Mord w biały...
35
a 16 na terenie budowy widziała mężczyznę w wieku 40 – 50 lat, średniego wzrostu, o ciemnych włosach, ubranego w ciemne spodnie i ciemnoszarą marynarkę zapinaną na guziki (nigdy wcześniej nie widziała tego mężczyzny). Wyszedł on zza budynku i szedł w kierunku szopy. Jak wynika z policyjnych akt, świadek dodał, iż zdarzenie to miało miejsce krótko przed burzą, która miała miejsce tego dnia ( nie udało się sporządzić portretu pamięciowego tego mężczyzny).
Drugi świadek twierdzi, że w dniu zdarzenia około godziny 16 widział trzech młodych mężczyzn w wieku 16 – 17 lat na ulicy Niemeńskiej. Były to osoby, których nigdy wcześniej nie widział.
Ponieważ wielu świadków zeznało, że obok budowanego domu często widywano mężczyzn pijących alkohol, można przypuszczać, że sprawcą może być jeden z nich. Zabójstwo może mieć również charakter przypadkowy. Jest taka hipoteza, że sprawca mógł przyjść na posesję, żeby zrabować jakieś przedmioty metalowe (złom lub części hydrauliczne). Obnażenie zwłok mogło być spowodowane chęcią zmylenia organów ścigania. Przeprowadzona sekcja zwłok nie wykazała, aby występowało seksualne tło zbrodni. Bezpośrednią przyczyną zgonu było uduszenie. Sprawca posłużył się kawałkiem zwiniętej folii, wcześniej jednak ofiara doznała szeregu uderzeń w głowę, prawdopodobnie metalową łapką ( nie znaleziono jej na miejscu zdarzenia ani w pobliżu).
Z szopy zniknęło kilka drobnych przedmiotów metalowych, w tym dwie pary nożyc. Sprawca pozostawił torebkę, w której były pieniądze.
Ofiara była ubrana w spódnicę w niebiesko-czarną kratę, sweter w kolorze niebiesko- fioletowym i pantofle w kolorze czarnym.
Hipoteza przypadkowej zbrodni
Policja przypuszcza, że dom znajdujący się od lat w budowie mógł być, zwłaszcza w ciepłe dni, meliną pijacką. Tragicznego dnia amatorzy trunków mogli udać się w zaciszne miejsce i tu – ku swojemu zaskoczeniu – spotkać właścicielkę. Mogło dojść do awantury i szarpaniny. Zabójstwo popełniono już po godzinie 16, gdyż wcześniej kobieta była widziana przez świadków.
Inspektor Nerak wracał akurat do domu, kiedy zadzwonił telefon.
– Panie inspektorze, proszę o pomoc – usłyszał w słuchawce głos Stanisława Kozłowskiego, właściciela ekskluzywnego salonu jubilerskiego w mieście. – Wydarzyła się przykra historia i proszę, aby pan zaraz przyjechał.
Kilka minut później Nerak rozsiadł się w wygodnym fotelu w gabinecie Stanisława Kozłowskiego i z uwagą słuchał jego relacji:
– Kilka dni temu przyjąłem do wyceny kosztowny naszyjnik ze szmaragdami i brylantami z tak zwanej Kolekcji Wiktoriańskiej i schowałem go do sejfu. Przechowuję w nim najcenniejsze wyroby i chowam na noc biżuterię, którą na co dzień eksponujemy na wystawie i w gablotach stojących w salonie. Dziś rano przyszedłem pierwszy do pracy i po otwarciu sejfu zobaczyłem, że nie ma w nim szmaragdowego naszyjnika. Proszę zobaczyć, jak pięknie wyglądał.
Nerak spojrzał na podaną fotografię. Faktycznie, okazałe szmaragdy i niewielkie brylanty oprawione w złoto prezentowały się wspaniale.
– Gdy tylko zorientowałem się, że dokonano kradzieży, natychmiast zadzwoniłem do pana – powiedział Stanisław Kozłowski. – Oprócz mnie klucze do sejfu mają kierowniczka salonu pani Wanda i moja siostra Krystyna. Do tej pory uważałem obie panie za osoby godne najwyższego
Rozwiązanie zagadki za dwa tygodnie. Na odpowiedzi Czytelników detektywów czekamy do 19 września. Wśród osób, które udzielą poprawnej odpowiedzi, rozlosujemy nagrodę książkową.
Rozwiązanie zagadki prosimy przesyłać pod adresem: redak- zaufania. Teraz mam ogromny problem, bo nie chciałbym bezpodstawnie oskarżyć niewinnej. A przecież bezsprzecznie któraś z nich dokonała kradzieży. Pan jest jedyny, któremu o tej trudnej dla mnie sytuacji powiedziałem. Czy może mi pan pomóc rozwiązać ten problem?
Inspektor poprosił obie panie i gdy weszły, oznajmił:
– Pan Kozłowski twierdzi, że dokonano kradzieży z sejfu, czy mają panie w tej sprawie coś do powiedzenia?
– Do sejfu klucze mają tylko trzy osoby. Mój brat, ja i Wanda. W związku z tym, że od kilku dni nie zaglądałam do sejfu, jestem poza wszelkimi podejrzeniami. Dlatego mogę z całą stanowczością oświadczyć, że złodziejką jest Wanda. cja@ angora. com. pl lub na kartkach pocztowych: Tygodnik „Angora”, 90-103 Łódź, ul. Piotrkowska 94.
Rozwiązanie zagadki sprzed dwóch tygodni „Złota broszka”: Dokument był sfałszowany, bo w roku 2011 nie było 29 lutego. Wpłynę-
Słysząc te słowa, kierowniczka salonu krzyknęła:
– To wierutne kłamstwo. Niczego nie ukradłam. Od samego początku pracuję z panem Stanisławem i wiem, jakim mnie darzy zaufaniem. Jak mogłabym go okraść…
– Wiem, że masz poważnie chorego syna i na jego leczenie potrzebne są ogromne pieniądze – przerwała kierowniczce pani Krystyna. – Nie trzeba było jednak trzymać tego faktu w tajemnicy, tylko przyjść do nas i poprosić o pomoc, a nie kraść naszyjnik.
Nerak poprosił panie o zachowanie spokoju i zwracając się do Stanisława Kozłowskiego, powiedział: – Wiem, kto pana okradł. Kto? ło 12 prawidłowych odpowiedzi na kartkach pocztowych i 101 e-mailem.
Książkę Alana Fursta „Szpiedzy na Bałkanach” wylosowała pani Sylwia Blusiewicz z Warszawy.
Gratulujemy! Nagrodę wyślemy pocztą.