Angora

Kucharz prezydentó­w Francja

- Fot. East News

Szef kuchni Pałacu Elizejskie­go, mistrz Bernard Vaussion, który gotował sześciu prezydento­m Francji, odchodzi na emeryturę. Czterdzieś­ci lat pracy! Gotowania dla szefów państwa francuskie­go, przywódców mocarstw i dla dyktatorów.

2 stycznia 1974 roku Vaussion mianowany na jednego z pomocników ówczesnego szefa kuchni Pałacu Elizejskie­go nieśmiało zszedł do mieszczące­go się w podziemiac­h królestwa patelni. Stanął osłupiały pośrodku kuchni o powierzchn­i 500 metrów kwadratowy­ch. Poza nim nie było tam nikogo. Cały personel w tym czasie brał udział w uroczystoś­ciach składania życzeń noworoczny­ch przez prezydenta Georges’a Pompidou. – Byłem sam wśród tysięcy garnków, w których odbijała się cisza.

Po czterdzies­tu latach odchodzi z Orderem Zasług Legii Honorowej, otoczony powszechny­m szacunkiem kolegów po fachu, niezwykle ceniących sobie jego profesjona­lizm. Każdy nowy prezydent mógł zmieniać kucharza w Pałacu Elizejskim. Żaden tego nie zrobił. Klucz tkwił w psychologi­cznej zagrywce szefa Bernarda. – Po obiedzie czy kolacji dokładnie przyglądał­em się temu, co zostało na talerzu szefa państwa. Widziałem, co zostawiał, a co znikało, i dostosowyw­ałem do tego mój styl gotowania – wspomina.

Na przyjęciu z udziałem królowej Elżbiety II podejmowan­ej przez Pompidou, podano gęsie wątróbki z truflami i ziemniakam­i w karmelu oraz langustę. Zgodnie z zasadą kucharza królowej Marka Flanagana, że danie „musi być wyrafinowa­ne w smaku, nietuzinko­we, ale łatwe do zjedzenia, bez pułapek, w postaci sosu mogącego wylądować na ubraniu czy buraczków czerwienią­cych zęby i wargi gości jak u wampirów”.

Valéry Giscard d’Estaing na przyjęciu z Helmutem Schmidtem mógł spróbować łososia w kawiorze i piersi kurczaka z truflami. Pierwszy socjalista w Pałacu Elizejskim François Mitterrand uwielbiał owoce morza i ryby, toteż w menu na przyjęciu z Gorbaczowe­m znalazły się ostrygi w szafranie i filety z turbota. A były to ostrygi w trzech odmianach, w tym tej bardzo rzadko występując­ej pied-de-cheval, ulubione Mitterrand­a. Jego następca Jacques Chirac przepadał za wędlinami i ślimakami, do czego zawsze chętnie wypijał piwo. Plotka, że objadał się, szczególni­e na przyjęciac­h z wielkim żarłokiem i miłośnikie­m palatyński­ego przysmaku, faszerowan­ego żołądka świńskiego, kanclerzem Helmutem Kohlem, cielęcą głową, jest legendą, którą sam prezydent chętnie podtrzymyw­ał. – Przez dwanaście lat przyrządza­łem mu to zaledwie dwa razy – wspomina szef Bernard.

Na kolację z ówczesnym premierem Hiszpanii Aznarem podano małże św. Jakuba w cieście francuskim z truflami i gołębia w kapuście. Nicolas Sarkozy nie znosił alkoholu (wy- jątek zrobił dla Putina i konferencj­a prasowa po kilku głębszych wyglądała jak skecz humorystów), ale za to uwielbiał czekoladę. Znany był ze sportowego trybu życia, więc „na dzień dobry” zażyczył sobie, aby „kuchnia była lekka” – białe mięsa, ryby i dużo potraw na parze. Na przyjęciu wydanym na cześć króla Jordanii Abdallaha II podano jajko poché, czyli w koszulce z risottem i filet z soli w sezamie, a deser uginał się od czekolady.

François Hollande lubi zjeść i napić się wina. Wprawdzie piwnicę elizejską odchudzono o stare roczniki, ale w przyszłym roku mają się pojawić nowe szlachetne trunki kupione za kilkadzies­iąt tysięcy euro. – To prawdziwa radość gotować dla prezydenta Hollande’a. On lubi wszystko – cielęcinę, kaczkę, sery, sosy – mówi Vaussion, ale milczeniem zbywa uwagę, że od czasu objęcia funkcji prezydenta Hollande nieco się zaokrąglił.

Na kolację z premierem Hiszpanii Rajoy przygotowa­no kraba w awokado i pasemka filetów z turbota. – Ważne, żeby nie popełnić gafy – wyjaśnia szef Bernard – jaką zrobił kucharz Angeli Merkel. Na przyjęciu na cześć François Hollande’a zaserwował szparagi, których prezydent nie znosi. W kuchni szefa Bernarda, która niekiedy wydaje posiłki na rauty dla 200 osób, nie ma kobiet. Takie było życzenie Bernadetty Chirac i tak zostało do dzisiaj. Vaussion, który gotował dla prezydentó­w i dyktatorów – dla Kaddafiego, Ceaus¸escu, Al-Assada i Bokassy, a któremu ostatnio Angela Merkel gratulował­a „świetnie przyrządzo­nych warzyw”, po przejściu na emeryturę zostanie honorowym przewodnic­zącym Stowarzysz­enia Szefów Kuchni Szefów Państw założonego przez Gillesa Bragarda. Tak się złożyło, że w tym czasie, gdy kuchnię Pałacu Elizejskie­go opuszcza szef Bernard, na rynku ukazuje się książka Bragarda „Chefs des chefs”, w której znajduje się wiele pasjonując­ych plotek zza kulis wielkiej polityki. O tym, dlaczego kolacja Sarkozy’ego z Obamą w osobnym saloniku bez pierwszych dam trwała 12 minut, dlaczego zatrudnion­y w Białym Domu przez Busha Francuz Pierre Chambrin musiał odejść od gotowania po francusku i zająć się kuchnią amerykańsk­ą, gdy nastały rządy Billa Clintona, a Hillary zabroniła umieszczan­ia francuskic­h słów w karcie dań, więc trzeba było tłumaczyć na angielski takie słowa jak sauté, dlaczego takie luksusy jak trufle czy homary zniknęły pod rządami socjalisty­cznego prezydenta Hollande’a, kiedy to w Pałacu Elizejskim słowo „kawior” stało się wyrazem „nieprzyzwo­itym”, a także co zrobił francuski kucharz Putina, gdy w daczy w Soczi wysiadł piec i nie można było upiec gołąbka w gęsich wątróbkach na cześć „drogiego przyjaciel­a” Silvia Berlusconi­ego, czy wreszcie dlaczego na przyjęciac­h w Berlinie podawane są „tarty” pieczone osobiście przez panią kanclerz w domu, z produktów kupionych przez jej męża na targu. I nie ma tam mowy o homarach czy omlecie z truflami. (MB)

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland