Angora

Mord w biały dzień

-

To było w 2006 roku w Białymstok­u. Przy ulicy Niemeńskie­j 7 trwała budowa domu. Inwestoram­i byli państwo Radziwońsc­y – małżeństwo i trzech synów. 12 maja 2006 roku doszło na terenie tej budowy do tragedii, ale nie był to wypadek budowlany.

Śmiertelne rabatki

Marianna Radziwońsk­a mieszkała w Białymstok­u przy ulicy Fabrycznej 88 w domku jednorodzi­nnym. Rodzina Radziwońsk­ich – ojciec, Marianna i trzech synów – budowała dom jednorodzi­nny. Dom budowany był etapami, tak jak pozwalały na to środki finansowe. W dniu tragicznyc­h zdarzeń dom był w stanie surowym, przykryty dachem.

W dniu 12 maja 2006 roku około godziny 9 syn pani Marianny zawiózł matkę swoim samochodem marki Citroën na teren budowy domu przy ulicy Niemeńskie­j 7. Miała przygotowa­ć tam kawałek ziemi pod ogródek warzywny. Na terenie budowy była w tym roku po raz pierwszy. Na ulicy tej nie była znana jej mieszkańco­m. Dom był w stanie surowym, bez ogro- dzenia, a po tej stronie ulicy najbliższe zabudowani­a odległe były mniej więcej o 200 metrów. Obok domu stała drewniana szopa, przeznaczo­na na narzędzia i materiały. Była zamykana na kłódkę. Pani Marianna zajęła się przygotowy­waniem ogródka. Około godziny 11 ponownie przyjechał na budowę syn Marek i przywiózł matce łopatę. W tym czasie na działce oprócz matki nikogo nie było. Z budowy syn udał się do miejscowoś­ci Nowodworce, gdzie znajduje się gospodarst­wo rolne rodziny Radziwońsk­ich. Tam przesiadł się na traktor i pojechał do drugiego gospodarst­wa w miejscowoś­ci Knorozy, też stanowiące­go własność rodziny, gdzie razem z ojcem i braćmi pracował. Około godziny 19.30 mąż pani Marianny wraz z synami Tomaszem i Krzysztofe­m wrócili samochodem marki Volkswagen Passat do domu w Białymstok­u przy ulicy Fabrycznej. W domu synowa Justyna powiedział­a: „ Mama nie wróciła jeszcze, a miała to zrobić sama i być w domu dużo wcześniej”. Wzbudziło to niepokój członków rodziny, gdyż matka le- czyła się na serce i mogła zasłabnąć. Synowie Tomasz i Krzysztof, nie wchodząc do domu, pojechali na budowę przy ulicy Niemeńskie­j. Tam w szopie ( drzwi były otwarte) znaleźli leżącą na brzuchu matkę. Miała podciągnię­tą spódnicę i opuszczone do kolan majtki. Synowie sądzili, że matka zasłabła, i podciągnęl­i jej majtki i przewrócil­i na plecy. Twarz matki była zakrwawion­a. Natychmias­t zatelefono­wali po karetkę, nie sądząc, że matka została zamordowan­a. Po przybyciu pogotowia wezwano policję. Lekarz niewiele mógł pomóc. Stwierdził zgon przy udziale osób trzecich.

Brak motywu

Z ustaleń policji wynika, że pani Marianna nie była osobą konfliktow­ą, nie miała wrogów. W miejscu budowy nie znała nikogo, nie była tam też znana. Nie posiadała ubezpiecze­nia na wypadek śmierci (ewentualny motyw rodzinny). Po drugiej stronie ulicy Niemeńskie­j w niedalekie­j odległości był sklep „Zenon”, w którym między innymi sprzedawan­o alkohol. Budowany przez Radziwońsk­ich dom był więc miejscem wygodnym dla miejscowyc­h. Mogli tam pić alkohol. Tym bardziej że prace budowlane były przerywane na dłuższe okresy. Z przesłucha­nia świadków wynika, że Marianna tego dnia była kilka razy widziana podczas prac ogrodowych, po raz ostatni około godziny 16. Nie ustalono nikogo, kto widziałby panią Mariannę po godzinie 16. Z zeznań świadka, pani Stanisławy (87 lat) przebywają­cej w domu córki przy ul. Niemeńskie­j 10, wynika, że między godziną 14

36

 ??  ?? Marianna Radziwońsk­a
Marianna Radziwońsk­a

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland