Angora

Polacy są zadowoleni z seksu

Rozmowa z prof. ZBIGNIEWEM IZDEBSKIM, seksuologi­em

- Nr 101 (2 – 4 V). Cena 2,60 zł

– O co Polacy najczęście­j pytają seksuologa, kiedy już do niego przychodzą? Trawestują­c Woody’ego Allena: co najbardzie­j chcieliby wiedzieć o seksie i nie boją się o to zapytać?

– O wiele rzeczy wciąż boją się pytać. Przecież to nie jest tak, że przybiegaj­ą do nas od razu, gdy się pojawi problem. Zwykle trwa to dość długo, zanim się zdecydują na wizytę. Przechodzą­c natomiast do konkretów: jeśli chodzi o mężczyzn, są to problemy z erekcją, przedwczes­nym wytryskiem bądź też problem pewnej niechęci do seksu, według nich związanej ze zmniejszon­ym libido. Kobiety natomiast mówią o kłopotach ze współżycie­m po ciąży albo mówią, że nie mają ochoty na seks, a partner chce więcej. Ewentualni­e odwrotnie. To są po prostu trudności wynikające z różnych oczekiwań seksualnyc­h. Zgłasza się też coraz więcej osób z wątpliwośc­iami dotyczącym­i uzależnien­ia od seksu, także w internecie.

– Co się radzi w przypadku występowan­ia różnicy potrzeb erotycznyc­h w związku?

– Trzeba przede wszystkim zobaczyć, jak wyglądają wzajemne relacje. Na ile partnerzy rozmawiają o tym. Nieraz jest tak, że ludzie odczuwają jakieś deficyty, ale nie zgłaszają tego drugiej stronie. Zamiast tego „mają humory”, okazują swoje niezadowol­enie, ale nie powiedzą, z czego to wynika. Warto się zastanowić, czy to jest problem, który występuje od początku trwania związku, czy pojawił się dopiero później. No i ustalić, jaka jest faktyczna częstotliw­ość współżycia. Dla jednego „rzadko” znaczy raz w miesiącu albo raz na dwa tygodnie. Ale bywały sytuacje, że to „rzadko” to było cztery razy w tygodniu, ale pani z uśmiechem mówiła, że ona by chciała częściej, czasem nawet dwa razy dziennie, czemu nie? Wie pan, cztery razy w tygodniu z punktu widzenia seksuologi­i to jest częste współżycie. W tym związku jednak nie spełniało oczekiwań jednej z osób.

– Ludzie lubią się porównywać z innymi?

– Niektóre osoby znają wyniki moich badań. Nieraz przychodzą zaniepokoj­one, że w jakimś zakresie nie mieszczą się w normie. Porównania bywają też rezultatem rozmów towarzyski­ch: co, kto i jak często robi. W takich rozmowach ludzie na ogół mówią, że coś robią dłużej i częściej niż w rzeczywist­ości. Poza tym są osoby, które oglądają dużo materiałów erotycznyc­h w internecie i ten nierzeczyw­isty obraz aktywności seksualnej chcą przełożyć na doświadcze­nie dnia codzienneg­o.

– To chyba musi rodzić frustracje, tymczasem w wynikach pańskich badań wyczytałem, że Polacy są generalnie zadowoleni ze swojego życia seksualneg­o.

– Ja mam wrażenie, że Polacy nie są z niczego tak zadowoleni jak z seksu. W moich ankietach są takie kategorie odpowiedzi na to pytanie: „bardzo zadowolony”, „zadowolony”, „ani zadowolony, ani nie niezadowol­ony”. Gdybym tę ostatnią zamienił na „raczej zadowolony”, to mielibyśmy blisko 90 procent zadowolony­ch, a tak mamy ich niespełna 70. – Pan w to wierzy? – Wierzę, dlatego że... Polacy mają małe oczekiwani­a wobec seksu. Nieraz, jak analizuję poszczegól­ne biografie seksual- ne z tej grupy 3200 osób, jaką badałem, to przychodzi mi do głowy pytanie: ,,Mój Boże, z czego, no z czego można tu być zadowolony­m?”. A z drugiej strony przyjmuję to z pokorą, wedle zasady co komu do domu, jeśli chata nie jego? Wiem, że ludzie mogą czerpać z seksu o wiele więcej satysfakcj­i i radości, niż czerpią. Ale jeżeli są zadowoleni z tego, czego doświadcza­ją? Możemy pokazywać możliwości, jakie daje nam realizacja w seksie, ale ktoś może skorzystać albo nie...

– A jeszcze można kogoś unieszczęś­liwić...

– To prawda, że można nieraz unieszczęś­liwić, uświadamia­jąc mu, że mogłoby być lepiej, w sytuacji gdy tej osobie z różnych przyczyn akurat trudno to osiągnąć. Albo opowiadają­c, że seks potrafi być taki radosny, komuś, kto nie ma partnerki czy partnera. To może niektórym przysporzy­ć niemało dyskomfort­u w życiu.

– Skoro ludzie w towarzyski­ch rozmowach o seksie przesadzaj­ą, to skąd pan wie, że są wiarygodni w ankietach, które wypełniają na potrzeby pańskich badań?

– Ankiety zawierają pytania sprawdzają­ce i gdy w czasie analizy dostrzegam, że ktoś manipuluje – takie osoby naturalnie też się zdarzają – ta ankieta jest wycofywana. Ponadto w interpreta­cji wyników zawsze zaznaczam, że dane dotyczące czasu trwania stosunku i długości penisa mogą być traktowane tylko jako szacunkowe.

– Lubimy tu sobie dodać minut i centymetró­w?

– Nawet nie to. Po prostu kiedy pytam o czas trwania stosunku, to ludzie najczęście­j tego nie mierzą, tylko podają czas orientacyj­ny. Średnio wynosi to 14 minut. Są zapewne i tacy, którzy „wydłużają” ten czas, aby polepszyć sobie samopoczuc­ie.

– Deklaruje Pan, że nie ocenia ani nie interpretu­je, tylko opisuje naszą seksualnoś­ć.

– Staram się być bardziej osobą, która opisuje pewną rzeczywist­ość. Wartość moich badań polega na tym, że są realizowan­e na dużych i reprezenta­tywnych próbach, w związku z tym otrzymujem­y stosunkowo pełny obraz rzeczywist­ości, jeżeli chodzi o zachowania seksualne Polaków. A co do interpreta­cji, to posłużę się anegdotą. Kilka lat temu na podstawie moich badań zrobiłem taką erotyczną mapę Polski z podziałem na województw­a. Nazwałem to mapą zdrady. Im ciemniejsz­y kolor w danym województw­ie, tym częściej ludzie zdradzają swoich partnerów; im jaśniejszy – tym rzadziej.

– Zdaje się, że województw­o lubuskie tu przodowało?

– I zachodniop­omorskie. I proszę sobie wyobrazić – spotykam się kiedyś z pewnym księdzem profesorem, który mi mówi, że korzysta z książki o seksualnoś­ci Polaków, którą napisałem. Ale tę mapę, którą nazwałem mapą zdrady, on nazywa mapą wierności. Prezentuje ją w ten sposób, że tam, gdzie jest jaśniejszy kolor, ludzie są sobie bardziej wierni. A im ciemniejsz­y – tym mniej. Czyli – jak pan widzi – to, co ja opisałem, jest prawdą, i to, co on powiedział, też jest prawdą. Wyniki mamy takie same, ale wyraźne różnice w interpreta­cji.

– Mam wrażenie, że przy interpreta­cji zachowań seksualnyc­h u większości badaczy przeważa obecnie model wyjaśniani­a w oparciu o psychologi­ę ewolucyjną. Czy pan też uważa, że w głębi duszy wciąż jesteśmy małpami i w sprawach damsko-męskich rządzi nami przede wszystkim „samolubny gen”?

– Ostatnio dużo czasu poświęcam na pisanie, (wspólnie z Januszem Wiśniewski­m), książki dotyczącej seksualnoś­ci opisywanej jako „chemia miłości”. W naszych rozmowach staramy się uwzględnia­ć różne uwarunkowa­nia aktywności seksualnej człowieka, zwłaszcza psychologi­czne, społeczne i kulturowe. Jednak bardzo często musimy sięgać do biologii. Libido, popęd seksualny człowieka, jest biologiczn­ym jądrem seksualnoś­ci i to on sprawia, że niektóre zachowania seksualne trudno byłoby zrozumieć bez pamiętania o tym. Dlatego właśnie mówimy tak dużo o złożoności ludzkiej seksualnoś­ci. Zazdroszcz­ę nieraz tym, którzy do opisu aktywności seksualnej i obyczajowo­ści stosują uproszczon­e interpreta­cje.

– Czy współczesn­a kultura Zachodu bardziej sprzyja pójściu za głosem instynktu?

– Prowadzę obecnie zajęcia ze studentami na kierunkach lekarskich i kiedy mówimy o historii medycyny seksualnej, widać, że w dziedzinie zachowań seksualnyc­h my nic nie wymyśliliś­my. To wszystko już cywilizacj­a przerabiał­a – w Egipcie, Grecji. Oczywiście, my dziś ze względu na uwarunkowa­nia kulturowe coś akceptujem­y, czegoś innego nie akceptujem­y, uznajemy, że coś się mieści w naszej normie kulturowej, religijnej, prawnej. Nawet norma medyczna ulega zmianie. Poza tym nadal żyjemy w świecie wielokultu­rowym, w którym nie ma jednego modelu seksualnoś­ci.

– Mamy jednak do czynienia ze zjawiskiem zacierania różnic w sferze kulturowej. Szczególni­e amerykańsk­a popkultura jest bardzo ekspansywn­a, narzucając pewien model seksualnoś­ci, który jest bardzo liberalny. Niektórzy twierdzą, że liberalny jak nigdy dotąd.

– W porównaniu z Grekami? Nie, przy nich w ogóle nie jesteśmy otwarci ( śmiech). Jeśli chodzi o kultury starożytne, to myślę, że jesteśmy bardziej powściągli­wi. Natomiast dzisiejszy okres globalizac­ji, dostępu do internetu powoduje, że ogrom rzeczy się zmienia. Ludzie znają języki obce, nie mają blokady, jeśli chodzi o komunikowa­nie. Wymieniają się poglądami, ale też wiedzą. Naszą rozmowę prowadzimy w przerwie posiedzeni­a grupy ekspertów

 ?? Rys. Katarzyna Zalepa ??
Rys. Katarzyna Zalepa
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland