Podkarpackie smaki
większej partii, gdyż dla większości kupujących najważniejszym, a często jedynym wyznacznikiem jest cena. Nie tak dawno widziałem jak młoda matka, kierując się tą zasadą, kupiła dziecku „na przeziębienie” sok malinowy. Sok rzeczywiście był tani, gdyż litrowa butelka kosztowała 1,99 zł. Gdy ta pani odeszła od półki, zobaczyłem etykietkę, gdzie napisano, że zawartość owoców wynosi... 0,2 proc. A więc przeliczając cenę na zawartość owoców, okazało się, że klientka kupiła relatywnie jeden z najdroższych soków na świecie. Na szczęście świadomość konsumencka w Polsce bardzo powoli, ale jednak systematycznie rośnie.
Vero to młoda firma, ale już doczekała się kilku nagród i wyróżnień. Wśród nich najcenniejsza była ta ostatnia. Na IX Wystawie Produktów Tradycyjnych i Ekologicznych „ Polskie Smaki” sok jabłkowo-malinowy został uznany za jeden z pięciu najlepszych wyrobów, uzyskując jednocześnie nominację do XXIV edycji konkursu Teraz Polska.
– Wielkie koncerny spożywcze dodające do swoich produktów chemię, mają środki na reklamę. Takie małe zakłady jak nasz muszą radzić sobie same – twierdzi Kuna. – Na szczęście i tu coś się zmienia. W ostatnim czasie Urząd Marszałkowski zorganizował dla niewielkich firm branży spożywczej z województwa łódzkiego wyjazd na Węgry, gdzie spotkaliśmy się z naszymi potencjalnymi kontrahentami.
Dariusz Kuna nie boi się konkurencji, bo nie musi. TeSO, Rembowscy, Słoneczna Tłocznia, Wiatrowy Sad, Gwiazda, Maurer to prócz Vero właściwie wszystkie znane w kraju tłocznie owoców i warzyw.
– W Niemczech, Austrii, Szwajcarii tłocznie są niemal w każdej większej wsi i wszyscy wychodzą na swoje – zapewnia sadownik. – Żeby kiedyś tak było i u nas, Polacy nie tylko powinni więcej zarabiać, ale uważnie czytać etykiety i kupować tylko to, co jest smaczne i zdrowe.
Zdrowy biznes
Zdjęcia: archiwum firmy
Mimo kryzysu produkcja zdrowej i ekologicznej żywności wzrasta z roku na rok. Już dziś globalny rynek tych wyrobów jest wart od 60 do 80 miliardów dolarów. Liderem od lat są Stany Zjednoczone (20 miliardów dolarów). Świetny przykład, jak należy to robić, i jak wielkie są z tego pieniądze, mamy tuż za miedzą. Rocznie na zdrową i ekologiczną żywność Niemcy wydają ponad 8 miliardów dolarów, co stanowi około 5 proc. całej spożywanej przez nich żywności.
W Polsce na razie nie jest tak dobrze, gdyż zdrowa żywność stanowi zaledwie 0,2 proc. wszystkich kupowanych przez nas artykułów spożywczych, co przekłada się na około 700 milionów złotych rocznie.
Wiktor Legowicz: – Na kulturę średnio wydaliśmy w ubiegłym roku 428 złotych. Przede wszystkim na kablówkę i internet. A pan ile wydał?
Adam Cymer (publicysta ekonomiczny): – Podejrzewam, że pięć razy więcej. Legowicz: – Pewnie na książki… Cymer: – Przecież to jest podstawowy krwiobieg intelektualny i nie można bez tego żyć! Nawet jeżeli to są książki drukowane, czyli już z minionej epoki.
Legowicz: – A połowa ankietowanych nie była zainteresowana ani teatrem, ani kinem, ani książką.
Cymer: – I to jest dramat, bo w żadnej dziedzinie życia publicznego iw gospodarce nie będziemy mocni, jeżeli nie będziemy mądrzy. A nie będziemy mądrzy, jeżeli nie będziemy uczestniczyć w kulturze. Są dwa aspekty tej przykrej sprawy. Pierwszy to ekonomiczny – nas po prostu na kulturę nie stać, bo jesteśmy biedni, a dostęp do kultury jest drogi…
Legowicz: – … i nie mamy takich nawyków.
Cymer: – A skąd mamy te nawyki brać? Czy szkoła uczy czytania i uczestnictwa w kulturze? Boję się że nie, skoro nawet biblioteki szkolne zostały polikwidowane. Telewizja publiczna? Do cna skomercjalizowana, całą swoją misyjność odłożyła na półkę. To jak to społeczeństwo ma się dowiedzieć, że jest takie zwierzę jak kultura, z którym się można zaprzyjaźnić?
Palec zamiast karty?
Legowicz: – Niebawem czeka nas natomiast rewolucja w bankach – pieniądze będziemy pobierać, przykładając palec do czytnika. Pierwsze takie bankomaty już stoją w Polsce. W przyszłości za pomocą palca będziemy też mogli załatwiać w banku inne sprawy.
Andrzej Kublik („Gazeta Wyborcza”): – Ja bym przestrzegał przed hurraoptymizmem. Biometria to jest bardzo ciekawy system zabezpieczenia, ale też łatwy do podrobienia. Pamiętajmy o tym, że odcisk palca można bardzo łatwo skopiować. A systemy biometryczne, które nie są takie proste do złamania, są bardzo skomplikowane i bardzo kosztowne. I takich pewnie w bankomatach nie będzie. Nie zapominajmy też, że polskie banki przez wiele lat
Legowicz: – Grunt to dobry pomysł. Województwo podkarpackie uruchamia na przełomie października i listopada wielki szlak kulinarny dla turystów.
Zbigniew Biskupski (miesięcznik „Ekologia i Rynek”): – Mówiąc językiem kulinarnym, to jest wisienka na torcie. Ale Polska generalnie staje się modnym krajem dla turystów. Zyski z turystyki stają się w tej chwili bardzo znaczącą pozycją w naszym dochodzie narodowym. Teraz musimy tylko zadbać o czyste powietrze i czystą wodę, bo lasy i bogactwo krajobrazów mamy, nie zdołaliśmy tego szczęśliwie zniszczyć. A wracając do polskiej zdrowej kuchni – to mamy świetne potrawy. Każdy pomysł biznesowy, żeby również poza typowym sezonem wakacyjnym przyciągać turystów, jest na wagę złota. To przecież szansa właśnie dla tych regionów, gdzie nigdy nie będzie przemysłu, nawet nowoczesnego i neutralnego dla środowiska.
Legowicz: – A pan jest smakoszem, prawda? Dlatego mam inną propozycję. W Anglii wprowadzono do sprzedaży zestaw siedmiu puszek przysmaków. Są tam m.in. koniki polne z bekonem i serem, solone mrówki i pasta chili z robakami wodnymi.
Biskupski: – Kuchnia brytyjska nie jest akurat szczytem marzeń prawdziwych smakoszy. Poza tym już słowo puszka to dla smakosza coś obraźliwego, a takie wyrafinowane dania to już kulinarna puszka Pandory. Niech ją otwiera ekstrema. Myślę, że jest jeszcze wiele bardziej fantastycznych smaków życia, z których nie zdążymy nawet skorzystać…
Mrówka z puszki
J.B. Opracowano na podstawie codziennych audycji Wiktora Legowicza w radiowej Trójce od 7 do 11 października 2013 r.