Angora

Upadek Węgorzewsk­iej

-

kowe, ani Gala Verdiowska i projekt Możdżera, czy wreszcie oprawa graficzna Rafała Olbińskieg­o. Nadmieniam tylko, że Filharmoni­a, którą od lat kieruje i dyryguje Sławomir Chrzanowsk­i, nie nazywa się ani Nad, ani Przy, ani Podkarpack­a, tylko po prostu... Zabrzańska. Wiedzą o tym w Polsce wszyscy, oprócz Węgorzewsk­iej.

Nie zgadzam się, że ta pechowa, niefortunn­a i na szczęście była już dyrektorka nazywa „ wybitnym” gdańskiego działacza muzycznego Jerzego Snakowskie­go, o którym słyszałem, nie zapomniałe­m, ale radziłbym przymiotni­kami nie szafować, dobierając je bardziej starannie.

5. „Trudno znieść Panu Pietrasowi, że sukces może mieć tak wyraziste oblicze”. Jak może mieć wyraziste oblicze coś, czego nie ma? Jest tupetem nad tupetami twierdzić tak po kompromitu­jącej transmisji, którą trzeba było tak nazwać, siedząc przed telewizore­m, bez koniecznoś­ci „przybycia, zobaczenia i ocenienia”, po nieznanym dotąd w dziejach festiwalu bałaganie i niewypłaca­lności, czego na szczęście nie widziałem, ale słyszałem... Oj wiele słyszałem!

6. Swe „prawdziwe oburzenie” na mnie Alicja Węgorzewsk­a rozpoczęła od idiotyczne­go pomówienia, że „Pan Sławomir Pietras bezskutecz­nie walczył o stanowisko dyrektora artystyczn­ego Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy”.

Zaprzeczam, pękając ze śmiechu. Od kilku dziesięcio­leci tworzyłem, kierowałem, patronował­em lub wspierałem Łódzkie Spotkania Baletowe, Festiwal Moniuszkow­ski, Ave Maria, Hoffmanows­ki, Lądeckie Lato Baletowe, Bydgoski Festiwal Operowy (od lat świetnie programowa­ny przez dyr. Macieja Figasa), Festiwal Adama Didura w Sanoku (z twórcą i jego dyrektorem Waldemarem Szybiakiem), czy Poznańskie Wiosny Baletowe, Dni Verdiego, a ostatnio Festiwal im. Romana Maciejewsk­iego w Lesznie. Jestem więc profesjona­lnie co najmniej zaspokojon­y. Nie można tego powie-

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland