„Dziady” cz. V, czyli groteska o dyni i szatanie
dzi się niepokój, a nawet psychoza. To znany mechanizm, zilustrowany już dwieście lat temu przez malarza Goyę w cyklu rycin „Gdy rozum śpi, budzą się demony”... Przestraszeni ludzie wszędzie widzą szatana i biegną po pomoc do egzorcysty. Hierarchowie zauważają, że winę częściowo ponoszą za to sami egzorcyści, którzy coraz częściej występują w mediach i zamiast mówić o tym, że Chrystus zwyciężył szatana, straszą – czytamy w „Rzeczpospolitej”. – Biskupi dostrzegli, że niekiedy zdarza się słyszeć, iż popadamy ostatnio w jakąś skrajność w mówieniu o siłach zła – twierdzi tamże arcybiskup Józef Michalik.
Katolicyzm charakteryzuje się tym, o czym wie już starszy przedszkolak, że jego podstawowym, teologicznym spoiwem jest strach. Przed grzechem, karą, potępieniem, ogniem piekielnym, gniewem bożym. Traktuję to z grubsza, wiedząc, że błogosławiony redaktor Terlikowski uszczegółowi to straszniej, niż zrobiłby niejeden arcybiskup. Tymczasem egzorcyści, profesjonalni dilerzy strachu przed szatanem i jego wszechobecnością, nakręcają koniunkturę w identyczny sposób, jak czynią to sprzedawcy margaryny, opon zimowych albo maści przeciw hemoroidom. Liczba polskich łowców szatana w sutannach rośnie więc w zastanawiającym tempie.
Mają więc rację polscy biskupi, ostrzegając przed przesadą duchownych, którzy roztaczają psychodeliczne alarmy przed: kotkiem Hello Kitty i ezoteryką (ks. Paweł Popielnicki), Halloween i Harrym Potterem (o. Aleksander Posacki), karaibską prokuraturą (bp Józef Wesołowski), mediami liberalnymi i antypolskimi (ks. dr Tadeusz Rydzyk), in vitro (ks. prof. Longchamps du Berrier), rockiem gotyckim (ks. dr Andrzej Wołpiuk), muzyką metalową (ks. Piotr Natanek), diabłem wcielonym Nergalem (bp Wiesław Mering), wreszcie wydrążoną dynią (bp Marek Jędraszewski), a nawet – co wszak jednoznacznie wiąże się z głębokimi lękami łódzkiego biskupa – wegetarianizmem, bo wiadomo… Hare Kriszna! Tfu! Zgiń, przepadnij, maro…
Fascynacja halloweenowym widowiskiem jak każda imitacja dowodzi potrzeby nowych tradycji, lepiej wypełniających oczekiwania współczesnych ludzi. Halloween to harce miejskie, skuteczniejsze niż wałęsanie się z turoniem po wsi, uczące zabawy tam, gdzie ludzi dławi atmosfera religijnego zastraszenia. Zaduszki, obchodzone 2 listopada, od zawsze pogańskie, nabrały w pewnym momencie rytu chrześcijańskiego. To im, Dziadom, poświęcił swe ponure wiersze wieszcz Adam. Halloween, niegdyś celtycki, dziś ma ryt wyłącznie imprezowy, do tego skomercjalizowany. Może więc zostawić go sobie samemu? Może się przyjmie, może nie? Po co się mają lękać polscy księża? Wystarczy już, że lękają się siebie samych…
henryk.martenka@angora.com.pl