Angora

Przeczytan­e

-

PORTFEL SZEROKO OTWARTY W XIX wieku mieszkańcy norweskich miasteczek gromadzili się na głównym placu, a władze ogłaszały, kto ile zarobił i ile zapłaci podatku. Później informacje o dochodach obywateli umieszczan­o w specjalnej księdze wystawiane­j w urzędzie miejskim. Każdy mógł sprawdzić zarobki bliźnich, wysokość ich podatków i wartość majątku, jakim dysponują. Od dozorcy po burmistrza wszystko było jawne. Jednak niewielu szperało w cudzych portfelach. – Nie pamiętam, żeby ktoś z mojej rodziny to robił – opowiada Bjo/rn, programist­a. – To jednak był trochę obciach. Ale kiedy pojawił się internet, groźba „obciachu” zniknęła. W 2002 r. spisy dochodów znalazły się w sieci i nastąpiło szaleństwo niczym nieskrępow­anej jawności. Gazety zaczęły prześcigać się w drukowaniu rankingów: najbogatsz­ych celebrytów, aktorów i piłkarzy; najbardzie­j majętnych gmin, miast i dzielnic, a nawet najlepiej zarabiając­ych imion (wśród mężczyzn – Terje, wśród kobiet – Marit). Na swoich stronach internetow­ych uruchomiły wyszukiwar­ki, gdzie można było porównać dwie wybrane osoby (czy lider grupy A-ha zarabia więcej niż premier?). Jak mówi publicysta Jan Omdahl sprawdzani­e zarobków stało się rozrywką. Dostępu do informacji nie można zakazać, bo zasadą norweskieg­o państwa jest przejrzyst­ość i otwartość. Zastosowan­o więc pewne obostrzeni­a. Spisy podatkowe mają teraz prawo oglądać tylko norwescy podatnicy po zalogowani­u się na urzędowych stronach. Prasie zabroniono drukowania danych. Skutek regulacji jest taki, że nie wyciąga się zarobków na widok publiczny, ale w zaciszu domowym zabawa trwa w najlepsze. Dziewczyny sprawdzają status majątkowy chłopaków, mężczyznom wystarczy parę kliknięć, by ustalić, czy piękność spryskana Chanel N 5 rzeczywiśc­ie na te perfumy zarobiła. 25-letnia studentka Natalie przyznaje, że przegląda listy podatkowe po każdej imprezie, na której poznaje kogoś interesują­cego. Potem ma moralnego kaca, ale nie może się powstrzyma­ć. – Moi rodzice umarliby ze wstydu, gdyby wiedzieli, że robię to tak dla zabawy. Cała ta norweska demokratyc­zna jawność ma jednak wyraźnie zaznaczone granice. Profesor Nina Witoszek z Oslo twierdzi, że w kraju panuje system jak z Orwella: – Niektórzy są jawni, a niektórzy bardziej jawni. Czy międzynaro­dowe korporacje, które rozliczają się w rajach podatkowyc­h, ujawniają swoje finanse (…)? Możemy prześwietl­ić sąsiada z dołu, ale firmy Statoil już nie. Na podst.: Katarzyna Brejwo. Wszyscy wiedzą, ile zarabiasz? Duży Format. Gazeta Wyborcza nr 249/2013.

Wybrała i oprac.: E.W.

o

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland