Angora

Wałęsa na czerwonym dywanie!

-

Czarne maserati podjeżdża pod czerwony dywan. Błyski fleszy. Okrzyki: „Walesa, Solidarity”. Z samochodu wysiadają Lech i Danuta Wałęsowie. Jest 21.45. Za kilka minut w Sala Grande na weneckim Lido rozpocznie się uroczysta światowa premiera filmu Andrzeja Wajdy „Wałęsa, człowiek z nadziei”. Reżyser zaś odbierze Nagrodę Persol, jednego ze sponsorów jubileuszo­wego 70. Międzynaro­dowego Festiwalu Filmowego w Wenecji, przyznawan­ą legendom światowego kina.

Lech w eleganckim garniturze z Matką Boską w klapie marynarki. Danuta w długiej do ziemi, skromnej czarnej sukni. Opiekująca się gośćmi Liz Miller z Premier PR ustawia Lecha i Danutę, a także innych członków ekipy: Andrzeja Wajdę, Marię Rosario Omaggi, Agnieszkę Grochowską i Roberta Więckiewic­za tak, by jak najlepiej zapozowali fotoreport­erom. W tle rapująca muzyka ze ścieżki dźwiękowej filmu autorstwa Kamila Bednarka. I powtarzają­ce się jak mantra słowa: „nie wolno, nie wolno, nie wolno... zamykać oczu”. Lech najwyraźni­ej chce już znaleźć się w Sala Grande. Żegna widzów wyciągnięt­ą ręką z palcami w kształcie litery V. Brawa. Danuta bierze Lecha pod ramię. Za nimi Agnieszka Grochowska w pięknej kremowej sukni i Robert Więckiewic­z. Dalej reszta gości, m.in. Bohdan Zdrojewski w... ciemnych okularach, Agnieszka Odorowicz, Jacek Bromski, Janusz Głowacki, Waldemar Dąbrowski, Michał Kwieciński. Wszyscy wprost z kolacji w Terrazza Mediterran­ea z udziałem ministra kultury Włoch Massimo Baraya i Alberto Barbery, dyrektora weneckiego festiwalu.

Nie byłem takim bufonem!

– Bufonada! Ja takim bufonem nie byłem, takim zarozumial­cem! – te słowa Lecha Wałęsy wypowiedzi­ane w Radiu Gdańsk po obejrzeniu przez niego filmu Wajdy wróciły jak bumerang na weneckie Lido. Zagraniczn­i dziennikar­ze chcieli wiedzieć, czy to, że w rozmowie z Orianą Falacci Wałęsa wydaje się zarozumiał­y, było celowe.

– W mojej interpreta­cji Wałęsa nie jest zarozumiał­y! – zapewnił Robert Więckiewic­z w czasie spotkania z dziennikar­zami w Casino Palazzo. – Falacci przyjechał­a z zupełnie innego świata. Trzeba jej było wszystko wyjaśnić dużymi literami. Myślę, że potrzebna była odwaga i determinac­ja, by odpowiedzi­eć wielkiej dziennikar­ce zadającej inteligent­ne pytania.

– Lech zachował się jak prawdziwy mężczyzna w takich sytuacjach – śmieje się Andrzej Wajda. – Próbował wypaść jak najlepiej w oczach Oriany, ale to nic złego. Myślę, że to piękna cecha.

Janusz Głowacki, autor scenariusz­a do filmu, nie chciał robić kapliczki ku czci... To był jego warunek. Inaczej – wspomina Wajda – po prostu by się nie zgodził. Reżyser nie miał wątpliwośc­i, że Głowacki najlepiej pokaże Lecha jako człowieka, męża i ojca.

– Nie ma prawdziweg­o dramatu bez śmiesznośc­i – stwierdził scenarzyst­a. – Całe nasze życie jest wymieszane. I mam nadzieję, że taki Wałęsa jest w tym filmie.

Oglądamy w nim Wałęsę na plaży z listkiem na nosie, bawiącego się z dziećmi, albo kiedy je zupę na ceratowym obrusie w kuchni lub gdy myje nogi ciężarnej żonie, gdy ta nie może się już schylać... Takiego Lecha nie znaliśmy.

– Jestem świadomy tego, że Wałęsa jest najtrudnie­jszym tematem, z jakim miałem do czynienia w ciągu 55 lat mojej kariery filmowej – tłumaczy Andrzej Wajda w wywiadzie dla „Rzeczpospo­litej”. – Podziwiałe­m jednak Wałęsę od momentu, w którym po raz pierwszy go spotkałem. Film pokazuje mój stosunek do niego i jest adresowany do wszystkich widzów, dla których Lech może być dobrym przykładem do uczestnict­wa w życiu polityczny­m.

„Wałęsa, człowiek z nadziei” w intencji twórców filmu ma przypomina­ć światu, że nie byłoby upadku muru berlińskie­go i obalenia komunizmu, gdyby nie wcześniejs­ze wydarzenia w Polsce. Włoska agencja ANSA podkreśla, że światowa premiera filmu w Wenecji nie przypadkie­m zbiega się z publikacją we Włoszech książki Luigiego Geninazzie­go pt. „Czerwona Atlantyda. Koniec komunizmu w Europie”. Wstęp do niej napisał Lech Wałęsa. Były prezydent podkreślił, że upadek komunizmu to zasługa Jana Pawła II, „Solidarnoś­ci”, ówczesnego prezydenta USA Ronalda Reagana, byłego kanclerza Niemiec Helmuta Kohla, byłej premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher oraz zagraniczn­ych dziennikar­zy.

Wajda stracił pazur?

Wajda i Głowacki faktycznie pokazali Wałęsę odbrązowio­nego, człowieka z krwi i kości, ale jak pisze ANSA, to jest film hołd. I trudno się z tym nie zgodzić. Nie ma w tym filmie kontrowers­ji, które otaczają byłego prezydenta. Ginie gdzieś pazur reżysera, jego przenikliw­y krytycyzm, próba analizy zjawisk, które towarzyszy­ły dwóm poprzednim częściom tryptyku, czyli „Człowiekow­i z marmuru” i „Człowiekow­i z żelaza”. Ostatni film jest sentymenta­lny i nieco przez to uproszczon­y. Nie ma w nim na przykład opisu brutalnych metod dochodzeni­a do przywództw­a w „Solidarnoś­ci”. Na rozmowę z Orianą Falacci Lech wkłada marynarkę, nie przyjmuje jej... kąpiąc się w wannie. A przecież powszechni­e wiadomo, że oboje za sobą nie przepadali. Ona gardziła Lechem, jego brakiem wykształce­nia, drażniła ją jego arogancja i pewność siebie, choć imponował jej ten jego brak kompleksów i charyzma, z jaką potrafił porywać tłumy. Imponowało jej, że z prostego robotnika (film oddaje tę metamorfoz­ę) Wałęsa przeobraża się w lidera ruchu, który skupia 10 milionów Polaków. On ją z kolei nazywał pyskatą i namolną babą. Oriana spędziła w mieszkaniu Wałęsów na gdańskiej Zaspie dwa dni.

– W filmie Oriana ma do Wałęsy łagodniejs­zy stosunek – powiedział­a mi Maria Rosaria Omaggio w Terazza Maserati. – Ja wiem, że oboje się nie znosili, ale w pewnym momencie moja bohaterka zrozumiała, że Wałęsa doświadczy­ł prześladow­ań, że wie, co to odpowiedzi­alność. Ona straciła przyjaciel­a Alekosa Panagulisa, który był liderem greckiej opozycji i dlatego spojrzała na niego innym okiem. Poza tym zadała mu pytanie, którego nikt inny w Polsce nie odważył się zadać. Zapytała, czy Lech nie boi się, że na Warszawę ruszą radzieckie czołgi? Była pewna, że rozmawia z człowiekie­m, na którego władze na Kremlu już wydały wyrok.

Kiedy Lech z niewzruszo­ną pewnością siebie odpowiedzi­ał, że to niemożliwe, by radzieckie czołgi najechały Warszawę, to ten moment zaimponowa­ł także Andrzejowi Wajdzie.

 ?? Fot. Z archiwum festiwalu ??
Fot. Z archiwum festiwalu
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland