Szpieg w majtkach
Wyobraź sobie świat, w którym jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znikają długie kolejki do kas w supermarketach. Ba! Znikają nawet same kasy. Ludzie napełniają koszyki i wychodzą ze sklepu. Nie zatrzymując się ani na chwilę, mijają bramkę wyposażoną w urządzenie, które błyskawicznie rozpoznaje i rejestruje zakupy, a informację o kwocie, jaką musisz zapłacić, kieruje wprost do twojego konta bankowego. Żadnego grzebania w portfelu, liczenia drobnych czy poszukiwania karty kredytowej. Bajka? Nie, to nadchodząca wielkimi krokami rzeczywistość RFID.
Technologia RFID (Radio-Frequency Identification) istnieje od dawna. W czasie drugiej wojny światowej używało jej brytyjskie lotnictwo do odróżniania własnych samolotów od maszyn wroga. W latach 60. w oparciu o nią konstruowano systemy przeciwkradzieżowe dla sklepów. Dziś powszechnie posługujemy się bankowymi kartami zbliżeniowymi, kartami rejestrującymi czas pracy i znakujemy w ten sposób przesyłki. W czipy, zwane też tagami, wyposażone są samoobsługowe biblioteki, za ich pomocą lotniska oznaczają bagaż, a autostrady i wyciągi narciarskie pobierają opłaty. Wiele krajów wprowadziło RFID do paszportów, dowodów osobistych, biletów komunikacji miejskiej. W USA technologię tę wykorzystuje już od dawna największa na świecie sieć supermarketów Wal-Mart. Identyfikacyjne tagi wszczepiamy zwierzętom gospodarskim i domowym pupilom. Taki czip to nic innego jak mikroskopijny układ elektroniczny wyposażony w pamięć, w której zakodowane są dowolne informacje. Zapisane dane mogą być kasowane, zmieniane i uzupełniane oraz odczytywane przy użyciu fal radiowych. Technologia RFID musiała czekać na swój czas bardzo długo. Pierwsze czipy zbudowane ze zwojów miedzianego drutu, skomplikowanego systemu anten i szkła były zbyt duże i drogie, by dało się je powszechnie wykorzystywać. Później drut zastąpiono przewodzącą farbą, a zastosowanie krzemowego procesora pozwoliło na przechowywanie 96 bitów informacji na powierzchni o szeroko-
Jak to działa?
ści 3 milimetrów. Ale miniaturyzacja idzie dalej. Dziś czipy wielkości ziarnka ryżu to nic niezwykłego. Najmniejsze z nich mają rozmiary ziarenka piasku. Umieszczone w przedmiocie, w ciele zwierzęcia lub człowieka przy zbliżeniu do czytnika przekazują informacje. Mogą kontaktować się z czyt- nikiem umieszczonym w promieniu do 6 metrów. Jeśli dodatkowo wyposaży się je w baterię, czyli własne źródło zasilania, odległość ta wzrasta do 30, a nawet 100 metrów.
Marzenie handlowca
O czym śni właściciel wielkiej sieci handlowej? O dobrze zaopatrzonym magazynie. O sklepowych półkach, które nie będą straszyć klientów ostatnim rozpaćkanym serkiem z datą przydatności sprzed tygodnia. O supersprawnych pracownikach w mig uzupełniających wszystkie braki. Do niedawna sen handlowca pozostawał tylko snem. Dziś z technologią RFID ma szansę się ziścić. Powszechne użycie systemów identyfikacji radiowej w handlu już się zaczęło. Hamuje je tylko wciąż zbyt wysoka cena czipów, co czyni nieopłacalnym znakowanie najtańszych produktów. Przeszkodą jest również czas potrzebny na przestawienie się producentów używających kodów kreskowych. Oczipowany towar można śledzić, począwszy od minuty, w której został wytworzony. Weźmy na przykład mleko wyprodukowane w Chinach. W momencie, gdy butelka zejdzie z taśmy produkcyjnej, informacja, że jest gotowa do wysyłki, pobiegnie przez czytnik do sieci internetowej, a stamtąd do magazynu pol- skiego sklepu, który ją zamówił. Kiedy mleko znajdzie się na statku, sklep będzie wiedział, że podpłynęło właśnie do wybrzeży Indii, wpłynęło do portu w Gdyni, jedzie ciężarówką i jest już dziesięć kilometrów od magazynu. Przybędzie za piętnaście minut. Zostanie zarejestrowane w sklepowym komputerze i wyląduje na półce. Do półki podejdzie klient. Nie musi czytać etykiety, by dowiedzieć się, kto wyprodukował napój, jaka jest jego cena i ile zawiera tłuszczu, a ile białka. Te informacje wyświetlą się na półce lub w smartfonie klienta. Kiedy ten włoży do koszyka pięć butelek mleka, inteligentna półka da znać magazynowi, że należy uzupełnić towar właśnie o pięć sztuk.
Wścibskie kosze
I tu zaczyna się sen leniwego konsumenta. Klient przechodzi przez bramkę z tagiem, bank pobiera należność z konta, człowiek wraca do domu, wkłada zakupy do lodówki. Inteligentna lodówka ery RFID wyposażona w czytnik śledzi wszystkie produkty i rejestruje, jaki rodzaj artykułów spożywczych trafia do niej najczęściej. Jeśli jesteś wegetarianinem, urządzenie zapamięta, że nie jesz mięsa. Gdy kochasz jogurty truskawkowe, również zanotuje tę informację. Da znać, kiedy kończy się termin ważności masła i kiedy trzeba uzupełnić zapasy. Lodówka również sama zrobi zakupy. Będzie wszak połączona w sieć z mającym dostęp do internetu telewizorem bądź komputerem. Leniwy konsument musi ingerować tylko wtedy, gdy nagle zmieni nawyki ży- wieniowe albo zapragnie skosztować czegoś, czego nigdy nie kupował. Wróćmy jednak do naszej butelki mleka. Proces śledzenia nie zakończy się z chwilą wyrzucenia jej do kosza. Pojemniki na śmieci to również produkty i one też dostaną swoje tagi. Po co? Aby administracja osiedla lub władze miasta miały możliwość sprawdzić, czy porządnie segregujesz odpady. Jeśli tego nie robisz, znalezienie winnego i nałożenie kary będzie dziecinnie proste. To nie żadna futurologia. Już w 2007 roku radni amerykańskiego Cleveland zaakceptowali pewien program pilotażowy. 15 tysięcy gospodarstw domowych wyposażono w kontenery ze znacznikami RFID. – Jeśli (…) twoja rodzina nie sortuje śmieci, poślemy funkcjonariuszy, którzy sprawdzą, co się dzieje – straszyły władze. Trzy lata później Cleveland szykowało się do wysłania otagowanych kontenerów do następnych 25 tysięcy mieszkańców. Pomysł radnych został skrytykowany i wyśmiany przez prasę i przez cały kraj. Konserwatyści nazwali nowoczesne kontenery wścibskimi koszami. Mimo to system radiowej informacji powoli zaczął przyjmować się w śmietnikach wielu amerykańskich i kanadyjskich miast, gdy zamiast kija użyto marchewki. Kary za brak sortowania zastąpiono nagrodami dla porządnych. Za każdy kilogram surowców wtórnych wrzuconych do odpowiedniego kontenera otrzymuje się punkty, które wymieniane są na towary w sklepach współpracujących w ramach programu.
Dzięki tagom branża reklamowa zagarnie dotąd niedostępne dla niej obszary. Czipy wiążące produkt z kontem bankowym, a więc również z nazwiskiem i adresem klienta, mogą sprawić, że w skrzynkach pocztowych lądować będą wyłącznie spersonalizowane reklamy. Koniec z broszurami polecającymi wszystko. Jeśli nie kupujesz pieluch, sklep nie będzie ich oferował. Wyśle za to promocyjną ulotkę z ulubioną kawą albo serem. Ubrany w zaczipowane dżinsy Wrangler przejdziesz obok ulicznego billboardu wyposażonego w czytnik i spostrzeżesz ze zdumieniem, że billboard właśnie składa ci propozycję zakupu następnych spodni tej samej marki. Mało tego, plakat zwraca się do ciebie po imieniu, które odczyta z otagowanego dowodu osobistego schowanego głęboko w portfelu. Torba, portmonetka, kieszeń nie stanowią żadnej przeszkody dla fal radiowych. Na szczęście na tym etapie jeszcze nie jesteśmy i być może, ze względów etycznych, nigdy nie będziemy, ale już dzisiaj inteligentne billboardy, testowane między innymi w Londynie, są w stanie rozpoznać płeć przechodnia i kolor jego ubrania.
Targuj się z plakatem