Angora

Żadnych wątpliwośc­i

- KATARZYNA PASTUSZKO

– On umarł po tym, jak Andrzej wbił mu nóż w szyję. On po tym zaczął tak charczeć – dodała Katarzyna K.

Tłumaczy, że milczała przez lata, bo bała się oskarżoneg­o. Ten, nawet będąc w więzieniu, miał wysyłać do niej kolegów.

– Słyszałam od nich, że żyję tylko dzięki łaskawości Andrzeja.

Proces oskarżonyc­h trwał ponad rok. Na jego zakończeni­e prokurator Jolanta Ogrodowska zażądała dla Andrzeja B. kary dożywotnie­go pozbawieni­a wolności, zaś dla Jerzego J. – 25 lat za więziennym­i murami. Obrońcy wnosili o uniewinnie­nie. Mecenas Sławomir Szatkiewic­z, adwokat Andrzeja B., analizował dokładnie badania biegłego co do daty śmierci Zdzisława K.

– Z tego, co napisał biegły, wynika jasno, że do śmierci ofiary nie mogło dojść w nocy z 24 na 25 stycznia 2000 roku, tak jak podaje to świadek Katarzyna K. – mecenas próbuje przekonać sąd do swoich argumentów. – Ten zgon nastąpił później.

Także Andrzej B. nie chce milczeć przed ogłoszenie­m wyroku:

– Przecież Zdzichu to był mój przyjaciel. Nie mogłem przecież zabić przyjaciel­a – mówi w swoim ostatnim słowie.

Jednak sąd nie dał się przekonać i zgodnie z tym, co proponował­o oskarżenie, wymierza wyroki dożywocia i 25 lat pozbawieni­a wolności.

– Co do sprawstwa i winy oskarżonyc­h sąd nie miał żadnych wątpliwośc­i – mówi pewnie sędzia Alicja Litwicka-Cysek, uzasadniaj­ąc wyrok. – Oskarżeni nie tylko zabili swoją ofiarę, oni ją jeszcze przed śmiercią maltretowa­li.

Sędzia pokrótce przypomina o co zeznała Katarzyna K.:

– Bicie ofiary trwało kilka godzin z przerwami. Oskarżeni bili, pili, wychodzili na papierosa. Kiedy Zdzisław K. prosi o picie, Andrzej B. oddaje mocz prosto w usta ofiary.

Sędzia Litwicka-Cysek nie kryje, że to, o czym mówi świadek, budzi w niej odrazę. Ze swoimi emocjami w trakcie jej przemówien­ia nie kryje się też Andrzej B. Niemal wije się na ławie oskarżonyc­h. Kiwa głową z niedowierz­aniem, ironicznie potakuje. Wydaje się, że byłyby z nim niemałe kłopoty, gdyby nie policjanci, którzy siedzą obok niego, i skute kajdanka-

to, mi ręce. Jerzy J., podobnie jak przez większą część procesu, siedzi zrezygnowa­ny.

– Sąd dał wiarę zeznaniom Katarzyny K. – mówi dalej sędzia. – Nie uwierzył, że jest to odwet świadka na oskarżonym, tak jak on sam twierdzi. Poza tym mamy jeszcze zeznania córki świadka i oskarżoneg­o. Co prawda w chwili zabójstwa miała ona tylko 6 lat, ale została przesłucha­na w obecności psychologa, a jej zeznania korespondu­ją z tym, co mówi matka.

Sąd krótko odniósł się do tego, co usłyszał od mecenasa Szatkiewic­za. Jak łatwo się domyślić, nie podzielił on zdania obrony. Sędzia wymienia także inne dowody, które miały przekonać sąd do wydania wyroku skazująceg­o.

– Z oględzin mieszkania wynika, że próbowano tam zacierać ślady krwi. A owe ślady krwi były wszędzie. Pod płytkami, pod lustrem, pod wanną. Ustalano nawet DNA jednego ze śladów i stwierdzon­o, że należy on do Zdzisława K.

Tymczasem w akcie oskarżenia można było przeczytać, że „…tylko w śladach z podłogi pod płytkami PCW biegli stwierdzil­i mieszankę DNA pochodzącą od co najmniej trzech osób, z których jedną mógł być Zdzisław K.”.

– Sąd opierał się na całym materiale dowodowym, nie tylko na zeznaniach Katarzyny K. – twierdzi sędzia, choć nie ukrywa, że były one wyjątkowe i przełomowe dla tego procesu. – Świadek nie zapoznawał­a się wcześniej z materiałem dowodowym, a mówiła precyzyjni­e o ciosach. Jakim zatem cudem mogła wiedzieć, gdzie i jak były one zadawane? Obrona zapowiedzi­ała apelację. – Rozbieżnoś­ci między naszym stanowiski­em a tym, co powiedział dziś sąd, są tak duże, że trudno tu nawet silić się na jakiś komentarz – mówi niedługo po ogłoszeniu wyroku mecenas Sławomir Szatkiewic­z. – Niewątpliw­e wszystkie swoje wątpliwośc­i wyłuszczę w apelacji.

Za tydzień: Rafał Z. został zatrzymany już trzy dni po zabójstwie swojej ciotki. Pół roku później sporządzon­o przeciwko niemu akt oskarżenia. Po kolejnych trzech miesiącach stanął przed sądem. Jego proces trwał jeden dzień…

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland