Między nami
Już dziś śmiało można zaryzykować twierdzenie, że ta książka stanie się bestsellerem. Tym bardziej że Małgorzata Tusk do tej pory unikała mediów i rozgłosu. Teraz postanowiła opisać swoje życie u boku polityka, a z czasem – premiera.
Ta książka dla wielu może być zaskoczeniem. Małgorzata Tusk rzadko wychodzi z cienia męża: unika mediów, nie bywa na salonach. Do tej pory, a premier rządzi już Polską drugą kadencję, udzieliła zaledwie kilku wywiadów. A tu nagle dowiadujemy się, że lada dzień na rynek trafi „Między nami”, książka napisana właśnie przez nią. Co ją do tego skłoniło? W wywiadzie dla „Gali”, który jest pewnie częścią kampanii wydawniczej, przywołuje rok 2005 i spotkanie z Piotrem Adamowiczem. – Znamy się od 1984 r., może nawet od 1983 r. Przygotowałem kiedyś sylwetkę Małgorzaty Tusk, innym razem robiłem z nią wywiad. I rzeczywiście, napomknąłem, że może ciekawie byłoby usiąść nad jakąś książką – wspomina Piotr Adamowicz. Napisał nawet konspekt, ale sprawa jakoś ucichła. Teraz okazuje się, że Małgorzata Tusk książkę napisała sama.
W tym samym wywiadzie dla „Gali” tłumaczy, że z wielką przyjemnością wróciła do wspomnień z dzieciństwa, młodości, że była świadkiem ważnej dla Polski dekady, którą opisuje z kobiecej perspektywy, i przyznaje – książka Danuty Wałęsowej, która okazała się wydawniczym hitem, dodała jej odwagi.
Czy sama w swojej będzie tak samo szczera jak żona byłego prezydenta i legendarnego przywódcy „Solidarności”? „Życie z moim mężem często przypomina ostry rajd z przeszkodami, ale ja zachowuję w tym wszystkim własną przestrzeń. Teraz mam swój świat i – tak między nami – nie zamierzam z niego rezygnować” – pisze w swojej książce żona premiera. Ale na razie opublikowane zostały jedynie jej fragmenty; całość znają nieliczni. Jednak z wywiadów promujących książkę wynika, że mogą się w niej znaleźć bardzo osobiste fragmenty. W „Gali” Małgorzata Tusk mówi dość otwarcie, że po pierwszej ciąży z synem Michałem miała depresję poporodową, choć wówczas to zjawisko nie było jeszcze nazwane.
„Miałam depresję poporodową. Przeżywałam ją głęboko, nie wiedząc, że coś takiego w ogóle istnieje. Młode mamy skazane były same na siebie, a do tego to był naprawdę ciężki czas: stan wojenny, bieda i brak nadziei. Miałam wrażenie, że siedzę w głębokiej dziurze, z której nikt mnie nie wyciągnie” – opowiada dziennikarce.
I nie ukrywa, że jej małżeństwo mogło się rozpaść już dawno temu, bo wielokrotnie myślała o tym, aby odejść od męża. „Może nie każdy się do tego przyznaje, ale myślę, że my, kobiety, dość często o tym myślimy (...). My, kobiety, kiedy się porządnie wkurzymy, mówimy sobie: «Mam dosyć! Nie pozwolę na to! To koniec!». I zastanawiamy się: Co by było, jakbym teraz odeszła?” – zdradza premierowa w „Gali”.
Tuskowie pobrali się na drugim roku studiów. Mieli po 21 lat, kiedy na świat przyszedł Michał; para mieszkała w zaledwie 12-metrowej studenckiej klitce. Małgorzata Tusk przyznaje, że czuła się przytłoczona. Kiedy Donald wracał do domu, zostawiała go z synem, a sama wychodziła na długie spacery. Tak próbowała złapać dystans, pobyć przez chwilę sama z sobą.
Nie przepada za polityką, nigdy się w nią nie angażowała, ale przyznaje, że rozmawiali o niej z mężem. „On naprawdę w polityce jest kreatywny i umie zaskoczyć każdego, także mnie. Teraz to się zmieniło o tyle, że dziś, jak mi mówi, że ma jakiś pomysł, a ja załamuję ręce, to on pyta: «Dlaczego mi nie wierzysz, Gosiu, przecież wiesz, że ja potrafię». Niby wiem, że potrafi, ale z drugiej strony – we mnie te jego pomysły zawsze budzą niepokój” – wyznaje „Gali”.
Ona sama zawsze trzymała się na uboczu. Tylko raz wokół Małgorzaty Tusk zrobiło się naprawdę głośno. A to z powodu reprezentacyjnych sukienek, które miały być kupowane za partyjne pieniądze. Ale nawet wtedy nie zabrała głosu. W ogóle unika mediów, nie rozmawia nigdy o sprawach prywatnych. Przynajmniej do tej pory, bo książka będzie pewnie głównie o niej, mężu, no i dwójce dzieci.
Zawsze chcieli uchodzić za normalną rodzinę: wyjeżdżali na wspólne wakacje, chodzili na spacery, spotykali się w gronie sprawdzonych znajomych.
Od siedmiu lat Małgorzata Tusk wciąż kursuje między Sopotem a stolicą, bo Tuskowie nie zdecydowali się przeprowadzić na stałe do Warszawy. Premier i jego żona sporo czasu spędzają w rządowej willi, ale ich prawdziwym domem jest wciąż 65-metrowe mieszkanie w małym domu, który dzielą z ośmioma innymi rodzinami. – Czasami wczasowicze, którzy oczywiście idą zobaczyć, gdzie mieszka premier, dziwią się, że mieszka w takim normalnym budynku – opowiadał mi kiedyś Jacek Karnowski, prezydent Sopotu. I dodał, że premier, kiedy jest w Sopocie, bardzo dba o prywatność. Można go najczęściej zobaczyć, jak biega nad morzem albo jak się bawi ze starszym wnukiem na placu zabaw. Tuskowie unikają tłumu, rzadko bywają na oficjalnych impre- zach, chociaż kiedyś Donald Tusk przyszedł na spontanicznie zorganizowaną modlitwę za Ojca Świętego, kiedy zmarł Jan Paweł II. Małgorzata Tusk bywa na kulturalnych premierach, ale po lokalach czy eventach się nie prowadzają.
Małgorzata Tusk nie udziela się także w życiu towarzyskim stolicy. Zaangażowała się w pomoc Fundacji ITAKA i wydaje się stać murem za swoim mężem premierem. „Jesteśmy małżeństwem, stanowimy jedność. Nasze małżeństwo trwa już 33 lata i uważam, że oboje zmieniliśmy się bardzo i jesteśmy coraz bardziej do siebie podobni. Te same rzeczy nas bawią, te same męczą, te same lubimy, innych nie cierpimy. Oczywiście, oprócz paru wyjątków. Mąż lubi pływać, a ja nie umiem pływać wcale. Za to uwielbiam chodzić po górach, chciałabym zdobyć Mount Everest, a on nie, bo urodził się nad morzem, tam się najlepiej czuje. Moi rodzice są z Kieleckiego, z gór, ja mam naturę góralki, lubię Rysy, lubię patrzeć z Krzyżnego, lubię wchodzić na nie godzinami, pot ze mnie kapie, kolana ledwo wytrzymują (śmiech), a mój mąż tego nie lubi. To jest kilka rzeczy, które nas różnią, ale poza tym psychicznie i w upodobaniach coraz więcej rzeczy mamy wspólnych” – mówiła w rozmowie z Dominiką Latowską. Opowiadała, że wieczorem najchętniej z mężem czytają. Kiedy wybiera się do Warszawy, Donald Tusk zawsze prosi ją, aby wzięła mu konkretną książkę. Potem dużo rozmawiają o przeczytanych lekturach. „Uważaliśmy, że sporo wiemy o literaturze, ale kiedy niedawno odkryliśmy Mulischa – koleżanka mi go poleciła – było to dla nas nowe doświadczenie. Okazało się, że jednak jeszcze przed nami sporo do przeczytania i nigdy nie jest się autorytetem w takiej dziedzinie. Wcześniej cała nasza rodzina przeczytała trylogię „Millennium” Larssona i wszystkim nam tak się podobała, że przez wiele dni było nam szkoda czasu na robienie czegokolwiek innego. Ja zaczęłam pierwsza, potem Kasia, mąż – i to było bardzo zabawne, bo mąż przeczytał pierwsze 200 stron i zapytał, czy w tej książce wreszcie będzie się coś działo, a ja mówiłam mu od razu: pamiętaj, wszystko zaczyna się od 300. strony (śmiech)” – opowiadała dziennikarce.
– To osoba bardzo oczytana, erudytka. Lubi kino, lubi rozmawiać z ludźmi – charakteryzuje premierową Piotr Adamowicz.
Kocha także podróże. Razem z mężem zwiedzili Amerykę Południową, Indie, Wietnam, Niemcy. Gdy premier jest zajęty, Małgorzata Tusk jeździ z koleżankami: były w Boliwii, Peru i Ekwadorze. Podróżuje w „dziki sposób”, tylko z bagażem podręcznym, i jest prawdziwą mistrzynią pakowania.
Lubi też sport. Gra w tenisa, uwielbia jeździć na nartach. Mówi, że nie