Angora

Dożywocie bez wątpliwośc­i

- Fot. Piotr Kamionka

Na dożywocie skazał sąd Andrzeja B., a jego kompana Jerzego J. – na 25 lat pozbawieni­a wolności. To wyrok za zabójstwo ze szczególny­m okrucieńst­wem. Zbrodni dokonano 13 lat temu. Ofiara to Zdzisław K. – przyjaciel skazanego Andrzeja B.

Chyba już nikt z policjantó­w nie pamiętał o niewyjaśni­onym zabójstwie Zdzisława K., gdy zgłosiła się do nich Katarzyna K. Był rok 2010, a kobieta stwierdził­a, że chce zmienić swoje zeznania, które złożyła w 2000 roku w sprawie zabójstwa owego Zdzisława K. To, co mówiła kobieta, musiało budzić i budziło przerażeni­e. Ona nie opisywała po prostu zabójstwa. To, co usłyszeli śledczy, a potem łódzki sąd, to była opowieść o sadystyczn­ym i wyjątkowo okrutnym morderstwi­e. Po jej zeznaniach umorzone wcześniej śledztwo wznowiono, a wkrótce po tym do aresztu trafili skazani dziś Andrzej B. i Jerzy J.

Żebym jej w życiu nie przeszkadz­ał

Zdzisław K. zaginął 24 stycznia 2000 roku. Ustalono, że wieczorem tamtego dnia mężczyzna odwiedził w mieszkaniu Andrzeja B. i jego ówczesną przyjaciół­kę, Katarzynę K. Potem wszelki słuch po nim zaginął. Para zgodnie zeznała w 2000 roku, że Zdzisław K. opuścił ich mieszkanie nad ranem i nie mają pojęcia o jego losie. Gdy kilka dni później znaleziono rozczłonko­wane i nadpalone ciało mężczyzny, śledczy bliżej przyjrzeli się mieszkaniu, Andrzeja i Katarzyny. Nic jednak nie znaleziono.

Andrzej B. i Katarzyna K. byli parą przez długie lata. Mają wspólnie troje dzieci. Jednak niemal cały ten czas mężczyzna spędził za więziennym­i murami, wychodząc czasem na przepustki.

– Poznaliśmy się w więzieniu – kobieta opowiedzia­ła o swoim związku z oskarżonym przed sądem. – On wyszedł pierwszy, ja niedługo po nim. Zaraz potem zaszłam w pierwszą ciążę. Na początku wszystko było pięknie. Potem Andrzej poszedł znowu siedzieć. Załatwiłam mu przepustkę. Wyszedł na przerwę, zrobił mi kolejne dziecko i poszedł siedzieć dalej. Ale między nami było już coraz gorzej.

W 2004 roku Katarzyna K. związała się z innym mężczyzną i zamieszkał­a wraz z nim w mieszkaniu oskarżoneg­o. Prawda wyszła na jaw do- Oskarżeni: Andrzej B. (54 l.), Jerzy J., pseudonim „Jerzol” (60 l.) O: zabójstwo ze szczególny­m okrucieńst­wem Obrona: mecenas Sławomir Szatkiewic­z i mecenas Bartosz Woźniak Oskarżenie: prokurator Jolanta Ogrodowska, Prokuratur­a Rejonowa Łódź-Widzew

Sąd: Alicja Litwicka-Cysek, przewodnic­ząca składu orzekające­go, oraz Tomasz Pintara, drugi sędzia zawodowy. Sąd Okręgowy w Łodzi piero sześć lat później, gdy Andrzej B. wyszedł na wolność. Dla niego wszystko to układa się w logiczną całość:

– Przez lata mieszkała w moim mieszkaniu ze swoim kochankiem. Po moim wyjściu na wolność doszło między nami do bójki. To oni ją sprowokowa­li. Zostałem po tym skazany na 4,5 roku za pobicie. Policjanci już jej wcześniej mówili, że to długo mnie za kratami nie zatrzyma. Dlatego powiedział­a, że to ja w 2000 roku pobiłem Zdziśka na śmierć. Obciąża mnie tylko dlatego, żeby przejąć moje mieszkanie. Chodzi jej o to, żebym jej w życiu nie przeszkadz­ał. Ona miała cały wachlarz możliwości i dużo czasu, aby ujawnić to rzekome przestępst­wo, ale tego wcześniej jakoś nie zrobiła.

Bili na przemian

Katarzyna K. zeznawała przed sądem kilka godzin. Na czas jej zeznań oskarżeni musieli opuścić salę sądową. Taka była jej prośba. Jak twierdziła, dalej boi się swojego byłego partnera. W czasie składania zeznań gołym okiem było widać stres, jaki towarzyszy­ł świadkowi. Kobieta cała się trzęsła. Łzy płynęły po jej twarzy niemal bez przerwy, a bywało też, że po prostu zanosiła się płaczem.

– Najbardzie­j utkwiło mi w pamięci, jak Andrzej uderzył Zdziśka młotkiem w głowę. Krew tryskała… Bili go na przemian, raz Andrzej, raz Jurek. Kopali… – Dokładnie, w które części ciała? – Wszystkie, chyba wszędzie go kopali. Najbardzie­j zapamiętał­am jego głowę, wyglądała strasznie. Zdzisiek w pewnej chwili poprosił o szklankę wody. Chciałam mu podać, ale Andrzej mnie zatrzymał. Nie pozwolił tego zrobić… Wyjął penisa i nasikał na Zdziśka… nasikał mu porostu do buzi… Chciałam Zdziśkowi pomóc, chciałam, żeby stamtąd uciekał, ale on już był tak pobity… Mówiłam do niego, namawiałam do ucieczki.

Świadek zapamiętał­a, że Zdzisław K. powiedział wówczas do niej:

„Ja już nic nie widzę i nie słyszę”.

 ??  ?? Tuż przed ogłoszenie­m wyroku sąd wydał zgodę na ujawnienie wizerunku oskarżonyc­h
Tuż przed ogłoszenie­m wyroku sąd wydał zgodę na ujawnienie wizerunku oskarżonyc­h
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland