredyty – mówi, pokazując dokumenty.
Fikcyjne zobowiązanie na 12,2 tys. zł mieszkaniec Ochotnicy miał zaciągnąć rok po tym, jak wziął pierwszy kredyt. Zobowiązanie miało być spłacane do 2020 r. Małżeństwo nie zorientowało się, że coś jest nie w porządku, gdyż oba kredyty były podobnej wielkości. Udali się do Lucyny P., pracownica agencji zaczęła ich przekonywać, że to nie jest żaden roku. Poza tym zostało wydrukowane m.in. w gazetach w Izraelu, na swoich profilach internetowych zamieściły je media ze Szwecji, Niemiec, Włoch, Belgii, Czech, Stanów Zjednoczonych. Doceniło je też wiele osób ze świata kultury.
Marcin Ryczek mieszka nieopodal Mostu Grunwaldzkiego w Krakowie. Charakterystyczną pionową linię między białym śniegiem i ciemną wodą wypatrzył na długo przed zrobieniem zdjęcia. 24 stycznia stał na moście i uchwycił moment, gdy kobieta karmiła z brzegu kaczki i łabędzie. Ten kadr okazał się hitem. Swoją fotografię umieścił później na facebookowym profilu strony Nieznany Kraków.
– Byłem bardzo zaskoczony, że w kilka minut tyle osób polubiło to zdjęcie na Facebooku i poleciło je znajomym! – opowiadał fotograf w lutym portalowi tvn24.pl. – Nie przypuszczałem, że zdjęcie będzie miało tak niesamowity odbiór – dodawał. kredyt, tylko wypowiedzenie ubezpieczenia. Rachunek zostanie spłacony, a na dodatek mają ekstra dwa tys. zł jako zwrot ubezpieczenia.
– Po tych wszystkich wyjaśnieniach zabrakło mi argumentów, ale sprawa nie dawała mi spokoju, więc pojechałam do banku w Nowym Sączu, by sprawdzić, czy to, co mówiła Marzena, jest prawdą – dodaje. Na miejscu okazało się, że z konta technicznego poszkodowanego w tym samym dniu były przelewane pieniądze na spłatę „drugiego kredytu”. – W żadnym banku nie ma takiej możliwości, by z pieniędzy, które wpłaca się na spłatę kredytu, można było wyciągać pieniądze, by spłacać coś innego, a u nas w Ochotnicy takie rzeczy były możliwe – dodaje. Poszkodowani złożyli skargę na agencję bankową w Ochotnicy do głównej filii PKO BP w Szczawnicy.
To grubsza sprawa
W agencji bankowej w Ochotnicy Dolnej wystarczyło okazać dowód, by bez większych problemów otrzymać kredyt. Przez ostatnie lata Lucyna P., zajmując się agencją bankową, dodatkowo prowadziła działalność gospodarczą, zakładała kolejne sklepy. Jedni mówili o niej, że jest kobietą stworzoną do interesów, inni zastanawiali się, skąd bierze środki. Wiele osób jej ufało.
– W moim przypadku był to dodatkowy kredyt na 10 tys. zł – zaczyna swoją opowieść kolejny pokrzywdzony, tym razem starszy mężczyzna. – Nie wiem, jak ta pani bez żadnych skrupułów, by wyłudzić pieniądze, podpisała się pod moimi danymi – dziwi się. Dodaje, że podobnych poszkodowanych jest znacznie więcej (...).