Jarosław Kaczyński po ekscesach posłów w hotelu pod Mielcem (m.in. Adam Hofman zasugerował jednej z pracownic biura PiS, że udowodni jej, iż plotki o niewielkich rozmiarach jego męskości są nieprawdziwe) wprowadził prohibicję w szeregach PiS
(...) – Po tym, co się wydarzyło na Podkarpaciu, co ujawnił tygodnik „Wprost”, pana szef ma pretensje?
– Jak się pracuje z młodymi ludźmi, w sytuacji stresowej ostrej, gdzie się strzela do byłych braci, taka kampania jest zawsze trudna. To z młodymi ludźmi rozmawia się tak, jak młodzi ludzie w prywatnej sytuacji.
– W prywatnej sytuacji chce się obnażać?
– Ta prywatna rozmowa rzeczywiście dobrze nie wygląda. Tych wszystkich, którzy to widzieli, przepraszam.
– Stres powoduje, że człowiek zachowuje się jak w koszarach?
– O tym już mówiłem, jest też decyzja, żeby to, co zrobił „Wprost”, skończyło się w sądzie – Co to znaczy? – Pozwem. – Za co? – Za okładkę i za sugerowanie rzeczy, które w tekście nie zostały udowodnione.
– Wypowiadają się panie, które walczą, żeby kobiety nie były krzywdzone, i twierdzą, że mówienie przy podwładnych o swoich częściach ciała, swoim przyrodzeniu, jest dość żenujące i gdyby te panie zgłosiły się do sądu, toby wygrały proces o molestowanie.
– Młodzi ludzie opowiadają sobie na imprezie rubaszne żarty, których nie powinni. Zarzutem do „Wprost” jest także to, że do oceny tej sytuacji bierze prze- ciwników politycznych. To są panie z drugiej strony sceny politycznej, działaczki skrajnie lewicowych organizacji, które wykorzystały ten moment do ataku. To też będzie przedmiotem oceny sądu.
– Pan przecież wiedział, że byli tam paparazzi.
– Gdy rozmawiam z młodymi ludźmi, rozmawiam ich językiem. Miałem w garniturze do nich przemawiać?
– Według szefa pana klubu użyto przedmiotów szpiegowskich do podglądania.
– Tego kontekstu nie podniosłem, ale jest niewątpliwy po zwycięstwach w Rybniku, Elblągu, na Podkarpaciu. Staliśmy się dla Platformy groźni i nie ukrywam, że metody rodem z szafy Lesiaka się pojawiają.
– Sądzi pan, że za tym stoi Platforma? – Sądzą, że to służy Platformie. – Myśli pan, że służby Platformy nagrywają Adama Hofmana, który chwali się tym, co ma?
– Widziała pani, żeby Tuska ktoś na prywatnych imprezach nagrywał? Pojawiło się to na okładkach Wprost”?
– Nie zauważyłam, żeby ktoś prezesa Kaczyńskiego prywatnie nagrywał. Porównuje się pan do premiera? To strasznie wysoko. Państwo się zawsze oburzali, że Janusz Palikot przyniósł penisa na konferencję prasową. A on przyniósł to jako symbol przemocy wobec kobiet na komisariacie.
– Rozgraniczam sferę publiczną od prywatnej. To się działo w studiu w jego czasie pracy, a mówimy o życiu prywatnym.
– Z jednej strony mówi się o moralności, wartościach chrześcijańskich, mają państwo zespół, który ma walczyć z ateizacją kraju.
– Czas prywatny się skończył. To co się stało, to jak się zachował „Wprost”, pokazał, że nie ma czegoś takiego jak czas prywatny. Widocznie jesteśmy na takim etapie konfliktu politycznego, że druga strona, czyli szeroko rozumiany obóz władzy, postanowiła zrobić wszystko, żeby uniemożliwić zwycięstwo PiS.
– A dziennik „Fakt”, który też zajmuje się pana sytuacją. Za nim też stoją służby specjalne?
– Ja wiem, że to niewygodna sytuacja, bo udowadnia, że wszyscy się zastanawiają, jak zrobić, żeby PO nie przegrała wyborów. – A „Fakt” posunął się za daleko? – Ktoś zrobił to pierwszy – teraz zajmują się tym gazety. To jest sytuacja normalna.
Wokół nas dzieją się dziwne rzeczy. Dziś we Wrocławiu znaleziono jakiegoś pana, który nazywa się Jarosław Kaczyński. To nie jest nasz prezes. Powieszono w całym Wrocławiu billboardy, które reklamują książkę tego pana pod tytułem „Zabijajcie polityków”. Jest o tym, że jakiś facet wymyślił sobie, że w Polsce trzeba rewolucję wywołać. Niby nic, niby przypadek, ale jak się poszuka, ani wydawnictwa nie można znaleźć, nikt nie słyszał o takim pisarzu. A we Wrocławiu powieszono, żeby oczernić...
16