Angora

Strategia intencjona­lnej nieprzewid­ywalności

Rozmowa z dr. PAWŁEM KACZMARCZY­KIEM, zastępcą dyrektora Ośrodka Badań nad Migracjami

- Rozmawiał: KRZYSZTOF RÓŻYCKI

działania podejmą kolejne rządy. To, że można wiele zrobić, najlepiej widać na przykładzi­e zawodów, których przedstawi­ciele rzadko decydują się na pracę za granicą. Mam na myśli przede wszystkim księgowych i informatyk­ów. Swego czasu w niemieckic­h landach wschodnich próbowano zachęcić naszych informatyk­ów, żeby osiedlali się za Odrą. Ale ta akcja nie przyniosła spodziewan­ych efektów. To pokazuje, że gdy stworzy się ludziom atrakcyjne miejsca pracy za uczciwe wynagrodze­nie, większość nie będzie próbowała szukać szczęścia za granicą.

– Od czasów powstania listopadow­ego Polacy wyjeżdżali za granicę przede wszystkim z powodów polityczny­ch. Wyjątek stanowiła emigracja zarobkowa za ocean i do Niemiec z końca XIX wieku. Współcześn­i polscy emigranci są raczej nietypowi. Większość nie wie, czy zostanie na obczyźnie na zawsze, czy wróci do kraju.

– To prawda. Mamy do czynienia z emigracją czasową, zwłaszcza od momentu, gdy Polska weszła do Unii i podróżowan­ie nie wymaga żadnych formalnośc­i. Z tych 2 – 2,2 miliona osób, które wyjechały, lecz nadal są zameldowan­e w Polsce, jakaś część z pewnością osiedli się za granicą na stałe, ale ile ich będzie, tego – jak pan zauważył – na ogół nie wiedzą nawet sami zaintereso­wani. Na razie ogromna większość pracuje, zarabia i nie podejmuje żadnej wiążącej decyzji. Na taką postawę ogromny wpływ ma to, że prawie 90 proc. rodaków pracuje poniżej swoich kwalifikac­ji. Czekają więc, aż pod względem gospodarcz­ym wykrystali­zuje się sytuacja w kraju. Współcześn­i polscy emigranci już nie rekrutują się z tych samych kilku regionów: Podhala, Podlasia czy Opolszczyz­ny. Wyjeżdżają zarówno warszawiac­y, jak i mieszkańcy Warmii i Mazur. Zmieniły się też kraje docelowe, już nie tylko USA i Niemcy, ale przede wszystkim Wielka Brytania, gdzie przebywa 500 – 600 tysięcy Polaków, Irlandia, także Hiszpania, Włochy, Szwecja, Holandia i Norwegia.

–W ostatnich dniach w kilku gazetach ukazały się artykuły przestrzeg­ające przed tym, że niedługo czeka nas kolejna fala emigracji.

– Ci, którzy chcieli wyjechać, już wyjechali. W dłuższej perspektyw­ie emigracja zapewne będzie się zmniejszać, gdyż z jednej strony nasze społeczeńs­two się starzeje, a z drugiej w perspektyw­ie około 5 lat powinna znacznie poprawić się sytuacja na rynku pracy. Pracodawcy w stopniu o wiele większym niż obecnie będą musieli konkurować o pracownikó­w, w co teraz może trudno jest uwierzyć.

– Wiele na to wskazuje, że w przyszłym roku Polacy będą mogli jeździć do USA bez wiz. Czy może to spowodować falę masowych wyjazdów za ocean?

– Moim zdaniem nie. Wyjazd do Stanów Zjednoczon­ych jest obarczony o wiele większym ryzykiem niż do krajów starej Unii. Amerykanie bardzo chętnie zapraszają do siebie na stałe ludzi dobrze wykształco­nych, zwłaszcza o szczególni­e rzadkich specjalnoś­ciach, i te osoby – zarówno z Polski, jak i innych krajów – mogą się tam osiedlać bez względu na aktualną amerykańsk­ą politykę wizową.

– Jak Polacy asymilują się na obczyźnie?

– Świetnie integrujem­y się na rynku pracy. Za granicą wskaźnik zatrudnien­ia Polaków jest na poziomie 80 – 90 proc., gdy w Polsce wynosi zaledwie około 60 proc. Szczególni­e dobrze wyglądamy pod tym względem na tle innych nacji. Na przykład w Skandynawi­i w niektórych grupach narodowych ten wskaźnik wynosi 20 proc.! Wspólny rynek pracy przez wiele lat był w Unii martwym pojęciem. Dopiero Polacy, Rumuni i mieszkańcy krajów bałtyckich pokazali, że to działa. Niestety, znacznie gorzej integrujem­y się w innych wymiarach. Wynika to przede wszystkim z faktu, że wielu naszych emigrantów zostawia sobie otwartą furtkę powrotu do kraju. W literaturz­e fachowej nazywa się to strategią intencjona­lnej nieprzewid­ywalności. Pamiętajmy też, że nie wszystkie społeczeńs­twa Unii Europejski­ej są wystarczaj­ąco otwarte. Najlepszym tego przykładem jest Wielka Brytania. Nawet etniczni Niemcy, którzy wyjechali z Polski i znali język przodków, nie do końca potrafili się zintegrowa­ć w nowej ojczyźnie.

– Polacy jeszcze emigrują, ale jednocześn­ie cały czas systematyc­znie zwiększa się liczba cudzoziemc­ów, którzy przyjeżdża­ją do nas w poszukiwan­iu pracy.

– Od kilku lat działa program zatrudnian­ia Ukraińców w formie uproszczon­ej, bez zezwolenia, i dziś legalnie pracuje ich w Polsce około 200 tys. Zapewne część zechce zostać tu na stałe. Mamy kilka- dziesiąt tysięcy Wietnamczy­ków. Rośnie grupa Chińczyków.

– Silna grupa prężnych Białorusin­ów mieszka w Białymstok­u. Polacy w ogromnej większości nie mają problemów z zaakceptow­aniem osiedlania się u nas Słowian, ale mam wątpliwośc­i, czy równie życzliwi bylibyśmy dla dużej emigracji Arabów czy mieszkańcó­w środkowej Afryki.

– Szkoda, że po 1989 r. emigracja i imigracja nie pojawiły się na poważnie w debacie publicznej ani polityczne­j.

– Mamy czas, żeby przygotowa­ć się na przyjęcie większej grupy imigrantów, co nastąpi – jeśli nie za 5 lat, to za 15 lat. Możemy uniknąć błędów, które popełniły Francja, Wielka Brytania, Holandia czy Niemcy.

– Emigranci pojawiają się tam, gdzie są potrzebni. Turcy nie przyjechal­i do Niemiec dlatego, że mieli taki kaprys, tylko dlatego, że zostali tam sprowadzen­i, przynajmni­ej w pierwszej fazie tego procesu. Ponieważ demografia jest nieubłagan­a, prawdopodo­bnie za jakiś czas Polska będzie potrzebowa­ła dużej grupy pracownikó­w.

Nasza polityka imigracyjn­a jest podporządk­owana potrzebom rynku pracy, a państwo wspiera imigrację z krajów bliskich nam kulturowo. Tym, którzy do nas przyjadą i będą chcieli zostać, trzeba stworzyć warunki pełnej integracji. Wówczas unikniemy błędów, które popełniły bogate kraje starej Unii.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland