Nawałnica PZPN zmiecie rywali, czy reprezentacja znów nawali?
Adam Nawałka. Tyran, despota i perfekcjonista. Z Bońkiem miał jako piłkarz podbijać świat, ale nie posłużył mu wyjazd na Kubę do Fidela Castro i później „kładł się spać zdrowy, a wstawał kontuzjowany”.
Jeżeli nie wydarzy się jakiś kataklizm, przez korytarze PZPN nie przejdzie żadna nawałnica, to nowym selekcjonerem reprezentacji Polski zostanie ktoś, kto w rundzie wiosennej T-Mobile Ekstraklasy dwa razy częściej przegrywał, niż wygrywał, a największym sukcesem w jego trenerskim CV jest mistrzostwo Polski sprzed ponad dekady. To Adam Nawałka, trener Górnika Zabrze.
Sam zainteresowany słynie w dodatku z tego, że nie lubi rozmawiać z mediami, starannie autoryzuje każdą wypowiedź, rzadko ma coś ciekawego publicznie do powiedzenia, zawsze stara się zachować dyskrecję w kontrowersyjnych, gorących sprawach.
– Nie będę wypowiadał się na temat, który nie istnieje – oświadczył szkoleniowiec przez... rzecznika prasowego klubu, pytany o objęcie przez niego posady selekcjonera kadry. Okazją do przekazania tego zdania była konferencja poprzedzająca mecz zabrzan ze Śląskiem Wrocław. Konferencja, na której Nawałka osobiście się nie pojawił. Nic w tym dziwnego, jeśli się pamięta, że nawet przechodząc do klubu czternastokrotnych mistrzów Polski z GKS Katowice, wypowiedział się dopiero po podpisaniu kontraktu. Trudno też namówić go np. na rozmowę o zaległościach płacowych, jakie ma wobec niego Górnik.
– To prawda, że jest wyjątkowo „szczelny”, nie ma zwyczaju najpierw mówić, a potem myśleć. To także jego zaleta, bo wiele osób ma do niego bezgraniczne zaufanie – potwierdzają pracownicy klubu. – O tym, czy rozmawia z Bońkiem o przejęciu kadry, wiedzą tylko oni sami. Nawet w szatni nie ma dyskusji, piłkarze mają zakaz komentowania tych spekulacji.
– Kadra i trener Nawałka? O reprezentacji mogę powiedzieć, że ogląda- my jej mecze, to wszystko – pośrednio potwierdza te słowa Mariusz Przybylski, jeden z podstawowych zawodników z Górnika.
– Oglądamy i nawet analizujemy – dodaje w tym samym tonie Jarosław Tkocz, trener bramkarzy.
To jednak 56-letni absolwent popularnej „Kuleszówki” ma być następcą Waldemara Fornalika. Po pierwsze, Zbigniew Boniek przed kilkoma dniami spotkał się ze szkoleniowcem wicelidera ekstraklasy. Po drugie, obaj panowie znają się już od dobrych kilkudziesięciu lat, a do tego dochodzi przyjaźń Nawałki z szefem departamentu mediów i komunikacji PZPN Januszem Basałajem. A komu lepiej powierzyć odpowiedzialne zadanie niż zaufanemu i cenionemu koledze? Boniek dostał podobno nieoficjalnie od zarządu PZPN wolną rękę w wyborze nowego selekcjonera i może wyłonić kandydata w zasadzie jednoosobowo.
No i po trzecie, Nawałka marzy o pracy z kadrą narodową i chyba ma to obiecane, co udowodnił tego lata, kiedy rzucił na szalę swoją przyszłość w Górniku. Do czwartej kolejki prowadził swoich podopiecznych bez ważnego kontraktu. Powodem braku konsensusu w sprawie nowej umowy była klauzula, która umożliwiałaby mu bezproblemowe odejście z Zabrza w momencie, w którym PZPN zaproponowałby mu funkcję selekcjonera kadry. Naturalnie klub nie chciał się zgodzić na taki zapis, jednak dla Nawałki ten punkt nie podlegał negocjacjom. I w końcu postawił na swoim. Zresztą skuteczność w negocjacjach też jest jego mocną stroną.
Skoro tak twardo obstawał przy wpisaniu tej klauzuli, to wynika z tego, że prawdopodobnie już od kilku miesięcy wiedział, że jest przymierzany na następcę Fornalika. Być może tylko na wszelki wypadek się zabezpieczał, licząc na niespodziewany uśmiech losu. Biorąc jednak pod uwagę determinację, z jaką walczył o ten zapis, można przypuszczać, że dostał przynajmniej jakiś sygnał od Bońka, że ma poważne szanse na objęcie kadry.
Jeśli tak było, oznacza to, że już od czerwca PZPN powoli szykował zmianę selekcjonera, nie wierząc przesadnie w pomyślne zakończenie eliminacji i wyjazd na mundial do Brazylii. Zdaniem dobrze poinformowanych Fornalik już po zremisowanym meczu w Mołdawii dostał propozycję polubownego rozwiązania kontraktu, ale ją odrzucił, bo ciągle mieliśmy szanse na awans. Gdyby ją przyjął, pewnie wtedy Nawałka nie negocjowałby i nie podpisywał nowego kontraktu z Górnikiem, tylko poprowadził Polskę już we wrześniu przeciwko Czarnogórze i San Marino.
To, że selekcjonerem zostanie Nawałka, potwierdzają także publikacje portalu Weszło, który od dawna jest w dobrej komitywie z PZPN i Zbigniewem Bońkiem. Zibi na Weszło reklamuje bowiem polskim kibicom firmę bukmacherską, która notabene nie ma licencji naszego Ministerstwa Finansów na przyjmowanie zakładów w internecie od osób znajdujących się na terenie Polski. Weszło zamieściło już dwa duże teksty o Nawałce, wyraźnie agitujące za jego kandydaturą na stanowisko selekcjonera. Inne kandydatury w zasadzie nie są już rozpatrywane.
Wiadomo od lat, że trener, pieszczotliwie nazywany „Ciepłym”, ochoczo garnie się do posady selekcjonera, ale czy ma ku temu kwalifikacje? Jeśli poważnie myślimy o największych piłkarskich turniejach, to Nawałka już w przedbiegach ma przewagę nad Fornalikiem czy kilkoma obecnymi kontrkandydatami. Co takiego? Mianowicie doświadczenie, bo on już zna smak zarówno mistrzostw Europy, jak i świata. W tych pierwszych uczestniczył w charakterze asystenta Leo Beenhakkera (Nawałka miał z nim dobry kontakt, bo świetnie zna angielski po pobycie w USA) podczas Euro 2008. W czempionacie globu wystąpił jako piłkarz podczas mundialu 1978 w Argentynie. Grał wtedy w jednym zespole ze Zbigniewem Bońkiem. Wraz ze Stanisławem Terleckim (nie pojechał ostatecznie do Argentyny ze względu na kontuzję) stanowili tercet młodych wilków, które miały podbić świat, grając u boku doświadczonych Orłów Górskiego z Kazimierzem Deyną na czele. „Piękni dwudziestoletni”, Boniek i Nawałka, zebrali dobre recenzje, ale skończyło się piątym miejscem, które przyjęto w kraju jako porażkę, bo Jacek Gmoch obiecywał zdobycie mistrzostwa świata.
Kariera Nawałki piłkarza była – mimo wszystko – pechowa, wręcz tragiczna. Urodził się w Krakowie, wyszkoliła go Wisła, słynąca wówczas ze znakomitej pracy z młodzieżą, w której barwach zadebiutował już jako siedemnastolatek, a w sumie grał dla Białej Gwiazdy przez jedenaście sezo- nów. Jego talent doceniono w 1977 r., gdy tygodnik „Piłka Nożna” przyznał mu tytuł Odkrycia Roku. Wówczas udało mu się także zadebiutować w kadrze narodowej – w pierwszym meczu z Węgrami (1:2) zdobył nawet gola, jak się okazało jedynego w reprezentacyjnej karierze – a już w następnym sezonie z orzełkiem na piersi brylował na mundialu w Argentynie.
To wtedy zaczęły się problemy, które skutecznie zahamowały rozwój pomocnika. Zaraz po zakończeniu turnieju w Ameryce Południowej wysłano go na organizowany przez Fidela Castro Światowy Festiwal Młodzieży na Kubę, by po powrocie – bez żadnego czasu na regenerację sił – od razu kazać mu grać. Mimo że – jak wspominał Andrzej Iwan w swojej autobiografii – Nawałka był jednym z nielicznych w tamtym czasie profesjonalistów (stronił od alkoholu, zdrowo się odżywiał, co było jego obsesją), organizm w końcu się zbuntował i zaczął odmawiać posłuszeństwa.
Wcześniej miał żelazne płuca – gdy piłkarze Wisły wbiegali na Kasprowy Wierch, prosili go, by zwolnił, bo nie dawali rady. Popularny „Ajwen” pół żartem, pół serio napisał, że „Ciepły” kładł się spać zdrowy, a budził kontuzjowany. Do tego dochodził pech, jak wtedy, gdy podczas jazdy konnej spadł i nabawił się poważnej kontuzji. Nigdy nie zdołał wrócić do formy z argentyńskich mistrzostw, a efektem tego był koniec reprezentacyjnej przygody w wieku zaledwie 23 lat! Rozegrał w drużynie narodowej 34 mecze przez cztery lata. Gdyby nie kłopoty zdrowotne, być może zbliżyłby się do stu występów i przede wszystkim zdobył medal podczas mistrzostw świata w Hiszpanii w 1982 r. Może wtedy zostalibyśmy mistrzami świata? Nawałki zabrakło na całym mundialu, Bońka w półfinale z Włochami, gdy pauzował za żółte kartki.
W 1985 r. odszedł z Wisły i wyjechał do USA. Był zawodnikiem i trenerem zespołu Polish-American Eagles. Skończył karierę i zaczął pracę przy ścinaniu drzew. Następnie był handel trabantami, jeansami i kosmetykami w Polsce, aż wreszcie przyszedł czas na trenerkę. W tym fachu działa już 17. rok i ostatnio brak mu sukcesów. Mistrzostwo i wicemistrzostwo Polski oraz Puchar Ligi z Wisłą zdobył w latach 2000 – 2001, a więc już ponad
54