Angora

„Opieka” w ZOL-U

- R. BOGACKI (adres internetow­y do wiadomości redakcji)

ANGORA jest jedynym pismem, które gości w mojej rodzinie nieprzerwa­nie od kilkunastu lat. Nie przypomina­m sobie, aby poruszany był w niej problem opieki nad chorymi uzależnion­ymi od innych. W mojej rodzinie jest osoba 70-letnia, której egzystencj­a jest zależna od pomocy drugiej: od karmienia po toaletę. Jest cewnikowan­a i nie porusza nawet jednym palcem. Tak jak się ją położy, tak leży. Przy tych fizycznych ułomnościa­ch jest sprawna intelektua­lnie, łącznie z wymową. Bardzo dobra opieka członka rodziny powoduje, że nie ma typowych dolegliwoś­ci, np. odleżyn czy odparzeń. Tak było przez 25 lat! Niestety, opiekun, też 70-letni, dla podreperow­ania zdrowia musiał zaliczyć sanatorium. Nie stać ich na prywatną opiekę lub prywatny zakład opiekuńczy.

Chora osoba została umieszczon­a w nowo otwartym przyszpita­lnym Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym (ZOL), zachwalany­m przez media. Leżała na sali z dwoma osobami, z którymi brak było kontaktu. W sali nie było ani radia, ani telewizora. Dzwonek był poza zasięgiem, a drzwi zawsze zamknięte. Przy defekcie cewnika przez pół dnia pacjent leżał w mokrym łóżku. Nikt go nie przemieszc­zał w łóżku. Taka „opieka” spowodował­a, że po kilku dniach pacjent został zabrany do domu. Lekarz wypisujący powiedział, że nigdy nie umieściłby tu swojego członka rodziny.

Po kilkunastu miesiącach pacjent trafił do przyszpita­lnego ZOL-u w innym mieście. Niestety i tu „opieka” była tylko prowizoryc­zna. Po kilkunastu dniach pacjent został zabrany do domu. W tym wypadku miał już odparzenia i odleżyny. W wypisie podano, że w stosunku do pacjenta były stosowane masaże i rehabilita­cja. Pacjent tego nie potwierdza. Myślę, że już nigdy nie

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland