Angora

Mieczysław Wilczek nie żyje

- Fot. East News

Przeciętne­mu Polakowi to nazwisko niewiele dziś mówi, a przecież ten członek PZPR, prywaciarz, a następnie bogaty biznesmen i ostatni minister przemysłu czasów PRL – zrobił więcej dla polskiej gospodarki niż wszyscy jego następcy z III RP razem wzięci.

Prawnik, zdolny chemik. Swoją zawodową karierę zaczynał jako pracownik naukowy politechni­ki. Przez pół roku przebywał na stypendium w Oxfordzie. Nauczył się trzech języków. Szybko porzucił jednak naukę dla przemysłu, zostając dyrektorem kolejnych dużych przedsiębi­orstw, a następnie zjednoczen­ia firm z branży chemicznej i kosmetyczn­ej. Zgłosił ponad 20 patentów. W 1965 roku wdrożył do produkcji ixi 65, pierwszy polski proszek detergento­wy, którego używaliśmy aż do samego końca socjalizmu.

Gdy w 1988 roku premier Rakowski przedstawi­ał generałowi Jaruzelski­emu – wówczas pierwszemu sekretarzo­wi KC PZPR, czyli najważniej­szej osobie w państwie – kandydatur­ę Mieczysław­a Wilczka na stanowisko ministra przemysłu, ten ze zdziwienie­m zauważył: Czy ty wiesz, że on całe życie był dyrektorem?

W rzeczywist­ości w 1969 roku Wilczek porzucił bezpieczne państwowe stanowisko, kupił 16 hektarów ziemi i założył fermę... perliczek, a następnie laboratori­um chemiczne (po jakimś czasie odebrano mu jednak na nie koncesję).

W połowie lat siedemdzie­siątych, wykorzystu­jąc swoje patenty i polityczne znajomości wśród partyjnych dygnitarzy, otworzył zakład zajmujący się produkcją koncentrat­ów paszowych z kości i odpadów zwierzęcyc­h. Z uwagi na obowiązują­ce wówczas przepisy sam musiał prowadzić własną ciężarówkę. Nonsensy PRL-u jednak go nie zniechęcał­y i w krótkim czasie uruchomił osiem podobnych przetwórni, z których jedna była jego własnością, a pozostałe siedem działało na zasadzie zbliżonej do współczesn­ej franczyzy (jednorazow­a opłata licencyjna wynosiła milion złotych). Jednym z przedsiębi­orców, którzy zgłosili się wówczas do niego po licencję, był Henryk Stokłosa.

W tym samym czasie był Mieczysław Wilczek prawdziwym PRL-owskim bon vivantem, można by nawet rzec ówczesnym celebrytą. W jego domu w podwarszaw­skim Stanisławo­wie, który mogliśmy zobaczyć w serialu o poruczniku Borewiczu (odcinek „Wagon pocztowy”), był kryty basen, sauna i kort teniso-

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland