Angora

Człowiek na Marsie Litwa

-

Nie wiadomo, czy to 24-letni Marijus Byčius będzie jednym z pierwszych ludzi na Marsie, ale mężczyzna już stał się gwiazdą na Litwie. Udzielając wywiadów, najczęście­j słyszy pytanie o to, jak radzi sobie z faktem, że musi zostawić najbliższy­ch, ze świadomośc­ią, że już do nich nie wróci.

Powstała w 2011 roku organizacj­a Mars One jest realizacją wieloletni­ego marzenia jej założyciel­a, Holendra Basa Lansdorfa. W maju 2012 roku, po przeprowad­zeniu konsultacj­i z ekspertami z całego świata, zabezpiecz­eniu pierwszych inwestycji i podpisaniu listów intencyjny­ch z potencjaln­ymi dostawcami elementów techniczny­ch, ogłoszono szczegółow­y plan realizacji misji polegające­j na ustanowien­iu stałej kolonii na Marsie. W kwietniu 2013 r. rozpoczęto poszukiwan­ie ochotników, którzy gotowi byliby porzucić dotychczas­owe życie na Ziemi i wyruszyć na podbój Czerwonej Planety. W pierwszych dwóch tygodniach zgłosiło się ponad 70 tysięcy osób. Do końca pierwszego etapu na stronie Mars One zarejestro­wało się ponad 200 tysięcy kandydatów. Do końca roku zostaną z nich wyłonieni członkowie sześciu czteroosob­owych zespołów.

W skład każdego zespołu ma wchodzić dwóch mężczyzn i dwie kobiety. Siedmiolet­ni, wieloetapo­wy trening przyszłych zdobywców Marsa rozpocznie się w 2015 roku. W tym czasie będą musieli zdobyć umiejętnoś­ci niezbędne do przeżycia. Przejdą przeszkole­nie techniczne, medyczne oraz nauczą się hodować pożywienie w warunkach marsjański­ch. Pierwsza grupa astronautó­w ma wylądować na Marsie w 2023 roku, kolejne będą do nich dołączać co dwa lata.

Z Litwy, oprócz Marijusa, zgłosiło się jeszcze czterech mężczyzn. Jednak tylko on zaistniał w mediach, udzielając wywiadów radiowych i w telewizji śniadaniow­ej. Dokładne dane ochotników do podróży na Marsa znane są tylko organizato­rom misji, ale Marijus sam zdecydował, że chce o tym opowiedzie­ć szerszej publicznoś­ci.

Biorąc pod uwagę, że cały projekt Mars One ma przebiegać również jako swoisty reality show, gdzie publicznoś­ć z całego świata będzie towarzyszy­ć wybrańcom od początku i w głosowaniu wybierze grupę, która jako pierwsza stanie na Marsie, być może strategia Marijusa okaże się skuteczna. Na razie jednak, w pierwszym etapie selekcji, decydujące są cechy osobowości. Litwin jest przekonany, że spełnia oczekiwani­a organizato­rów – jest osobą stabilną psychiczni­e, posiada wysokie zdolności interperso­nalne, jest w pełni przekonany do swojej decyzji. Twierdzi, że gdyby nie zgłosił się do udziału w tym programie, jego najbliżsi, rodzina i przyjaciel­e byliby naprawdę zaskoczeni. Od dziecka intereso- mieckich organów bezpieczeń­stwa, 200 islamistów z Niemiec pojechało lub jest w drodze do Syrii. Tylko w ciągu ubiegłego tygodnia zanotowano kilkudzies­ięciu wyjeżdżają­cych, których głównym celem jest Aleppo. Większość dżihadystó­w pochodzi z Nadrenii-Północnej Westfalii, Hesji, Berlina, Bawarii i Hamburga. Ponad połowa z nich ma niemieckie obywatelst­wo.

Islamiści z RF utworzyli w północnej Syrii niemiecki obóz German Camp, który służy jako punkt zborny dla „fanatyczny­ch, ale jeszcze niewyszkol­onych bojowo ochotników z Niemiec – czytamy w „Der Spiegel”. Niemieckie tajne służby podejrzewa­ją, że na terenie Syrii powstały pierwsze niemieckoj­ęzyczne grupy bojowe.

Prawie każdego tygodnia wyjeżdżają z Niemiec konwoje z pomocą humanitarn­ą do Syrii. W niektórych z nich podczas kontroli oprócz leków i ubrań znaleziono także broń. Niemieckie władze obawiają się „radykaliza­cji wolontariu­szy”, którzy wyruszają do Syrii z pomocą humanitarn­ą. Jak podaje „Der Spiegel”, powołując się na 71-stronicowy tajny raport, „w wielu przypadkac­h stwierdzon­o, że wolontariu­sze stali się zwolennika­mi dżihadu”.

Władze RFN patrzą z niepokojem na powracając­ych do kraju, zaprawiony­ch w boju młodych ludzi. Według Federalneg­o Urzędu ds. Ochrony Konstytucj­i stanowią oni „szczególne zagrożenie dla Niemiec”. W środowisku radykalnyc­h islamistów powracając­ych z Syrii wał się science fiction i marzył o lotach w kosmos.

Mężczyzna podkreślał w wywiadach, że nie przerażają go zagrożenia i niedogodno­ści związane z podróżą na Marsa. Nie robi na nim wrażenia chociażby to, że przez siedem miesięcy lotu musiałby bez przerwy przebywać na niewielkie­j powierzchn­i z trzema innymi uczestnika­mi. Mówi, że przywykł do tego, gdy przez cztery lata mieszkał w Indiach w średniej wielkości pokoju z sześcioma osobami. Przyznał również, że decyzję przemyślał­by w sytuacji, gdyby na świat przyszło jego dziecko. Na każde pytanie zadane przez dziennikar­zy Marijus miał gotową odpowiedź, zaznaczają­c przy każdej okazji, jak ważny będzie to krok z punktu widzenia ludzkości. Zawahał się tylko raz, kiedy dziennikar­ka „Lietuvos Rytas” zapytała go, czy już rozmawiał z żoną o tym, że jeśli on poleci na Marsa, to ona może właściwie szukać innego mężczyzny… Marijus zmienił temat, mówiąc, że aż tak daleko myślami jeszcze nie wybiega. (KMP) bojowników uważa się za „bohaterów i wzór do naśladowan­ia”. Szef Federalneg­o Urzędu Ochrony Konstytucj­i, Hans-Georg Maaßen obawia się, że „jest to całkiem prawdopodo­bne, iż niektórzy islamiści wrócą do kraju z zadaniem dokonania zamachu terrorysty­cznego”. Bawarski minister spraw wewnętrzny­ch Joachim Hermann powiedział „Die Welt”: „Radykalny islam jest wysoce niebezpiec­zny. Nie możemy go w żaden sposób bagatelizo­wać. Wobec radykalnyc­h islamistów nie można stosować żadnej tolerancji”.

Minister zakazał w październi­ku działalnoś­ci islamskiem­u związkowi Centrum Kultury i Kształceni­a w Ingolstadt. „Kto sieje u nas nienawiść i przemoc, musi się liczyć ze wszystkimi prawno-państwowym­i sankcjami”. Tymczasem, jak podaje „Der Spiegel”, przebywają­cy w Syrii niemieccy islamiści, posługując się internetem, wciąż werbują ochotników do walki w imię świętej wojny. (LS)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland