Euroskandal
Strach przed biedą na starość nie zagląda im w oczy. Za każdy rok grzania fotela w Brukseli posłowie do europarlamentu dostają kolejny 1000 zł do emerytury. I tak Jerzy Buzek (73 l.) czy Ryszard Czarnecki (50 l.) dostaną z Brukseli po 11 tys. zł emerytury! A zwykli Polacy? Kogo ich los obchodzi.
Europosłowie mają zagwarantowaną emeryturę z europarlamentu. Za każdy rok w Brukseli dostają 3,5 proc. wynagrodzenia na emeryturę. To dużo czy mało? Kiedy człowiek zarabia 1,6 tys. złotych, to faktycznie niewiele, bo zaledwie 56 zł. Tyle że europosłowie zarabiają 33 tys. zł, więc za każdy rok w europarlamencie dostają 1155 zł ekstraemerytury. Po przesiedzeniu dwóch kadencji w Brukseli mogą liczyć na gigantyczną emeryturę – 11 tys. zł!
Takich szczęśliwców jest sporo i należą oni do wszystkich głównych opcji politycznych. Wśród nich są: Ryszard Czarnecki z PiS, Jerzy Buzek z PO, Bogusław Liberadzki (65 l.) z SLD oraz Czesław Siekierski (61 l.) z PSL. A przecież europarlamentarzyści do biednych i tak nie należą. Poseł Czarnecki ma 600 tys. zł odłożone na koncie i nieruchomości warte 2,2 mln zł. Posłanka Lidia Geringer de Oedenberg (56 l.) „uciułała” 228 tys. zł, ale inwestuje też w nieruchomości o wartości 2,4 mln zł. Europosłowie mają więc gigantyczne oszczędności, perspektywę sutej emerytury z Brukseli, a dostaną jeszcze emerytury z ZUS. Mając jednak takie świadczenia z Brukseli, rządowa propozycja, aby wybierać między ZUS i OFE, może budzić u europosła tylko uśmiech politowania.