Całą drogę z Polski.
ka. Proszę sobie wyobrazić, że w pierwszej części nocy jedna grupa pielgrzymów śpi, a druga chrapie. A za kilka godzin jest odwrotnie.
Ina wykorzystała też długą podróż autokarem na to, żeby dowiedzieć się czegoś o drugim świętym – Janie XXIII, bo przecież to kanonizacja dwóch papieży. Przez całą drogę czytała więc o nim informację, które wcześniej wydrukowała w internecie.
Piotr Kuryło ma 42 lata i pochodzi spod Augustowa. Przybiegł do Rzymu, ciągnąc za sobą specjalnie skonstruowany trójkołowy wózek. Teraz wzbudza sensację na placu Świętego Piotra, ale tak było przez
– Austriacy na przykład byli w szoku, jak mnie zobaczyli biegnącego z tym wózkiem pod górę. A ja w nim spałem, trzymałem w środku zapas jedzenia, ubrania i wszelkie inne rzeczy potrzebne do życia w podróży, która zajęła mi 40 dni.
Piotr Kuryło ma już doświadczenie w takich eskapadach, bo od wielu lat biega po świecie w różnych intencjach. W 2008 r. przebiegł na przykład ze swoim wózkiem do portugalskiej Fatimy w Portugalii przez francuskie Lourdes i polską Częstochowę. Później był „ Bieg dla pokoju” dookoła kuli ziemskiej, bo maratończyk chciał zwrócić uwagę na panujące na całym świecie konflikty. Była też wyprawa kajakiem „Wisłą pod prąd”, by wesprzeć ludzi niepełnosprawnych i uwrażliwić wszystkich na ich problemy.
– Czy mam samochód? Tak, mam, ale jak się jest biegaczem z krwi i kości, to się biegnie...
Teraz, przed biegiem do Rzymu i w trakcie tej niezwyklej podróży dostał mnóstwo SMS-ów z prośbą o modlitwę.
– Zabrałem ze sobą różaniec, po drodze się modliłem. Obiecałem to przecież wszystkim, którzy mnie o to prosili.
Krzysztof niebawem skończy 45 lat i przyjechał z dwoma synami z Wrocławia. Kiedy jeszcze żył papież, „ wypalał się” w korporacjach.
– Zarabiałem dużo pieniędzy, budowałem dom, miałem w portfelu kilka kart kredytowych i podśmiewałem się z ludzi, którzy chodzili na pielgrzymki, jeździli do Rzymu i uczestniczyli w mszach, kiedy Jan Paweł II przyjeżdżał do Polski.
Dla Krzysztofa najważniejsze było wówczas, żeby rząd obniżył podatki. Do czasu, kiedy któregoś dnia obudził się, przeszedł się po swoim niedokończonym domu i poczuł pustkę.
– Pomyślałem wtedy, że moje dzieci dorastają i powinny zupełnie inaczej żyć i myśleć. Że nie mogę pozwolić, żeby żyły pozbawione jakichś głębszych wartości, a ja dawałem im straszny przykład.
Od tego czasu co niedziela chodzą wszyscy do kościoła, byli na pogrzebie papieża i na beatyfikacji.
– Teraz znajomi ze mnie się podśmiewają, że kompletnie mi odbiło. A ja swoje akumulatory ładuję tu w Watykanie, a nie w jakimś wypasionym spa. I dopiero teraz jestem szczęśliwy.