Złoty deszcz
W niedzielę przed obiadem w melodii pobrzmiały fanfary. Po schodach spływających na wybieg dla modelek zszedł Janusz Palikot. Scena to była jak z rewii amerykańskiej, z tą różnicą, że bohater nie śpiewał.
3,5 tysiąca wyznawców siedzących w wielkiej hali wstało na widok Palikota, klaszcząc ręka w rękę. Poderwała ich intuicja: oto spływa przyszły premier, który udaje, że schody ma już za sobą. Podniosło się więc 3,5 tys. tyłków minus 2. Nie wstała wicemarszałkini Wanda Nowicka, feministka, która będąc samicą ypsylon, zaprzecza istnienia samców alfa. Nie podniósł też siebie mocarny Ryszard Kalisz, gdyż on wstaje tylko wtedy, gdy sam wchodzi.
W hali widowiskowej szumiała Historia, lecz narodziny Twojego Ruchu media kwitowały niedowierzaniem, ironią, a nawet kpiną. Ale to Palikot śmiał się będzie ostatni. Cokolwiek ten chłop zgnoi, samo mu będzie rosło. Coraz więcej młodych ludzi w prowincjonalnej dziś Polsce dusić się zacznie anachroniczną polskością. I wzniosłością narodowych cierpień, od chrztu Mieszka poczynając, na kulcie smoleńskim kończąc. Na naszych oczach Kościół przemienia się m.in. dzięki śp. Ruchowi Palikota w pajaca bitego ku radości tłumu. Ogół ma dosyć władzy regulującej mu nawet ruch rowerów, a też opozycji Kaczyńskiego patrzącego, jak dać w dupę jeszcze bardziej, ale innym. Wstępujące pokolenie z ironią popatrzy na gospodarkę produkującą kotlety schabowe i montującą blachy.
PiS złożone zostanie w muzeum. Wyborcy, zmęczeni indolencją Platformy, nie dadzą jej rządzić po raz czwarty. SLD odejdzie na emeryturę dla budowniczych obu ustrojów, a jej wódz do hospicjum przy Parlamencie Europejskim. Bieg czasu jest więc na usługach Palikota, ale nie zaszkodziłoby trochę czasowi pomóc.
Kongres założycielski Twojego Ruchu zachwycił przybyłych ruchaczy i ruchaczki. Sama Maria Czubaszek żywcem czarowała widownię. Poseł Biedroń odtańczył na wybiegu znakomitą mowę. Ryszard Kalisz grzmiał jak Zeus gromami. Udało mu się przekrzyczeć gigantofony. Superzręczna była prezentacja zarządu Twojego Ruchu. Członkinie i członki wezwani na wybieg dla modelek natychmiast zasłonięci zostali złotym deszczem spadającym z sufitu. Przesłonił on przaśność niektórych przywódców.
Rekordowych dla kongresów 3,5 tysiąca założycieli TR kierownictwo Ruchu nie przemęczyło. Byli oni tylko niemą widownią teatralną klaszczącą aktorom-politykom. Treść mów nie przeciążała zaś umysłów. Każdy, kto chciał usłyszeć coś przyjemnego dla siebie, usłyszał to. Przedsiębiorca, bezrobotny, student, emeryt, podatnik, kobieta, fantasta, a nawet zawodowy związkowiec kochający kawiorodajny przemysł państwowy. Wedlowska mieszanka słodyczy. Taka, jaką z pewnymi odmianami częstuje każda partia.
Twój Ruch nie powinien zaś łowić wszystkich wyborców, lecz wyodrębnić przynętę dla młodych i wykształconych oraz dla półinteligentów szukających łakoci, których nie ma na innych kramach.
W rozdanej publiczności na kongresie broszurze Daniela Cohn-Benedita i Guya Verhofstadta (kliknij, co to za stworzenia) pt. „Manifest rewolucji postnarodowej w Europie” jaśnieje wstęp Janusza Palikota. Opowiada się w nim za powstaniem państwa europejskiego. I pisze: Również dla Polaków zjednoczona Europa oznacza wyzwolenie. Dzięki niej jesteśmy w stanie uciec z pułapki, jaką jest położenie między dwo-
Z tez programowych TR
Obywatele muszą mieć pewność, że w kwestiach światopoglądowych władza zachowa jak najdalej posuniętą wstrzemięźliwość, powstrzymując się od ustanawiania praw dyktowanych którymś z systemów przekonań religijnych lub filozoficznych, w to miejsce pozostawiając nam możliwie najszerszą możliwość wyboru. Żaden z Kościołów nie może być w życiu państwowym uprzywilejowany w stosunku do pozostałych.
Nieobecność symboli religijnych w przestrzeni instytucji państwowych, a więc w urzędach, szkołach itp. powinna być wymownym świadectwem bezstronności światopoglądowej państwa.
Świeckość państwa nie polega na biernym i życzliwym obserwowaniu przez państwo rozkwitającego w łonie instytucji państwowych życia religijnego...
Domagamy się edukacji seksualnej, dostępu do bezpłatnych, nowoczesnych środków antykoncepcyjnych, prawa do legalnej aborcji oraz refundacji leczenia niepłodności metodą in vitro (...). Żądamy legalizacji związków partnerskich, przyjęcia i stosowania prawa eliminującego przemoc wobec kobiet i dzieci (...).
Z faktu, że znaczącą część podatników stanowią katolicy, nie wynika, iż z publicznych – a więc również wpłacanych przez niekatolików – pieniędzy – można finansować przedsięwzięcia w rodzaju katechezy czy instytucje typu ordynariatu polowego. Środki na te cele powinny w całości pochodzić ze zbiórek prowadzonych przez Kościół.
7ma nieporównywalnie potężniejszymi państwami. Wspólny udział w europejskiej federacji unieważnia geopolityczną rywalizację pomiędzy Polską a Niemcami oraz odwraca relację sił w stosunkach z Rosją.
Tak śmiałych myśli przywódca TR nie wypowiada jednak w telewizji, żeby nie ryzykować gniewu patriotycznych rzesz katolików od powstań narodowych. Tymczasem wyrazistość i odmienność od innych partii są warunkiem społecznego wzięcia Twojego Ruchu.
Powinien on zwracać się do mniejszości i wspomagać proces zamieniania jej w większość.
Pomocne będzie wymieranie pokolenia narodowców, dewotów i niepodległościowców. Jednocześnie młodzież postpisowska radykalizować się będzie w kierunku faszystowskim, a więc mniejszościowym.
Twój Ruch, mając wszechstronny program – tę niezbędną legitymację do rządzenia – powinien publiczności kojarzyć się z czterema, nie więcej, celami.
1) Współtworzenie państwa europejskiego przez kraje narodowe, w tym Polskę, świadomie rezygnującą z suwerenności. Tworzenie poczucia obywatelstwa Europy.
2) Odrzucanie z całą mocą ideologicznych inspiracji ustawodawstwa i praktyki państwowej. Czyli dyktatu kościelnego.
3) Sprzeciw wobec państwa władczego usiłującego wszystko regulować ze szkodą dla wolności i spontaniczności życia. Państwo ma przestać wszystkim przeszkadzać, a niech pomaga lub się nie wtrąca. Ale z jednym wyjątkiem – i tu punkt 4.
4) Używanie zasobów państwowych nie do konserwowania gospodarki (stocznia, LOT, górnictwo), ale jej rozwoju w kierunku innowacyjnym.
Na kongresie założycielskim TR jako ostatni przemówił zielony, niewątpliwie potrzebny do kompozycji. Zieloni przekonują nas, że komar nie kąsa, pokrzywa nie parzy, ptaki nie wrzeszczą i nie srają, pola nie śmierdzą, a lasy są nie tylko po to, żeby było gdzie zabłądzić.
Komentatorzy błądzą właśnie w lesie ugrupowań politycznych i drobnych wydarzeń, a o Palikocie powiadają, że już się zesrał i nic z niego nie będzie. Zarazem ziewają znudzeni i znużeni istniejącym układem politycznym. Czwarty wybuch smoleński? Setny ksiądz pedał? Dziesiąty poseł, który szcza na zabytki? Kolejny przemarsz ogolonych łbów? Usnąć można.
Nie widzą oni wielkiej luki w politycznym wachlarzu, którą Palikot może zapełnić. Jeśli potrafi. A jak nie, to kto inny w nią wlezie. A wtedy heil Hartman.