Angora

Polska w letniej wodzie Niemcy

- 26.08.13 KONRAD SCHULLER

Polski premier Tusk chce rodakom oszczędzić wysiłków. Hamuje tempo reform i kieruje się życzeniami konsumpcyj­nymi swoich wyborców. Dlatego jego państwo zostaje na skraju Europy.

Nikogo nie powinna zwieść wygrana premiera Donalda Tuska z jego rywalem Jarosławem Gowinem w walce o przewodnic­two w Platformie Obywatelsk­iej. Gowin nie był wymagający­m przeciwnik­iem. Miał słabe poparcie. To że Tusk szybko i chętnie stanął z nim do pojedynku i wygrał, nie wynika z jego odwagi, tylko z pragmatyzm­u. Prawda jest taka, że ostatnio premier unikał wszelkich koniecznyc­h walk – na przykład tej o jego ostoję – stolicę Warszawę.

Niezadowol­enie żądnych koniunktur­y Polaków z kulejącej gospodarki doprowadzi­ło do tego, że zbuntowany burmistrz jednego ze stołecznyc­h osiedli mógł wymusić przeprowad­zenie referendum w sprawie odwołania prezydent miasta Hanny Gronkiewic­z-Waltz. A że jest ona bliską sojusznicz­ką Tuska, to jej porażka byłaby też jego klęską – i być może nawet początkiem końca premiera.

Ale Tusk nie stanął do tego pojedynku. Zamiast chwycić za chorągiew i odwrócić nastroje, zwinął żagle. Zalecił swoim warszawski­m przyjacioł­om: Obywatele! Zostańcie w domu, wtedy nie będzie wymaganego kworum. Wyobraźcie sobie, są wybory, a nikt nie idzie.

Znakiem rozpoznawc­zym Tuska jest obecnie zwinięty żagiel. Polityk, który w 2007 roku zdobył władzę i osiągnął szczyt jako głowa polskiego rządu, jawiąc się reformator­em, sprawia dziś wrażenie kapitana bez kompasu. Przez stagnację gospodarcz­ą po czterech latach jego popularnoś­ć uległa znacznej erozji. Ubiegłoroc­zną próbą, kiedy to po raz ostatni zdobył się na wysiłek reformator­ski i podniósł, co było zresztą absolutnie konieczne, wiek emerytalny, jeszcze bardziej popsuł humor wyborcom. Od tamtej pory boi się reform jak ognia. Nie wspomina już nawet o obniżaniu deficytu. Nikt zresztą nie zmusza jego rządu do tego, bo żadna partia w Polsce, czy z prawicy, czy z lewicy, nie odważy się dziś powiedzieć, że polityka nie zawsze oznacza „ciepłą wodę z kranu”, jak mawiał kiedyś Tusk, ale też czasami „zimny prysznic reform”.

(...) W obecnej Polsce żyje pokolenie, które nie zna już wojny, nazistowsk­iego panowania i komunizmu. Które dosyć ma wezwań do walki i ponoszenia ofiar przez ich ojców. Tacy młodzi ludzie, dobrze zarabiając­y, pragma- tyczni i mniej zafascynow­ani hasłem „Bóg, Honor, Ojczyzna” niż poprzednie pokolenie, są wyborcami Tuska. Aby oszczędzić im zimnego prysznica, premier zwolnił tempo reform i kieruje się życzeniami konsumpcyj­nymi swoich wyborców, którzy nie zwracają uwagi na kierunek – zupełnie tak jak lemingi.

(...) Tusk zaczynał jako zagorzały Europejczy­k, który chciał wprowadzić euro już w 2012 roku; ostatnio jednak ogłosił, że nic z tego nie będzie przed 2020 rokiem. Prawdziwy powód – aby uniknąć zbyt uciążliweg­o oszczędzan­ia, częściowo popuścił ustawowy hamulec zadłużenia. Nie ma już w ogóle mowy o kryteriach konwergenc­ji z Maastricht.

Tusk wie bardzo dobrze to, co ciągle podkreślal­i polscy politycy zajmujący się sprawami zagraniczn­ymi. Kraj, który przez dwa długie stulecia nie tylko był „bożym igrzyskiem”, ale też strzelnicą sąsiadów, tylko wtedy może stać się pełnoprawn­ym podmiotem polityki międzynaro­dowej, gdy przedostan­ie się do wewnętrzne­go kręgu eurogrupy. Polska, szósty co do wielkości kraj Unii Europejski­ej, miałaby po raz pierwszy szanse nie być już więcej miejscem rozgrywek, a szanowanym graczem.

Temu, że ta szansa właśnie zostaje zaprzepasz­czona, nie jest winien tylko Tusk. Dopiero od niedawna Polacy poznają świat leżący za granicami ich kraju. Wielu jeszcze nigdy nie leciało sa- molotem, a polskie media zdawkowo traktują sprawy zagraniczn­e. Polacy lubią Europę, ale głównie dlatego, że przelewa do Warszawy miliardy euro. Ale gdy zaczyna się z Polakami rozmowę o współodpow­iedzialnoś­ci czy kosztach w polityce klimatyczn­ej, wtedy debatują już tylko nad tym, czy storpedowa­ć ten pomysł zwlekaniem czy wetem. Postrzegaj­ą świat jedynie przez swój pryzmat.

Tusk ma jeszcze jedną szansę. Następne wybory parlamenta­rne są dopiero w 2015 roku i być może do tego czasu ożywi się gospodarka. Ale musi ją wykorzysta­ć, żeby jego kadencja nie rozpuściła się w ciepłej wodzie. (PKU)

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland