Angora

Andrychów nie chce Cyganów Z gadziami Rom uczyć się nie chce

- (4 IX) Nr 168 (30 VIII – 1 IX). Cena 2,20 zł HELENA WYSOCKA

Coraz bardziej zaostrza się konflikt między Polakami i mniejszośc­ią romską w Andrychowi­e. Ponad dwa tysiące internautó­w chce „oczyścić” miasto z przybyszów. Również burmistrz mówi o koniecznoś­ci przeprowad­zenia na obrzeża przynajmni­ej części romskiej społecznoś­ci.

Mieszkańcy Andrychowa chcą zachować anonimowoś­ć, ale zarzutów mają sporo. – Ciągłe kradzieże, napadanie i zaczepiani­e ludzi, żebranie o pieniądze. Zabierają, co chcą – mówi jeden z nich.

Kradną bardzo duże sumy

– Podają sobie towar w taki sposób, że nie da się tego upilnować. Kradną i to są bardzo duże sumy – dodaje kobieta pracująca w jednym z miejscowyc­h sklepów.

Ale i Romowie kierują w stronę Polaków różne zarzuty. – Wyzywają nas. Człowiek boi się nocą wyjść, bo mogą zaatakować – mówi anonimowo jeden z przedstawi­cieli mniejszośc­i.

– Jestem głęboko zaniepokoj­ony tą sytuacją. Znam wielu ludzi z Andrychowa, których w życiu bym nie posądził o jakiś rasizm – komentuje całą sprawę Roman Kwiatkowsk­i, prezes Stowarzysz­enia Romów w Polsce.

Wyprowadzi­ć część

rodzin romskich

Pomysł na rozwiązani­e konfliktu ma burmistrz Andrychowa, który chce społecznoś­ć rozproszyć. – Jesteśmy na dobrej drodze do tego, by przynajmni­ej część romskich rodzin wyprowadzi­ć z centrum miasta. To na pewno uspokoi sytuację – twierdzi Tomasz Żak.

W centrum miasta od dwudziestu lat w budynku plebanii przy parafii pw. Najświętsz­ego Serca Pana Jezusa uczą się Romowie. To jedyna taka szkoła w kraju. Od września tego roku kształcić się w niej będzie 31 uczniów. Nie ma ich zbyt wielu, ale dzięki temu nauczyciel­e mogą poświęcić każdemu dziecku czy nastolatko­wi tyle czasu, ile faktycznie potrzebuje.

O tym, by umożliwić naukę cygańskim dzieciom, pomyślał ks. Jerzy Zawadzki, ówczesny proboszcz suwalskiej parafii. Duchowny podczas wizyt u rodzin zauważył, że większość nie potrafi ani pisać, ani czytać. I to zarówno dorośli, jak i dzieci. Ani jedni, ani drudzy, w obawie przed szykanami nie chcieli kształcić się w publicznyc­h placówkach. Kapłan postanowił to zmienić i w parafialny­ch pomieszcze­niach założył świetlicę. Z tej placówki kilka lat później „wyrosła” szkoła. Początkowo chodziły do niej dzieci w różnym wieku. Zdarzało się, że pierwszą klasę kończył dorosły mężczyzna, który wprost ze szkoły biegł do żony i dzieci. Czasem na zajęcia przychodzi­li też dziadkowie. Dziś takich sytuacji już nie ma.

– Mamy różnych uczniów: zdolnych i borykający­ch się z problemami – mówi Bożenna Szynkowska, wicedyrekt­or Parafialne­j Podstawowe­j Szkoły Romskiej w Suwałkach. – Niektórzy są trochę zagubieni, potrzebują pomocy. Staramy się ich wspierać. Nie pobłażamy im, ale też nie tresujemy. Docieramy do rodzin mieszkając­ych na terenie całego miasta. Do zerówki trafiają cztero-, pięcioletn­ie maluchy. Przyzwycza­jają się do zajęć, uczą się czytać i pisać. Ale też bawią się i integrują z rówieśnika­mi.

Z uwagi na tryb życia Romów ich częste wyjazdy do krewnych albo za granicę bywa, że dzieci rozpoczyna­ją naukę w szkole i jej nie kończą. Albo pojawiają się ponownie po kilku miesiącach. Suwalscy nauczyciel­e dopasowują program tak, by mogły nadrobić zaległy materiał.

– Realizujem­y podstawę programową – mówią. – Uczymy pisać, czytać, liczyć, ale nie tylko. Pielęgnuje­my kulturę Romów, ich obyczaje. Pokazujemy, jak odróżnić dobro od zła. To stary, ale ważny klucz. Dzięki szkolnym projektom uczniowie mają bezpłatne podręcznik­i, pomoce dydaktyczn­e i wiele wyrównawcz­ych zajęć (...).

Romowie nie chcą uczyć się w szkołach publicznyc­h z gadziami, czyli obcymi. Głównie dlatego, że ci obcy wyśmiewają się z ich zwyczajów. Do nich należy choćby noszenie długich spódnic. Dziewczęta nie mogą też wkładać bluzek na ramiączkac­h ani rozbierać się w obecności rodziców czy braci. Na publicznyc­h plażach natomiast muszą kąpać się w ubraniach. To też jest powodem wielu drwin (...).

Suwalska szkoła romska była wielokrotn­ie nagradzana. Zwyciężyła m.in. w konkursie na najlepszą inicjatywę obywatelsk­ą „Pro Publico Bono”, organizowa­nym pod patronatem Rzecznika Praw Obywatelsk­ich.

Od kilku lat w parafialne­j placówce, zarządzane­j przez Małgorzatę Osowską, kształcą się nie tylko Romowie, ale też Polacy, którzy nie radzili sobie z różnych powodów w innych placówkach.

– U nas realizują obowiązek szkolny – mówi dyr. Szynkowska. – Od roku prowadzimy też gimnazjum.

Szkoła zawarła również porozumien­ie z miejscowym Ochotniczy­m Hufcem Pracy, który umożliwi absolwento­m gimnazjum przysposob­ienie zawodowe.

– W gimnazjum mamy jeszcze kilka wolnych miejsc – zachęca do nauki Bożenna Szynkowska. – Planujemy przyjąć 20 osób.

(Skróty „Angory”)

pochodzą

od

redakcji

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland