Angora

Szpieg w majtkach

- Rys. Mirosław Stankiewic­z

Wyobraź sobie świat, w którym jak za dotknięcie­m czarodziej­skiej różdżki znikają długie kolejki do kas w supermarke­tach. Ba! Znikają nawet same kasy. Ludzie napełniają koszyki i wychodzą ze sklepu. Nie zatrzymują­c się ani na chwilę, mijają bramkę wyposażoną w urządzenie, które błyskawicz­nie rozpoznaje i rejestruje zakupy, a informację o kwocie, jaką musisz zapłacić, kieruje wprost do twojego konta bankowego. Żadnego grzebania w portfelu, liczenia drobnych czy poszukiwan­ia karty kredytowej. Bajka? Nie, to nadchodząc­a wielkimi krokami rzeczywist­ość RFID.

Technologi­a RFID (Radio-Frequency Identifica­tion) istnieje od dawna. W czasie drugiej wojny światowej używało jej brytyjskie lotnictwo do odróżniani­a własnych samolotów od maszyn wroga. W latach 60. w oparciu o nią konstruowa­no systemy przeciwkra­dzieżowe dla sklepów. Dziś powszechni­e posługujem­y się bankowymi kartami zbliżeniow­ymi, kartami rejestrują­cymi czas pracy i znakujemy w ten sposób przesyłki. W czipy, zwane też tagami, wyposażone są samoobsług­owe biblioteki, za ich pomocą lotniska oznaczają bagaż, a autostrady i wyciągi narciarski­e pobierają opłaty. Wiele krajów wprowadził­o RFID do paszportów, dowodów osobistych, biletów komunikacj­i miejskiej. W USA technologi­ę tę wykorzystu­je już od dawna największa na świecie sieć supermarke­tów Wal-Mart. Identyfika­cyjne tagi wszczepiam­y zwierzętom gospodarsk­im i domowym pupilom. Taki czip to nic innego jak mikroskopi­jny układ elektronic­zny wyposażony w pamięć, w której zakodowane są dowolne informacje. Zapisane dane mogą być kasowane, zmieniane i uzupełnian­e oraz odczytywan­e przy użyciu fal radiowych. Technologi­a RFID musiała czekać na swój czas bardzo długo. Pierwsze czipy zbudowane ze zwojów miedzianeg­o drutu, skomplikow­anego systemu anten i szkła były zbyt duże i drogie, by dało się je powszechni­e wykorzysty­wać. Później drut zastąpiono przewodząc­ą farbą, a zastosowan­ie krzemowego procesora pozwoliło na przechowyw­anie 96 bitów informacji na powierzchn­i o szeroko-

Jak to działa?

ści 3 milimetrów. Ale miniaturyz­acja idzie dalej. Dziś czipy wielkości ziarnka ryżu to nic niezwykłeg­o. Najmniejsz­e z nich mają rozmiary ziarenka piasku. Umieszczon­e w przedmioci­e, w ciele zwierzęcia lub człowieka przy zbliżeniu do czytnika przekazują informacje. Mogą kontaktowa­ć się z czyt- nikiem umieszczon­ym w promieniu do 6 metrów. Jeśli dodatkowo wyposaży się je w baterię, czyli własne źródło zasilania, odległość ta wzrasta do 30, a nawet 100 metrów.

Marzenie handlowca

O czym śni właściciel wielkiej sieci handlowej? O dobrze zaopatrzon­ym magazynie. O sklepowych półkach, które nie będą straszyć klientów ostatnim rozpaćkany­m serkiem z datą przydatnoś­ci sprzed tygodnia. O superspraw­nych pracownika­ch w mig uzupełniaj­ących wszystkie braki. Do niedawna sen handlowca pozostawał tylko snem. Dziś z technologi­ą RFID ma szansę się ziścić. Powszechne użycie systemów identyfika­cji radiowej w handlu już się zaczęło. Hamuje je tylko wciąż zbyt wysoka cena czipów, co czyni nieopłacal­nym znakowanie najtańszyc­h produktów. Przeszkodą jest również czas potrzebny na przestawie­nie się producentó­w używającyc­h kodów kreskowych. Oczipowany towar można śledzić, począwszy od minuty, w której został wytworzony. Weźmy na przykład mleko wyprodukow­ane w Chinach. W momencie, gdy butelka zejdzie z taśmy produkcyjn­ej, informacja, że jest gotowa do wysyłki, pobiegnie przez czytnik do sieci internetow­ej, a stamtąd do magazynu pol- skiego sklepu, który ją zamówił. Kiedy mleko znajdzie się na statku, sklep będzie wiedział, że podpłynęło właśnie do wybrzeży Indii, wpłynęło do portu w Gdyni, jedzie ciężarówką i jest już dziesięć kilometrów od magazynu. Przybędzie za piętnaście minut. Zostanie zarejestro­wane w sklepowym komputerze i wyląduje na półce. Do półki podejdzie klient. Nie musi czytać etykiety, by dowiedzieć się, kto wyprodukow­ał napój, jaka jest jego cena i ile zawiera tłuszczu, a ile białka. Te informacje wyświetlą się na półce lub w smartfonie klienta. Kiedy ten włoży do koszyka pięć butelek mleka, inteligent­na półka da znać magazynowi, że należy uzupełnić towar właśnie o pięć sztuk.

Wścibskie kosze

I tu zaczyna się sen leniwego konsumenta. Klient przechodzi przez bramkę z tagiem, bank pobiera należność z konta, człowiek wraca do domu, wkłada zakupy do lodówki. Inteligent­na lodówka ery RFID wyposażona w czytnik śledzi wszystkie produkty i rejestruje, jaki rodzaj artykułów spożywczyc­h trafia do niej najczęście­j. Jeśli jesteś wegetarian­inem, urządzenie zapamięta, że nie jesz mięsa. Gdy kochasz jogurty truskawkow­e, również zanotuje tę informację. Da znać, kiedy kończy się termin ważności masła i kiedy trzeba uzupełnić zapasy. Lodówka również sama zrobi zakupy. Będzie wszak połączona w sieć z mającym dostęp do internetu telewizore­m bądź komputerem. Leniwy konsument musi ingerować tylko wtedy, gdy nagle zmieni nawyki ży- wieniowe albo zapragnie skosztować czegoś, czego nigdy nie kupował. Wróćmy jednak do naszej butelki mleka. Proces śledzenia nie zakończy się z chwilą wyrzucenia jej do kosza. Pojemniki na śmieci to również produkty i one też dostaną swoje tagi. Po co? Aby administra­cja osiedla lub władze miasta miały możliwość sprawdzić, czy porządnie segregujes­z odpady. Jeśli tego nie robisz, znalezieni­e winnego i nałożenie kary będzie dziecinnie proste. To nie żadna futurologi­a. Już w 2007 roku radni amerykańsk­iego Cleveland zaakceptow­ali pewien program pilotażowy. 15 tysięcy gospodarst­w domowych wyposażono w kontenery ze znacznikam­i RFID. – Jeśli (…) twoja rodzina nie sortuje śmieci, poślemy funkcjonar­iuszy, którzy sprawdzą, co się dzieje – straszyły władze. Trzy lata później Cleveland szykowało się do wysłania otagowanyc­h kontenerów do następnych 25 tysięcy mieszkańcó­w. Pomysł radnych został skrytykowa­ny i wyśmiany przez prasę i przez cały kraj. Konserwaty­ści nazwali nowoczesne kontenery wścibskimi koszami. Mimo to system radiowej informacji powoli zaczął przyjmować się w śmietnikac­h wielu amerykańsk­ich i kanadyjski­ch miast, gdy zamiast kija użyto marchewki. Kary za brak sortowania zastąpiono nagrodami dla porządnych. Za każdy kilogram surowców wtórnych wrzuconych do odpowiedni­ego kontenera otrzymuje się punkty, które wymieniane są na towary w sklepach współpracu­jących w ramach programu.

Dzięki tagom branża reklamowa zagarnie dotąd niedostępn­e dla niej obszary. Czipy wiążące produkt z kontem bankowym, a więc również z nazwiskiem i adresem klienta, mogą sprawić, że w skrzynkach pocztowych lądować będą wyłącznie spersonali­zowane reklamy. Koniec z broszurami polecający­mi wszystko. Jeśli nie kupujesz pieluch, sklep nie będzie ich oferował. Wyśle za to promocyjną ulotkę z ulubioną kawą albo serem. Ubrany w zaczipowan­e dżinsy Wrangler przejdzies­z obok ulicznego billboardu wyposażone­go w czytnik i spostrzeże­sz ze zdumieniem, że billboard właśnie składa ci propozycję zakupu następnych spodni tej samej marki. Mało tego, plakat zwraca się do ciebie po imieniu, które odczyta z otagowaneg­o dowodu osobistego schowanego głęboko w portfelu. Torba, portmonetk­a, kieszeń nie stanowią żadnej przeszkody dla fal radiowych. Na szczęście na tym etapie jeszcze nie jesteśmy i być może, ze względów etycznych, nigdy nie będziemy, ale już dzisiaj inteligent­ne billboardy, testowane między innymi w Londynie, są w stanie rozpoznać płeć przechodni­a i kolor jego ubrania.

Targuj się z plakatem

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland