Skonał pod przychodnią
Marek Sommer († 48 l.) nigdy nie skarżył się na zdrowie i nie chodził do lekarza. A gdy ten jeden jedyny raz potrzebował pomocy, przychodnia odesłała go z kwitkiem, bo... nie był ubezpieczony! Cierpiący katusze pacjent zdołał zaledwie wyjść z budynku. Zasłabł i po kilkunastu minutach już nie żył.
Tragedia wydarzyła się pod przychodnią „Zdrowie” w Trzemesznie (woj. wielkopolskie). Pan Marek mieszkał sam w niedalekim Niewolnie, ale codziennie odwiedzała go siostra z dziećmi. Widzieli się też dzień przed jego śmiercią. – Nie było widać, żeby brat był chory – mówi Krystyna Polanowska (44 l.), siostra zmarłego. Dzień później przyjechał do wuja siostrzeniec.
Wujek już mu nie otworzył drzwi. Chłopak przez okno zobaczył, że ledwo wstaje z łóżka. – Gdy zobaczyłem wuja, przeraziłem się. Na twarzy był cały żółty, ledwo mówił i miał dreszcze. Pobiegłem do sąsiada, który autem zawiózł nas do przy- chodni – opowiada Arkadiusz kowski (22 l.).
Od razu w recepcji prosił o pomoc. Ale gdy się okazało, że pan Marek nie jest ubezpieczony, żaden lekarz nie chciał go przyjąć. – Czekaliśmy pod drzwiami gabinetu, ale nikt do nas nie wyszedł. Kazali jechać do szpitala do Gniezna – mówi Arkadiusz. Już nie dojechali. Pan Marek zasłabł kilka metrów od przychodni. Dopiero wtedy lekarze przybiegli – na prośbę innych pacjentów!
Przechodnie wezwali też karetkę, ale chorego nie udało się uratować. Lekarze z przychodni nomen omen „Zdrowie” nie mają sobie nic do zarzucenia. – Akcję reanimacyjną wy-
Jan- konaliśmy z powodzeniem. Więcej nic nie powiem – skwitowała dramat dr Dorota B. Postawą lekarzy wstrząśnięta jest rodzina. – Obcy ludzie chcieli zapłacić za wizytę, byle tylko Marka przyjęli, a oni odesłali go z kwitkiem – płacze pani Krystyna.
Prokuratura Rejonowa w Gnieźnie prowadzi już postępowanie w sprawie nieudzielenia pomocy i nieumyślnego spowodowania śmierci człowieka. – Przesłuchujemy świadków zdarzenia. Kluczowe dla nas będą wyniki sekcji zwłok, na które będziemy musieli poczekać kilka dni – mówi prokurator Piotr Gruszka.