Konfesjonał na kółkach
Nie trzeba badań opinii społecznej ani analiz socjologicznych, wystarczy pojeździć taksówką, aby się dowiedzieć, co Polak myśli, czuje, czego się obawia i jak grzeszy.
Premier Norwegii Jens Stoltenberg przez jeden dzień pracował jako taksówkarz w Oslo. Klienci, którzy go rozpoznali mimo przeciwsłonecznych okularów, reagowali śmiechem, a najostrzejsza krytyka, jaką usłyszał, związana była z faktem, że panu premierowi-taksówkarzowi zgasł silnik, gdy starał się ruszyć na skrzyżowaniu.
W Polsce premierowi, który odważyłby się siąść na taryfę, oberwałoby się za nieumiejętne obsługiwanie całego państwa, a krytyka byłaby ostra jak jazda taksówką w słynnym francuskim filmie komediowym „Taxi”.
– Oj, Tusk długo by nie wytrzymał za kierownicą taksówki, obrzucany przekleństwami – mówią zgodnie opolscy „taryfiarze”.
– Dostałoby się przede wszystkim za podwyższenie wieku emerytalnego – uważa Bolesław Mason (Halo Inter Taxi) i ciężko wzdycha: – Nie mam teraz klienta – starszego, młodszego – który by nie psioczył na całą tę reformę. Polacy nie mają ani ochoty, ani siły, by pracować po 65. roku życia, mając świadomość, że emerytura i tak będzie głodowa.
Kiedyś jeden z klientów właśnie podczas jazdy taksówką obliczył sobie, że na emeryturze po opłaceniu rachunków zostanie mu na życie niecałe 400 zł miesięcznie. – I jak tu żyć? – pytał, niczym słynny plantator papryki pana premiera.
Polityka, szczególnie emerytalna, to temat numer 1 podczas podróży taksówkami. Następnie: podatki i emigracja.
– Coraz częściej rozmawiamy ze starszymi osobami, które zostały w kraju same. Dzieci za granicą, wnuki też. Nie ma kto na starość podwieźć do przychodni, wysłuchać, pocieszyć – mówi Józef Więcek (Taxi 919). Pan Józef przypomina sobie, jak wiózł do szpitala onko- logicznego osamotnioną kobietę, przestraszoną spodziewaną diagnozą i tym, co ją czeka w szpitalu. Brakowało jej kogoś bliskiego, by choć potrzymał za rękę. Wszystkich bliskich ma za granicą.
– W takich sytuacjach choć przez minutę staramy się pocieszyć, tak jak pocieszałaby córka czy wnuk, które na pewno babcię kochają, choć są daleko. A są, bo wyjechali za pracą.
Za komucha przeprosiła
Taksówkarz musi być ostrożny, wdając się z klientem w polityczne dyskusje, bo nigdy nie wie, na kogo trafi. – Mam swoją metodę na rozpoznawanie opcji politycznych klientów – stwierdza jednak Stanisław Lechki z „Opolan”. A inni potwierdzają jego obserwacje.
I tak, gdy klient zaczyna wywód od słów „złodzieje”, znak to, że jest z grona zwolenników PiS-u, a gdy głosi, że „Polska się zmienia, a wyrzeczenia są konieczne” – należy do wyborców PO. Jednych i drugich ostatnio ubywa. Z punktu widzenia taksówki na politycznej arenie pojawiła się luka – miejsce na ruch, któremu ludzie na nowo zaufają.
– I na kogo tu głosować? Z kogo tu wybierać? – takie pytania słyszą coraz częściej taksówkarze. Najwyraźniej Polaków przeraża perspek- tywa zbliżających się wyborów, nawet tych samorządowych. Boją się postawić na jakąkolwiek kartę polityczną, bo każdą uznają za fałszywą, znaczoną lub z góry przegraną.
– Klienci są zawiedzeni. Czekają na nową siłę polityczną. My, taksówkarze, wyraźnie to widzimy, wysłuchując politycznych zwierzeń – mówi pan Bolek. – Na pytanie o wybory zawsze odpowiadam: nawet jeśli wydaje się, że wyboru nie ma – trzeba go jednak dokonać, nie zostawiać decyzji w rękach innych.
Klienci kiwają głowami, ale bez przekonania. Płacą, co wskazał taksometr, i odchodzą ze swym politycznym zagubieniem.
Józef Więcek wiózł jakiś czas temu elegancką panią; z rozmowy wynikało, że była lekarką. – Akurat miałem włączone radio, słuchałem wiadomości i po jednym z newsów żachnąłem się niezadowolony. I wtedy się zaczęło...
Oberwało się panu Józefowi za notoryczne niezadowolenie Polaków, za ich krytykanctwo i za to, że nie potrafią docenić zmian, jakie zaszły w kraju.
– Zamilkłem, bo klient nasz pan. Pani doktor zapłaciła i wysiadła z wozu, trzaskając drzwiami, i dodając, żem komuch – wspomina kierowca.
Historia lubi zataczać koło, więc nie tak dawno pan Józef został wezwany pod ten sam adres, skąd kiedyś odbierał panią doktor:
– I faktycznie, czekała na mnie owa pani, wsiadła, rozpoznała mnie i przeprosiła za sytuację sprzed roku – mówi.
Dla Polaków jeżdżących taryfami istnieją w Polsce dwa centra władzy – to w Warszawie i to we własnym mieście, wiosce. O samorządzie wojewódzkim pojęcia nie mają. Jak ktoś chce trafić na ulicę Piastowską w Opolu, uściślając adres, warto dopytać, czy pod urząd wojewódzki. Bo gdyby spytać o urząd marszałkowski – jeszcze by się klient rozmyślił.
– Wiedzą, kto jest premierem, kto wójtem, burmistrzem, prezydentem. Ale o marszałku zwykle nie słyszeli – mówi Józef Więcek.
Wielu, słysząc „wojewoda”, kojarzy: Pogan, Zembaczyński. Temu drugiemu – już jako prezydentowi miasta – wciąż obrywa się „za nicnierobienie”, temu pierwszemu ludzie ciągle pamiętają łapówki.
Z byłym prezydentem Opola, a potem wojewodą związana jest też pewna historia. Opolscy taksówkarze doskonale pamiętają, jak wozili go z różnych rautów, spotkań i bankietów. Był panem życia i dawał napiwki. Ale czasy się zmieniły, wybuchła afera ratuszowa.
– Pewnego dnia dostałam wezwanie w okolice ul. Witosa w Opolu. Podjeżdżam pod domek jednorodzinny, wsiada były prezydent i każe się wieźć na Sądową pod areszt. Można powiedzieć, że byłam bezpośrednim świadkiem tego, jak może się skończyć zachłyśnięcie władzą – wspomina Halina Załucka, „drajwerka” z Halo Radio. – Wiozłam jedną z ważniejszych do niedawna person w regionie pod bramę więzienną. Podjeżdżamy, a tu nagle, jak spod ziemi, wyłaniają się dziennikarze, ludzie z kamerami i aparatami fotograficznymi.
Pani Halina pochodzi z taksówkarskiej rodziny: tato jeździł, jeździ mąż, syn także. Więc i ona siadła za kierownicą.
– Gdy ludzie wsiadają do auta i zauważają, że jechać będzie kobieta, cieszą się: Teraz mam z kim pogadać. Ale – co ciekawe – z kobietą jakoś klienci nie chcą rozmawiać o polityce. Panie wolą o ciuchach, fryzjerze i dzieciach. Mężczyźni dociekają: Czy mężowi nie przeszkadza zawód, jaki wykonuje.
– Czasami też panom łatwiej się zwierzyć taksówkarce – przyznaje pani Halina. – Szczególnie z nieporozumień z żoną. Tak jakby u kobiety szukali wytłumaczenia zachowań własnej pani. Nie zapomnę niedawnego sylwestra. Dosłownie po