Burmistrz z „niebieską kartą”
– Nie komentuję mojego życia prywatnego – oświadcza Marek Waszkiewicz, burmistrz Stawisk (woj. podlaskie). Mężczyzna pełni urząd, mimo że policja założyła jego rodzinie „niebieską kartę” – dokument, który powstaje po zgłoszeniu przemocy.
Z prośbą o interwencję zadzwoniła żona burmistrza. – Natychmiast pojechali tam policjanci i zastali 46-letniego mężczyznę, który był pod wpływem alkoholu. Z relacji domowników wynikało, że mężczyzna ten wcześniej awanturował się i doszło między nimi do szarpaniny. Z uwagi na to, że żona, która zgłosiła interwencję, obawiała się o bezpieczeństwo swoje i dzieci, mężczyzna został przewieziony do komendy i osadzony do wytrzeźwienia – informuje Joanna Makarewicz z policji w Kolnie.
Jak dowiedział się reporter TTV, Marek Waszkiewicz spędził noc w policyjnej celi, bo miał w organizmie blisko dwa promile alkoholu. Policjanci zdecydowali, że należy założyć burmistrzowi tzw. niebieską kartę, służącą do dokumentowania przypadków przemocy w rodzinie. Ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie nakłada obowiązek prowadzenia procedury „niebieskiej karty” na przedstawicieli jednostek organizacyjnych pomocy społecz- nej, gminnych komisji rozwiązywania problemów alkoholowych, policji, oświaty i ochrony zdrowia.
W Stawiskach Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej podlega burmistrzowi, więc jak dowiedział się reporter TTV, nikt z tej placówki dotąd nie rozmawiał z nim na temat przemocy, jakiej miał się dopuścić wobec rodziny. – Sprawa jest trudna. To jest po prostu osoba publiczna – tłumaczy Izabela Łoszewska, kierownik Ośrodka.
Sam burmistrz oświadcza jedynie, że nie będzie komentował swojego prywatnego życia, a jeśli chodzi o zrezygnowanie ze stanowiska, to nie zamierza tego robić. – Nigdy się nie wycofam. Nigdy – zapewnia Waszkiewicz.
To nie pierwsza kontrowersja wokół burmistrza Stawisk. 31 lipca 2012 roku mężczyzna miał wypadek samochodowy służbowym autem, uciekł z miejsca zdarzenia, a co więcej – winę próbował zrzucić na swojego podwładnego. Prokuratorzy z Łomży ustalili jednak, że to Waszkiewicz prowadził pojazd. Tym samym burmistrz usłyszał zarzuty: spowodowania kolizji drogowej, składania fałszywych zeznań i zarzut oskarżania innej osoby o spowodowanie kolizji drogowej.
Sąd I instancji skazał burmistrza na 2 tys. zł grzywny i roczny zakaz prowadzenia samochodu. Waszkiewicz i prokuratura złożyli apelację.