Wałęsa i Harry Potter
względem spółka jest w sieci krajowym liderem.
– Podręczniki zawsze będą się dobrze sprzedawać, nawet wówczas, gdy statystyczny Polak będzie czytał jeszcze mniej niż dziś. Dlatego od samego początku postanowiliśmy wyspecjalizować się w tym gatunku książki – twierdzi pani prezes.
Poza podręcznikami dużym zainteresowaniem cieszą się wszelkie poradniki i kryminały. Za to coraz mniej kobiet kupuje harlekiny, które jeszcze kilka lat temu zapewniały wydawcom duże zyski.
– Niektóre tytuły sprzedaliśmy w liczbie kilku tysięcy egzemplarzy, bywały jednak i takie, które znalazły tylko jednego klienta – mówi Wilczyńska.
W historii firmy rekordy sprzedaży należały do J.K. Rowling i jej „Harry’ego Pottera” oraz powieści Dana Browna i E.L. Jamesa. Z rodzimej literatury w ostatnim czasie jednym z największych bestsellerów okazała się autobiografia Danuty Wałęsowej „Marzenia i tajemnice”. Klient ma prawo zwrócić zamówioną książkę w ciągu 10 dni. Teoretycznie to świetna furtka dla tych, którzy chcieliby za darmo przeczytać jakiś tytuł, a następnie z niego zrezygnować, ale na szczęście takie przypadki zdarzają się bardzo rzadko.
– Nie jesteśmy najwięksi, ale staramy się być najlepsi – mówi właścicielka. – Mamy czytelną stronę, po której łatwo jest nawigować nawet tym klientom, którzy sporadycznie kupują w sieci. Dostarczamy zamówienia w ciągu 24 godzin. Na szczególnie rzadkie tytuły, których nie mamy w magazynie, klient musi poczekać kilka dni. Nasi pracownicy zawsze służą pomocą, są cierpliwi i profesjonalni. Wiele osób z ponadtrzydziestoosobowej załogi jest w firmie od początku jej
czuje ten biz- istnienia nes.
Przez dziewięć lat działalności księgarnia zdobyła liczne nagrody i wyróżnienia w rankingach organizowanych przez „Gazetę Wyborczą”, „ Wprost”, Money. pl, Opineo.pl i Jakoscobslugi.pl. Ale to nie nagrody decydują o wyniku finansowym ani nawet nie jakość obsługi. W polskich warunkach najważniejsza jest cena.
W „Gandalfie” książki są zazwyczaj od 5 do 20 proc. tańsze od tych dostępnych w klasycznych księgarniach. To sporo, ale przy kupnie pojedynczych tytułów koszty przesyłki wynoszą od kilku do kilkunastu złotych, co niweluje całą ulgę. Przy zamówieniach powyżej 150 złotych dostawa jest darmowa. Ma to szczególne znaczenie w przypadku podręczników, które rodzice zwykle zamawiają kompletami.
– W sieci panuje bardzo ostra rywalizacja – dodaje pani prezes. – Wszyscy uważnie śledzą ceny konkurencji. Gdy tylko ktoś zaczyna sprzedawać jakiś tytuł taniej, pozostałe księgarnie internetowe także starają się zejść do tej najniższej ceny. Dlatego nasza rentowność nie przekracza 10 proc., podczas gdy tradycyjne księgarnie i hurtownie mogą stosować marże, zapewniające im znacznie większy zysk na każdej sprzedanej pozycji. Za to takie firmy jak nasza mają niższe koszty i dlatego radzą sobie coraz lepiej.
Według Głównego Urzędu Statystycznego przeciętny Polak wydaje rocznie na książki (nie licząc szkolnych podręczników) i inne wydawnictwa 19 złotych. Jak można to zmienić? Tylko poprawiając zamożność społeczeństwa. Póki to nie nastąpi, żadne akcje, reklamy ani zachęty nie skłonią nas do kupowania książek.
i świetnie
Zdjęcia: archiwum firmy
Wiktor Legowicz: –W nadchodzącym sezonie zimowym LOT będzie się ratować czarterami. Od listopada prosto z Warszawy będzie można polecieć do Meksyku, Wenezueli, Kenii, Dominikany, na Kubę, do Sri Lanki.
Bartosz Marczuk („Rzeczpospolita”): – I rzeczywiście będzie to lot naprawdę bezpośredni.
Legowicz: – Tak, wsiądziemy w Warszawie, a wysiądziemy od razu na Kubie.
Marczuk: – Widać, że strategia LOT-u, którą przyjął – jak rozumiem – nowy prezes, czyli szukać dodatkowych przychodów i ciąć koszty, zaczyna przynosić rezultaty. A to rozwiązanie, o którym mówimy, jest niezwykle rozsądne. W czasie kiedy zwykle ruch turystyczny już nieco spada, warto czarterować te nasze dreamlinery dla biur podróży, żeby mogły sobie te samoloty polatać.
Legowicz: – Już dwa biura podróży na to wpadły.
Marczuk: – I teraz będą sobie wzajemnie pożyczać i wszyscy powinni być z tego zadowoleni. Turyści mogą ponosić niższe koszty, szybciej latać, a LOT na tym zarabiać. I super, bo ten potencjał, który ma nasz przewoźnik narodowy, należy właściwie wykorzystywać.
Legowicz: – Byleby tylko te samoloty się nie psuły...
Wyciąganie z lasów
Legowicz: – Część zysków Lasów Państwowych ma być przeznaczona na budowę dróg lokalnych. To trochę kuriozalny pomysł, przyzna pan. Lasy są bardzo zaniepokojone.
Jacek Mojkowski („Polityka”): – Cóż, kiedy brakuje forsy, to rząd rozgląda się, skąd by tu wziąć. Zajrzał do kieszeni OFE i wyjął z OFE, ale mało...
Legowicz: do lasu.
Mojkowski: – A w lesie są zyski, bo to jest potężna firma. W końcu zarządza jedną trzecią terenów w Polsce i jest z czego brać. Taki jest los firm państwowych. I tak się będzie działo zawsze, ilekroć państwo będzie miało ogromne wpływy w gospodarce. I nie ma się co czarować. W pewnym sensie szansą rozwoju Lasów Państwowych
–
...i
teraz poszedł jest stopniowa prywatyzacja, czyli próba stanięcia na własnych nogach.
Legowicz: – Pijemy coraz więcej whisky. Wartość tego rynku przekroczyła już miliard złotych. Nadal jednak najpopularniejszym mocnym alkoholem jest w Polsce wódka.
Bartosz Marczuk („Rzeczpospolita”): – Wydaje mi się, że jest to swego rodzaju moda. To znaczy, że coraz więcej ludzi zaczyna odchodzić od picia właśnie czystej wódki na korzyść kolorowych alkoholi. Taką tendencję obserwujemy już od kilku lat. Wcześniej rósł bardzo mocno rynek piwa i wina.
Legowicz: – Teraz coraz mniej piwa pijemy w lokalach.
Marczuk: – Cóż, trochę mniej mamy pieniędzy w portfelu, więc oszczędzamy.
Legowicz: – Dyskonty już nie są tak popularne wśród naszych rodaków. Nie jest najważniejsza cena, zaczyna się liczyć przede wszystkim jakość.
Łukasz Bąk („Dziennik Gazeta Prawna”): – Zaczyna się po prostu liczyć dobra relacja ceny do jakości. Sama cena jednak nie, bo byśmy się zaopatrywali tylko w najdroższych sklepach z ekologiczną żywnością. My chcemy natomiast za w miarę przyzwoite pieniądze zjeść coś dobrego i zdrowego. I to pokazuje również zmianę świadomości Polaków. Już nie liczą się najgorsze produkty z najniższej półki cenowej, ale przywiązujemy wagę do tego, żeby ten produkt nie zaszkodził. Krótko mówiąc: ma być dziewięćdziesiąt procent mięsa w mięsie, a nie pięćdziesiąt, jak się zdarza. Albo sto procent cukru w cukrze...
J.B. Opracowano na podstawie codziennych audycji Wiktora Legowicza w radiowej „Trójce” od 21 do 25 października 2013 r.
Smakuje nam whisky
Więcej mięsa w mięsie!