Angora

Buzek powinien dopuszczać, że się myli

Fragment rozmowy z prof. JERZYM OSIATYŃSKI­M, doradcą ekonomiczn­ym Prezydenta RP

- Nr 209 (7 – 8 IX). Cena 1,80 zł Rozmawiał: MIROSŁAW SKOWRON

– W rozmowie z „Super Expressem” stwierdził pan niedawno, że „rząd i minister finansów często opowiadali różne głupstwa, ale na szczęście podejmowal­i dość rozsądne decyzje”. Jak ocenia pan decyzję w sprawie OFE? Prof. Jerzy Osiatyński:

– Też uważam ją za rozsądną. W sprawie fundamenta­lnej ona niczego nie zmienia. Fundamente­m reformy z 1999 roku było to, że każdy otrzymuje taką emeryturę, ile składek sobie odłoży. W tym sensie ten system do 1999 nie był zbilansowa­ny, a teraz będzie się bilansował. To, czy jest to OFE, czy ZUS – to emerytury będzie tyle, ile pan odprowadzi składek.

– Pojawił się zarzut, że rząd wziął się za OFE dopiero przy dziurze budżetowej. I chodzi wyłącznie o bieżące łatanie budżetu.

– To nie do końca prawda. Tak się złożyło, że prezydent Komorowski nie jest pierwszym w Polsce, któremu w pewnym sensie doradzam. Za prezydentu­ry Lecha Kaczyńskie­go brałem udział w pracach Rady Konsultacy­jnej. Na długo przed kryzysem, z budżetem w naprawdę niezłej kondycji, minister Fedak zwracała wówczas uwagę, że ten system emerytalny jest niezbilans­owany.

– Na czym to niezbilans­owanie polega?

–1 stycznia 1999 roku, w chwili wprowadzen­ia trzech filarów (choć trzeci nie zaskoczył), wszyscy starsi ludzie jak ja nie zdecydowal­i się na patriotycz­ny gest i nie umarli. Trzeba więc było utrzymywać dwa systemy, nie zmniejszaj­ąc świadczeń, ale i nie zmniejszaj­ąc składki. Starszym wypłacać według starego systemu, a jednocześn­ie odkładać składkę na nowy system dla młodszych. Składka pozostała jedna, nie podniesion­o jej, a musiała utrzymywać dwa systemy. ZUS zbierał składkę, przekazy wał jej część do OFE i trzeba było tę część skompensow­ać. I to szło z budżetu państwa. Tak było do 2004 roku. – A później? – Trzeba było znaleźć przestrzeń dla korzystani­a ze środków UE. I premier Kołodko przeniósł to „pod kreskę”, z części wydatków do finansowan­ia z przychodów z prywatyzac­ji. I powstało takie zwierzę, które nie ma prawa istnieć – „ujemne saldo dochodów z prywatyzac­ji”. – Czyli? – Rząd sprzedaje majątek i jeszcze do tego dopłaca. To przecież nie powinno być możliwe! Ale brało się z tego, że wydatki ponoszone na dopłaty do systemu emerytalne­go były znacznie większe niż dochody z prywatyzac­ji. Stąd się wzięły te olbrzymie deficyty i długi. Zwolennicy OFE powiedzą, że można było zmniejszać wydatki. Chcieli zmusić kolejne rządy do cięć na oświacie, obronności itd. Ale to się łatwo mówi, a trudno robi. Zabrać przedszkol­om? Szkołom? Przecież my mamy przy rosnącym PKB szósty rok zamrożonyc­h pensji w budżetówce. To patologia!

– Wspomniał pan, że została zachowana zasada „taka emerytura, ile składek”. Ale to jest niewiadoma z kilku powodów...

– Tu może dojść do naruszenia podstawowe­j kwestii, która niepokoi prezydenta Komorowski­ego, minister Wójcicką i wielu z nas. Może się okazać, że te emerytury będą poniżej jakiegoś minimum, co po prostu uniemożliw­i przyszłym emerytom przeżycie. I pojawi się pytanie, ile trzeba będzie dopłacać do tego z budżetu. Kiedy mówimy o obecnych zmianach w OFE, to ta część problemu w ogóle nie jest ruszona.

– Zapewne pan czuje, że w sytuacji wielu umów śmieciowyc­h zwłaszcza wśród młodych, od których nie odprowadza się składki emerytalne­j, tych emerytur poniżej minimum może być bardzo dużo...

– Może pan mieć rację, ale usiłowano to uszczelnić i od znacznej liczby umów-zleceń i umów o dzieło jednak te składki są naliczane. Można powiedzieć, że są minimalne, zatem pański argument wciąż jest aktualny. Ale jednak są. Bałbym się też wchodzić w rachunki, jaka może być skala tego problemu, gdyż to byłoby już zbyt blisko magla (śmiech). Trzeba jednak zdefiniowa­ć, jakie jest minimum, policzyć, jakie będą emerytury w sytuacji wyżu odchodzące­go na emeryturę i ile trzeba będzie dopłacić z budżetu, by ci ludzie mogli mieć godną starość. Pamiętajmy jednak, że ani OFE, ani ZUS wcale nie rozwiązywa­ły żadnych problemów demografic­znych (...).

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland