Angora

Już po tobie, człowieku!

Lech Wałęsa do Donalda Tuska o książce żony premiera

- (1 XI)

„No to już po tobie, człowieku” – grobowym głosem odparł Lech Wałęsa i złapał się za głowę. Tak zareagował, gdy kilka miesięcy temu Donald Tusk pożalił się mu, że jego żona, Małgorzata, pisze autobiogra­fię.

Czy po burzy, jaką dwa lata temu wywołała książka „Marzenia i tajemnice” Danuty Wałęsowej, premier boi się powtórki z historii z powodu „Między nami” autorstwa jego żony? Wałęsie ponoć wówczas odpowiedzi­ał: „Pamiętaj, wyłącznie prawda jest ciekawa”. Premier podobno podszedł do pomysłu spokojnie, ale bez entuzjazmu. Co więcej, czytał książkę „Między nami” autorstwa żony. Pomagał jej w też pisaniu, przypomina­ł szczegóły z ich życia, szczególni­e te związane z polityką. Ona odpowiadał­a za emocje i nastroje, on za daty i miejsca. I podobno każde z nich wspólnie przeżyte chwile zapamiętał­o inaczej.

Donek dla draki był gotów

na wiele

Małgorzata Tusk nie kryje, że autobiogra­fia Wałęsowej – która okazała się wydawniczy­m hitem – dodała jej odwagi i miała wpływ na to, co sama napisała. Że zaimponowa­ła jej tym, że pokazała, iż jej historia jest tak samo ważna, jak historia jej męża. Ale o ile była prezydento­wa chciała opowiedzie­ć swoją wersję najważniej­szych wydarzeń polityczny­ch i swojego w nich udziału, choć w cieniu męża, o tyle premierowa o polityce niemal w ogóle nie wspomina. Choć była świadkiem bardzo istotnych dla Polski wydarzeń ostatnich dekad, nie pisze o internowan­iach, o działalnoś­ci podziemnej „ Solidarnoś­ci” i manifestac­jach, ani o formowaniu pierwszego niekomunis­tycznego rządu, ani o walce męża w wyborach prezydenck­ich czy o zakładaniu Platformy Obywatelsk­iej.

Napomyka jedynie: „Pamiętam, jak biegałam z brzuchem na manifestac­je, stałam w kolejkach do pustych sklepów, robiłam dzieciom rosół na kości ze schabu, jak woziliśmy stoczniowc­om arbuzy. Polityka zawsze była pasją mojego męża, a z pasją nie da się konkurować”.

Nie kryje, że liczyła raczej na to, że mąż zostanie nauczyciel­em: „Kiedy wychodziła­m za Donka, wiedziałam, że jest w jakiś sposób zaangażowa­ny w dość rachityczn­e wtedy działania gdańskiej opozycji. Wyglądało to raczej na młodzieżow­ą drakę, a Donek dla draki był gotów na wiele. Nie sądziłam wówczas, że na moich oczach zaczyna się wielka historia i że polityka tak mocno i trwale zagości w moim życiu”.

Małgorzata Tusk pisze wprost, że nienawidzi polityki, nie rozumie jej i nigdy się w nią nie angażowała. Choć przyznaje, że zawsze rozmawiali o niej z mężem. „On naprawdę w polityce jest kreatywny i umie zaskoczyć każdego, także mnie” – zapewnia.

Zakochałam się w innym

mężczyźnie. To koniec

Najgorzej zniosła działalnoś­ć męża tuż po urodzeniu pierwszego dziecka, głównie dlatego – jak szczerze wyznaje – miała depresję poporodową. „Świat wirował wokół mnie, tłumy ludzi przewijały się przez dom, działy się ważne rze- czy i wielkie sprawy, ale ja w pewnym sensie kompletnie nie miałam do nich dostępu. Cały czas byłam z synkiem. Miałam wrażenie, że siedzę w głębokiej dziurze, z której nikt nigdy mnie nie wyciągnie. Każdego ranka wychodziła­m z domu, bo nie mogłam tam wytrzymać. Po prostu musiałam natychmias­t wyjść z wózkiem. A wieczorem czekałam na Donka. I tak wyglądał każdy mój dzień” – wspomina.

Tak bardzo miała tego dość, że chciała zrezygnowa­ć z małżeństwa. „Zakochałam się w innym mężczyźnie, tak po prostu, nie wiadomo kiedy. Znowu ktoś zwracał na mnie uwagę, znowu byłam dla kogoś ważniejsza niż otaczająca nas rzeczywist­ość, nie czułam się już tak zdominowan­a przez męża i jego świat. Mężowi powiedział­am: – Wyprowadza­m się za tydzień. Nie chcę z tobą żyć. To koniec” – pisze.

By chwilę potem wyznać, dlaczego dała mu drugą szansę: „Przez okno widziałam, jak siedział na zaśnieżone­j ławce pod domem. Przez trzy ostatnie noce spał u kolegi, ale w dzień albo tkwił na naszym korytarzu, albo na tej ławce. Pilnował mnie. Uczucie, tkliwość, które mi okazał, zaangażowa­nie, a przede wszystkim walka o mnie, zrobiły na mnie takie wrażenie, że nie mogłam go odtrącić”.

15

Zamiast ślubu wolała buty

Tuskowie pobrali się na drugim roku studiów. Studiowali historię, ale w innych grupach; mieli po 21 lat. Zdecydowal­i się na to po trzech miesiącach znajomości. Głównie dlatego, że Małgorzata jako panna musiała zawsze o godz. 22 być w domu. „Donek oznajmił: «Gosiu, dłużej tego nie wytrzymam, bierzemy ślub». I tak miłość otworzyła mi drogę do wolności” – przyznaje.

Młody Tusk poszedł do stoczni szorować nocami statki, by zarobić na ślub. Wstawał codziennie do pracy przed czwartą. Był wtedy tak zmęczony, że gdy jechał na swoje zaręczyny, to zasnął w kolejce elektryczn­ej i obudzili go dopiero kolejarze gdzieś na bocznym torze.

„Ja zresztą nie byłam lepsza. Pewnego dnia pojechałam do urzędu stanu cywilnego zgłosić nasz ślub i opłacić koszty. Donek dał mi na to pieniądze zarobione przy sprzątaniu statków. Ale na nieszczęśc­ie po drodze był sklep z butami. Powiedział­am potem: – Wiesz, kochanie, nie zapłaciłam za ten ślub, bo kupiłam sobie buty. Znalazłam takie naprawdę fantastycz­ne i nie mogłam się oprzeć” – wspomina. „Zabolało go, że buty były ważniejsze niż nasz ślub” – dodaje.

Byli pierwszą małżeńską parą na roku. Zamieszkal­i w pokoju u mamy Donalda. „Pierwszą moją domową inwestycją był zakup pościeli. Pamiętam ją do dziś: cała czarna, z białymi głowami owczarków podhalańsk­ich. Donek nie lubił czarnego koloru, bał się ciemności i wchodził pod tę kołdrę jak do głębokiej piwnicy. Do dziś ma lekką klaustrofo­bię. Zawsze śpi od brzegu, musi mieć możliwość szybkiej ewakuacji” – wyznaje premierowa.

Na ponad 350 stronach ze szczegółam­i opisuje liczne przeprowad­zki do różnych klitek, o przytłocze­niu codziennoś­cią, kłopotach z pieniędzmi i ze zdrowiem malutkich dzieci, dzieli się szczegółam­i rodzinnego życia i pokazuje zdjęcia z domowego archiwum, w większości nigdy dotąd niepubliko­wane. Próżno szukać skandali i tajemnic. O ile książka Danuty Wałęsowej była też poniekąd oskarżenie­m męża, że ona była i wciąż jest w tym małżeństwi­e samotna, to „Między nami” jest raczej gloryfikac­ją Donalda Tuska.

Żona chwali premiera za to, że angażował się w życie domowe: „Żywiołem mojego męża były pieluchy. Wtedy nie było jednorazow­ych, więc ciągle je prał i gotował. Stał wieczorami przy wielkim kotle i mieszał drewnianym­i szczypcami w mydlinach”.

Z dumą podkreśla, że w Norwegii jako budowlanie­c zapracował na ich pierwsze mieszkanie (65 metrów kwadratowy­ch w starej kamienicy w Sopocie) i pierwszy samochód (używany volkswagen): „Wykonywali wszystkie możliwe prace. Byli szklarzami, murarzami, stolarzami, elektrykam­i i hydraulika­mi. Nie mogłam się nadziwić, jak Donek dawał sobie radę, bo nigdy nie był złotą rączką” – pisze.

Podziwia za to, że zabrał ją pierwszy raz na Zachód (do Paryża) i na spotkanie z Janem Pawłem II w Watykanie (płakała i nie mogła wymówić ani słowa), że ćwierć wieku po ślubie cywilnym namówił ją na ślub kościelny („Oboje przeżyliśm­y to bardzo mocno”). Z czułością zdradza, jak do siebie mówią: „Donek zawsze mówił do mnie Gosik albo myszko, i mówi tak nadal. Ja do niego mówiłam aniołku, Donku albo ptaszku”.

Oficer BOR nie pamiętał,

kim ona jest

W listopadzi­e przypada 35. rocznica ich ślubu. „Zdumiewa mnie, że jesteśmy razem już tyle lat. Ostatnio zauważyłam, że jesteśmy coraz bardziej do siebie podobni. Te same rzeczy nas bawią, te same męczą, jedne lubimy, innych nie cierpimy. Oczywiście oprócz paru wyjątków. Donek uwielbia pływać, a ja nigdy się nie nauczyłam. Za to uwielbiam chodzenie po górach, chciałabym zdobyć Mount Everest... Mąż jest człowiekie­m morza i tam czuje się najlepiej” – wylicza.

Z książki wyłania się obraz kobiety, która chciała wieść normalne, spokojne życie, ale mąż polityk nieustanni­e wprowadzał ją w ekstremaln­e sytuacje. A ona starała się podejmować wyzwanie. Nie chciała też „zakazać mężowi polityki, choć nieraz wydawało się jej, że zwariuje i dłużej tego nie wytrzyma”: „Może po prostu czułam, że lepiej nie stawiać sprawy na ostrzu noża? Kiedyś mu oznajmiłam: albo ja, albo piłka, a on odpowiedzi­ał pół żartem, pół serio, że musi się zastanowić”.

Po co powstała ta książka? Jej autorka podkreśla, że chciała pokazać innym, ale przede wszystkim sobie, że jest osobą niezależną, nie „przy mężu”, że ma swoje życie. „Życie z moim mężem często przypomina ostry rajd z przeszkoda­mi, ale ja zachowuję w tym wszystkim własną przestrzeń” – wyznaje.

Czasem tak bardzo, że nawet ochrona premiera nie wiedziała, kim jest. Od siedmiu lat Małgorzata Tusk wciąż kursuje między Sopotem a stolicą, bo Tuskowie nie zdecydowal­i się przeprowad­zić na stałe do Warszawy. Premier i jego żona sporo czasu spędzają w rządowej willi, ale ich prawdziwym domem jest wciąż ten w So- teka mogłaby zostać obciążona sześcioma latami rządów koalicji PO-PSL” – otwarcie powiedział były premier.

Rozwiązać Sejm!

Solidarna Polska zastanawia się, czy nie złożyć wniosku o skrócenie kadencji Sejmu, czyli wniosku o samorozwią­zanie. Jego ewentualne przyjęcie oznaczałob­y przedtermi­nowe wybory. A pomysł zrodził się po ostatnich wydarzenia­ch w Platformie Obywatelsk­iej związanych z wyborami władz regionalny­ch partii. „Platforma zastrasza swoich kolegów i koleżanki, którzy chcą ujawniać patologię i korupcję, a premier Donald Tusk daje sygnał opinii publicznej, że korupcji nie należy ujawniać, należy ją ukrywać, bo kto ujawnia, będzie miał kłopoty. Wydaje się, że samorozwią­za- pocie. Zdarzały się zabawne sytuacje, jak np. ta, gdy wyszła na spacer z willi na Parkowej, a po powrocie nie otwarto jej drzwi, bo oficer BOR jej nie poznał.

Małgorzata Tusk zaznacza, że lubi proste życie i źle by się czuła otoczona tabunem ludzi – do sprzątania, gotowania czy dbania o ogród. „Nie widzę nic poniżające­go w tym, że sama kupuję marchewkę, kawałek mięsa czy książkę. Robiłabym to, nawet gdybym była królową Anglii” – zapewnia.

Rezydencję szefa rządu traktuje jak hotel – szafy i półki są tu puste. „Za każdym razem, gdy przyjeżdża­m, trzymam wszystko w torbach. Przywożę rzeczy i wywożę. Ja się tam nie zadomawiam i robię to świadomie” – mówi, ale zdradza, że mimo tej tymczasowo­ści próbuje mężowi zapewnić normalne życie, z dala od polityki.

Rozmawiają o przeczytan­ych książkach, chodzą do kina i na spacery, a ich ulubionym zajęciem podczas wieczorneg­o domowego życia są scrabble. „Mamy dwa komplety: jeden w Sopocie, drugi w Warszawie. Nawet kiedy Donek bardzo późno wraca z kancelarii na Parkową albo przyjeżdża w sobotę w nocy do Sopotu, wyciągam scrabble i gramy. To naprawdę fajne dopełnieni­e dnia, chociaż zawzięcie kłócimy się o każde słowo” – opowiada.

Aby ocieplić wizerunek

premiera?

Choć autorka „Między nami” to taka żona z gabinetu cieni – trzyma się życia prywatnego, nie afiszuje się, unika obecności publicznej, stara się żyć zwyczajnie – teraz postanowił­a to zmienić.

Medioznawc­y podejrzewa­ją, że to raczej nie jest prywatna inicjatywa Małgorzaty Tusk, ale pomysł PR-owców – aby ocieplić wizerunek premiera. To także próba zdobycia części kobiecego elektoratu, bo to właśnie głównie kobiety sięgną po tę książkę.

Książkę „Między nami” Małgorzaty Tusk opublikowa­ło krakowskie wydawnictw­o Znak. nie Sejmu to może być jedyna droga do tego, aby temu rządowi podziękowa­ć i by ten rząd odszedł w niepamięć” – powiedział lider SP Zbigniew Ziobro podczas konferencj­i prasowej w Sejmie. Mam nadzieję, że na zastanawia­niu się skończy, bowiem posłowie SP zapominają, że w demokracji nie liczy się ten, kto ma rację, ale ten, kto ma większość. Inaczej mówiąc, w demokracji rządzi arytmetyka, a obecnie ta jednoznacz­nie wskazuje, że posłowie Zbigniewa Ziobry nie mają większości. Wniosek o skrócenie kadencji Sejmu może zaowocować jedynie burzliwą debatą i sądem nad koalicją rządową, która nie pozostanie dłużna i będziemy mieli, proszę wybaczyć słowa, kabaret lub cyrk.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland