Mikrofon ANGORY
13 Ostatnia dotyczyła systemu edukacji. „Apeluję do pani minister Szumilas, by może już dała spokój, zostawiła miejsce dla kogoś, kto przynajmniej potrafi ulżyć rodzicom w płaceniu za podręczniki każdego roku i ulżyć uczniom w noszeniu tych podręczników” – powiedział lider partii Paweł Kowal. Skrytykował przy tym ceny podręczników: „Polskie dzieci muszą nosić bardzo ciężkie plecaki wypełnione książkami. Lepiej byłoby, by podręczniki szkolne można było pobrać ze strony internetowej Ministerstwa Edukacji Narodowej, za darmo lub za małą opłatę, i drukować sobie całość lub na przykład wybrane strony”. Ponadto szef PJN chce, by uczniowie przed maturą wyjeżdżali do miejsc związanych z polską kulturą na Wschodzie i w Europie Środkowej. „Każdy, kto kończy szkołę, powinien być po wizycie na Ukrainie, Białorusi, Litwie, w Mołdawii albo w Rosji. Taka wizyta powinna mieć w planie porządkowanie cmentarzy, spotkanie z uczniami szkół w tamtym terenie, spotkanie z Polakami na Wschodzie” – powiedział Kowal.
Będzie nowa partia?
Ruch Palikota i Partia Demokratyczna będą współpracowały przy tworzeniu nowej centroprawicowej partii politycznej. Lider RP Janusz Palikot powiedział, że chodzi przede wszystkim o stworzenie alternatywy wobec Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej. „Zarówno ja, jak i przewodniczący PD Andrzej Celiński podpisujemy się pod wartościami takimi jak demokracja i wolność. Te wartości będą spajać tych, którzy zdecydują się do nas dołączyć. Oczekuję, że formuła partii będzie otwarta, tak by nowe ugrupowania i osoby mogły się do niej dołączać” – powiedział Palikot. Natomiast lider Partii Demokratycznej dodał: „Moje ugrupowanie postanowiło szukać nowych rozwiązań, by zburzyć alternatywę: konserwatywno-liberalna Platforma Obywatelska albo opresyjno-nacjonalistyczny PiS. 6 lat po odepchnięciu niszczącego dla Polski PiS znowu jedyną realną alternatywą dla obecnie rządzących okazuje się Prawo i Sprawiedliwość. To jest wyzwanie, któremu chcemy odpowiedzieć. Dziś demokracja jest najważniejszym słowem, które daje gwarancję tworzenia dobrego państwa, przyjaznego i otwartego” Widać, że zbliża się wielkimi kropkami kampania wyborcza. Kolejne dwa lata to festiwal wyborów.
Od 1999 roku mamy dwa filary emerytalne. Pierwszy to Zakład Ubezpieczeń Społecznych (ZUS), drugi – Otwarte Fundusze Emerytalne (OFE). Urodzeni po 31 grudnia 1968 roku należą obowiązkowo do obu, urodzeni przed 1 stycznia 1969 mieli wybór – całość składek przekazywać do ZUS bądź podzielić je między ZUS i OFE. Kampania prowadzona przez ówczesny rząd Jerzego Buzka namawiała Polaków do powierzenia pieniędzy drugiemu filarowi. Teraz rozpoczyna się odwrotna akcja „Uwierzmy w ZUS”. Polacy mają wybierać ponownie.
– Ja się czuję oszukany, dlatego że ja już raz wybierałem – twierdzi były premier Kazimierz Marcinkiewicz. – (…) ja mogłem być w ZUS-ie i mogłem być w OFE. I wybrałem OFE. I teraz rząd mi mówi: „Słuchaj, OFE jest beznadziejne, ZUS jest wspaniały, wybierz jeszcze raz!”. Minister finansów Jacek Rostowski oznajmia nam: – Wybieram ZUS, bo uważam, że jest bezpieczniejszy, nie skorzystam z usług OFE. Leszek Balcerowicz natomiast określa proponowane zmiany w systemie zamachem na zgromadzone w OFE oszczędności emerytalne. Komu wierzyć i czy naprawdę jest jakiś dobry wybór?
Odkręcanie reformy
Dzisiaj żyją w Polsce dwie grupy ludzi. Pierwsza całość składek emerytalnych, czyli 19,52 proc. swojego wynagrodzenia, odprowadza do Państwowego Zakładu Ubezpieczeń, druga – 16,72 proc. pensji oddaje do ZUS, a 2,8 proc. do wybranego prywatnego OFE. ZUS teoretycznie gromadzi składki na naszych indywidualnych kontach. Teoretycznie, bo są to zapisy księgowe, a całość wpływających pieniędzy jest wypłacana obecnym emerytom. OFE natomiast kupują papiery wartościowe: obligacje Skarbu Państwa, obligacje korporacyjne, akcje przedsiębiorstw notowanych na giełdzie i inne instrumenty finansowe. Większość aktywów OFE musi, w myśl ustawy, pochodzić z naszego kraju, tylko niewielką część składek (5 proc.) mogą one inwestować na rynkach zagranicznych. Aktualna propozycja reformy zmienia ten układ sił. Rząd chce ponad połowę pieniędzy, 51,5 proc., czyli ok. 121 miliardów złotych, zgromadzonych w funduszach w postaci obligacji Skarbu Państwa przenieść z OFE do ZUS. Reszta, na którą składają się przede wszystkim akcje, ma pozo-