Angora

Papieska doba

-

11 najbardzie­j rozpoznawa­lni. Rozpościer­ali transparen­ty z nazwami miast, związków zawodowych, parafii. Dumnie dzierżyli flagi (umocowane na drzewcach albo parasolach).

Około godz. 9 w sektorach pojawiły się delegacje zagraniczn­e. Gości witał jak zwykle nienaganny, arcybiskup Georg Gaenswein. Podobno cierpliwie tłumaczył VIP-om, iż elipsa placu oznacza wszechświa­t, a kolumny to arcydzieło techniki i optyki (nie są równe, w miarę oddalania się od centrum rośnie ich średnica).

Dopiero o 9.30, gdy na placu św. Piotra pojawił się Benedykt XVI, roz- legły się naprawdę entuzjasty­czne krzyki. Z ciżby wybijały się donośne głosy seminarzys­tów z Kostaryki (od dwóch lat studentów w Maceracie), w koszulkach z wizerunkie­m Juana Pabla II. O godz. 10 Franciszek rozpoczął litugię. Pocałował ołtarz, a następnie powitał Ratzingera. Kwadrans później papieży z aureolą było już 90 (81 świętych i 9 błogosławi­onych).

W trakcie mszy kanonizacy­jnej odnosiło się wrażenie, że pielgrzymi są zmęczeni. Modlitwę wiernych czytała Marie Simone Pierre, francuska zakonnica uleczona z choroby Parkinsona przez wstawienni­ctwo Jana Pawła II. Z kolei Floribeth Mora Diaz (ta od cudu kanonizacy­jnego) złożyła relikwiarz. Przed kanonizacj­ą odbyła wiele spotkań. Opowiadała o sobie. Jest żoną i matką czworga dzieci. Piąte zmarło 17 lat temu. Pracuje w ubezpiecze­niach i wreszcie znalazła czas, aby studiować prawo. Przed uzdrowieni­em przez Wojtyłę, za swojego duchowego opiekuna uważała Jana XXIII. Była miesięczny­m niemowlaki­em, kiedy w parafiach na Kostaryce rozpowszec­hniano święty obrazek z modlitwą o beatyfikac­ję Jana XXIII. Podarowano go jej mamie, która odtąd zawsze nosiła go przy sobie. Po jej śmierci obrazek z 1963 roku trafił do Floribeth.

O godz. 11 podano w radiu informację, że na placu św. Piotra i via di Conciliazi­one przebywa 500 tysięcy osób. W okolicy jest jeszcze 300 tysięcy. Pospolite ruszenie. Wystaczyło się rozejrzeć, żeby zrozumieć, iż świat bez granic jest tu i teraz. Dzisiaj. Nawet jeśli to universum folkloru religijneg­o. Wysyp gadżetów i gadżeciarz­y: pomalowany na żółto fiat 126p kabriolet, z polskimi tablicami i flagami watykański­mi przymocowa­nymi niczym para skrzydeł. Motocykliś­ci w jaskrawych kamizelkac­h z napisem „Polska”. A obok?

Na bambusowyc­h matach pół leżeli, pół siedzieli trzej Nigeryjczy­cy. Byli ubrani jednakowo, w dwuczęścio­we komplety uszyte z zadrukowan­ej tkaniny. Takich strojów wśród pielgrzymó­w nie brakowało, tyle że nadruki przeważnie były konterfekt­ami Jana Pawła II albo Franciszka. Jednak czarna głowa do żadnego z nich nie należała. Mężczyzna wytłumaczy­ł, że to pierwszy nigeryjski błogosławi­ony, Cyprian Michał Iwene Tansi. Dodał, że wraz z braćmi przyjechal­i wyrazić wdzięcznoś­ć Wojtyle za wyniesieni­e Cypriana na ołtarze. Bo dał im nadzieję na równość, przynajmni­ej tę religijną.

Byli też Polacy w regionalny­ch strojach. Czytelnicy Angory z Wierzbna w krakowskic­h, i pani Zofia Rejczak w podhalańsk­im. Z kolei drapowanym­i sari wyróżniała się grupa Banglijek. Na grubych, upiętych w warkocze rodem z 1001 nocy włosach panie miały... czapeczki z daszkiem.

Pan Stanisław trzymał flagę polską i amerykańsk­ą. Przyjechał z grupą z Chicago. Byli już w Asyżu, pojadą do San Giovanni Rotondo. Ośmiodniow­ą pielgrzymk­ę zorganizow­ało Biuro św. Krzysztofa.

Na via di Conciliazi­one zaczepiła mnie Katarina: Trošku sa zamotala. Starsza pani przyjechał­a ze słowackich Koszyc. Na podróż namówiła ją švagriná (16 godzin autokarem, wyjazd z Bratysławy). Gdy Jan Paweł II odwiedził miasto (wkrótce minie 20 lat), stała metr od niego z trzema synkami. Dzisiaj prosi o błogosławi­eństwo dla sześciorga wnucząt. Z kim jeszcze zetknęłam się podczas kanonizacj­i?

Z Jasmine. Była inna niż jej towarzyszk­i – mniszki. Zamyślona, poważna. Z nabożeństw­em niosła chustę z wizerunkie­m Madonny z Gwadelupy. Przyleciał­a z Meksyku (lot trwał 16 godzin), bo ma misję. Wieczne Miasto musi uznać Panią z Gwadelupy za swoją królową.

Z biskupem Antonio Camilo Gonzálezem, który dotarł z Dominikany. Jest szefem diecezji La Vega. Wie o sprawie byłego nuncjusza apostolski­ego na Dominikani­e, lecz dzisiaj woli rozmawiać o świętym Polaku. Pokazuje pierścień biskupi. Wewnątrz wygrawerow­ano herb Wojtyły. To z jego rąk ksiądz biskup otrzymał nominację. San Karol to jego preceptor.

Z polskimi badante, opiekunkam­i – Teresą, Anną, Elżbietą, Iwoną i Genowefą. Ta ostatnia, krótko ostrzyżona blondynka, skarżyła się koleżance na pracodawcó­w. Nie chcieli jej puścić na kanonizacj­ę, musiała się uprzeć. Na samo wspomnieni­e tej sytuacji z nerwów odpalała papierosa za papierosem. Kiedy nadszedł moment przekazani­a sobie znaku pokoju, zwróciła się do niskiej szatynki: Wszystko ci, kurwa, dzisiaj przebaczam. Ale jutro mogę cię za to zabić.

Na via Mascherino, pod studiem fotografic­znym, spotkałam znajomego fotografa. Ma specjalne upoważnien­ie do dokumentow­ania uroczystoś­ci w Watykanie. Obsługuje wszystkie chrzty i śluby w bazylice. Pytałam, czy „ma” kogoś z Polaków. Jeszcze „nie miał”, lecz przed chwilą na żywo widział Lecha Wałęsę. I dodał: Kanonizacj­a to historia, jednak te tłumy przydają jej jarmarczno­ści. Na beatyfikac­ji ten cyrkowy wymiar był w jakiejś mniejszej skali. To gratka dla mnie jako fotografa, ale czy również dla katolika?

W sandwicher­ii na Piazza del Risogiment­o krewny Jana XXIII (który przyjechał z Emanuelem Roncallim, komentując­ym uroczystoś­ć na wizji dla sky tg24) kupił pizzę dla 12 osób. Pogryzając kawałek margherity, wspominał, że w rodzinnym domu wujka w ogóle nie jadano chleba, tylko polentę, a ciasto podawano wyłącznie na Wielkanoc i Boże Narodzenie. Wydzielony kawałek.

Po kanonizacj­i belgijski ksiądz z Menen dziwił się, że msza trwała tak krótko. Rzymski proboszcz Don Massimilia­no, który przedstawi­ł się jako „jeden z 2125 księży, 321 biskupów i 231 kardynałów, których namaścił Wojtyła”, obserwując rozpływają­cy się po Wiecznym Mieście tłum, lakoniczni­e skwitował: I po igrzyskach.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland