Nie muszę być premierem
17 liwe. Nie zmienia mojego poczucia, że w Polsce potrzebny jest optymizm, świadomość, ile jeszcze zła jest do naprawienia. Tylko chcę, żeby ludzie byli szczęśliwi, a nie żeby ludzie zanurzali się w nieszczęściu. Od zanurzania w nieszczęściu są inni – prezes Kaczyński jest w tym mistrzem.
– Nie byłoby dobrze zawrzeć z wyborcami pakt na dwa lata? Złożyć deklaracje skończymy budować A1, uprościmy prawo budowlane, stworzymy kartę podatnika. Takie konkrety. Z tego nas rozliczcie – nie zrobimy tego, to nas zmieńcie.
– OK. Kupuję to jako warunek. Nie mam z tym żadnego problemu. Myślę, że ludzie chcą przede wszystkim prostszych. My w ciągu najbliższych dwóch lat podatków raczej nie obniżymy. Mam świadomość, że może inaczej niż opozycja wiem, co to jest bezpieczeństwo finansów publicznych, żeby nam się gospodarka i finanse publiczne nie wywróciły, bo wtedy dotknie to każdego człowieka. Do 2015 roku polski system podatkowy musi być jednym z najprostszych w Europie.
– I urzędnicy odpowiedzialni za błędy wobec podatników.
– Nie może być, że ktoś bezkarnie wpędza bez powodu w kłopoty. Natomiast nie możemy stworzyć systemu, w którym urzędnik będzie bał się podjąć decyzji, bo zaraz pójdzie do więzienia. Taki system odpowiedzialności, który nie będzie paraliżował urzędnika, jest jak najbardziej potrzebny. Ja też nie chcę po próżnicy opowiadać, że coś zrobię, bo jestem premierem i muszę robić, a nie opowiadać.
Myśmy znaleźli sposób na to, że 15 tysięcy firm w Polsce, głównie mikro i małych, dostało kredyt dzięki gwarancjom kredytowym, jakie skonstruowaliśmy za pomocą BGK. To jest jeden z przykładów, jak pracujemy, żeby ożywienie gospodarcze stało się faktem na większą skalę niż do tej pory.
Jak pan mówi, niech pan coś obieca, to ja dzisiaj podjąłem to ryzyko. I będę się tego trzymał. I sprawdzicie to nie za dwa lata, ale za trzy miesiące. Że koniec tego roku to będzie dwuprocentowy wzrost. A ten wzrost to nie jest abstrakcja, bo jeśli urośnie dochód narodowy, to oznacza, że będzie więcej miejsc pracy w firmach.
Do tej pory było tak, że firmy, tak jak państwo polskie, cięły koszty. Ludzie tracili robotę, żeby firmy stanęły na nogi. Ten ewidentny polski sukces musi się przełożyć na sukces ludzi, którzy nie mają roboty.
– Pamiętam, jak relacjonowaliśmy pana przenosiny do Sejmu.
Miała nastąpić lawina ustaw. Było drugie exposé. Rozumiem, że pan mówi, że jest od robienia, a nie mówienia. Ale ludzie chcą wiedzieć, dokąd pan zabierze nasz kraj.
– Wprowadzamy nową regułę wydatkową, która spowoduje, że polskie zadłużanie będzie bezpieczne, ale sposób zadłużania nie będzie przygniatał polskiego wzrostu.
Nie tniemy za mocno, aby nie zdławić gospodarki, ale tniemy na tyle, żeby nie rozhulać długu publicznego ponad miarę.
Będę jesienią każdego dnia tłumaczył kroki, jakie będziemy wykonywali. Jestem przekonany, że one przy- niosą sukces, a to jest podwojenie polskiego produktu w ciągu 10 lat.
– Jak pan rozumie sondaże, które widzimy od kilkunastu tygodni? Najpierw PiS miał jeden, trzy punkty przewagi, a teraz ma dziesięć.
– Wielu Polaków ma mnie dosyć. Po 6 latach to i tak jest wynik rekordowo długi. Ludzie sobie myślą: – Widzimy tego gościa już sześć lat, może ktoś inny da nam coś więcej. Do końca życia będę Polakom wdzięczny, że dali mi tak długi czas do roboty.
Byłbym grzesznikiem, gdybym narzekał. Wiem, że muszę wydać z siebie więcej energii, żeby przekonać Polaków do tego, by wybrali tych, którzy przeprowadzili kraj przez kryzys.
– Ale czy pan rozumie właściwie, co się stało? Był czas trudny dla Platformy, na przykład czas afery hazardowej. Teraz tego nie ma. Cały czas obserwujemy tylko, co się dzieje wewnątrz Platformy. Co miałoby się stać, żeby ludzie zaufali Platformie?
– Coraz mniej się przejmuję sondażami, bo zdaję sobie sprawę, że ludzie będą patrzyli na mnie i Platformę bardzo krytycznie i wnikliwie. Albo zrobimy sensowne rzeczy i będzie zapłata, albo nie potrafimy tego zrobić i ludzie nam powiedzą: – Dziękujemy, do widzenia i będą mieli rację. Ja już obstawiam tylko jedną grę – dokonać tego, do czego dzisiaj się zobowiązałem i jeśli ludzie to docenią, to jestem spokojny. A jeśli okażę się za słaby, to ludzie mnie powalą. Takie są reguły gry.
– Prezes Kaczyński dwa dni temu mówił o polityce historycznej, która jest źle prowadzona. Zadał retoryczne pytanie, kto odpowiada za to, że 70 procent młodych Francuzów uważa, że Polacy to naziści. Czuje się pan jakoś odpowiedzialny?
– Mogę twardo powiedzieć: ja wiem, kto jest odpowiedzialny za to, że bardzo wielu ludzi w Europie uważa, że Polacy to jest jakaś radykalna prawica z nazistowskimi korzeniami. I niech Jarosław Kaczyński spojrzy w lustro. To on od wielu lat jest patronem najbardziej radykalnych i najtwardszych prawicowców, którzy Polskę tak często kompromitują. Czy to hasłami malowanymi na murach, wykrzykiwanymi czasem na stadionach, czy znakami malowanymi na transparentach. Ja nie jestem patronem tych obrażających polską pamięć i godność marszy prawicowych grupek. Ja nie przytulam tych ogolonych na łyso młodzieńców, dla których swastyka jest fajnym symbolem. Więc niech spojrzy w lustro i sobie odpowie, kto odpowiada za to, że w Europie niektórzy myślą, że Polacy to naziści.
– To mocne słowo o przytulaniu młodzieńców!
– Wszyscy to chyba widzą. To nie jest nadzwyczaj oryginalna teza. Nie mam wątpliwości, kto chce trzymać po prawej ręce tych najbardziej radykalnych, którzy Polskę kompromitują.
–O innego Jarosława zapytam – Gowina. Widzi go pan w PO?
– Żeby zrobić to, o czym mówię, muszę mieć Platformę zwartą i przekonaną do tego, co mówię. Czas cierpliwości PO się kończy. I tak wielu ludzi mówi: człowieku, jak możesz tolerować kogoś, kto może m.in. doprowadzić do utraty większości.
Czas cierpliwości Platformy się kończy. W przyszłym tygodniu podejmiemy decyzję.
– Czy Hanna Gronkiewicz-Waltz, gdyby przegrała referendum, będzie komisarzem stolicy?
– Pozwoliłem sobie na taką uwagę, która miała pokazać absurdalność referendum, bo jestem przekonany, że większego sensu nie ma. Na rok przed wyborami, w których warszawiacy wybiorą Hannę Gronkiewicz-Waltz lub kogoś innego, jeśli mają jej dosyć. Za rok wybiorą w normalnych wyborach. Jak patrzę i słucham pana Guziała i jego sojuszników z PiS, sądzę, że mają intencje mało warszawskie, a dużo bardziej polityczne. Wolałbym, żeby do tych wyborów Warszawa spokojnie dotrwała. Jestem przekonany, że Warszawa lepszego gospodarza niż Hanna Gronkiewicz-Waltz nie ma, przy wszystkich błędach.
– Jakie błędy zrobiła? W zarządzaniu miastem czy w mówieniu, jak zarządza?
– Nigdy nie była mistrzem komunikacji, sprzedawania tego, co robi. Uważam, że błędy można znaleźć w komunikacji w podwójnym znaczeniu – w komunikacji z ludźmi, w zachwalaniu tego, co się robi, i transporcie miejskim.
– Ostatnie pytanie. Przez długi czas Platforma wygrywała, bo nie była PiS-em. W 2015 roku może pójść prawie cztery miliony osób, które nie miały 18 lat w 2007 roku, kiedy Platforma wygrywała po raz pierwszy. I to może przesądzić o wyniku wyborów, że to zderzenie, do którego się przyzwyczailiśmy: PiS – PO, po prostu nie ma znaczenia.
– Zmiana władzy po dwóch kadencjach nie jest jakąś ekstrawagancją, znaczy – świat się nie kończy. Świat się nie kończy. Moim zadaniem jest, żeby tej władzy PiS nie dostał, bo uważam, że może być nieszczęściem dla Polski. Ale jeśli Polacy zdecydują, że lokują nadzieje właśnie w PiS, to nam w 2015 r. pozostanie albo wygrać, a jeśli przegramy, powiedzieć: to jest wasza racja, będziecie mieli władzę, jaką sobie wybraliście. Trzeba się z tym umieć pogodzić. Bez paniki i bez lęku będę walczył do końca, żeby wygrać wybory, a później wszystko w rękach ludzi. Zobaczymy.
Oprac. BM