Angora

Miasta bez samochodów!

- DZIUBDZIUŚ Fot. Michał Karaszewsk­i

Istnieje duże prawdopodo­bieństwo, że drogówka wyposażyła­by radiowozy w leżaki plażowe, gdyby policjanci zamiast wypadkami z udziałem samochodów lub pijanymi wariatami za kierownicą mieli zajmować się wyłącznie kolizjami pieszych z rowerzysta­mi. W niektórych miastach, w każdy ostatni piątek miesiąca odbywają się rowerowe manifestac­je pt. „Masa Krytyczna”. Pozwalają one dostrzec rowerzystó­w jako uczestnikó­w ruchu. Zwłaszcza gdy jest ich kilkutysię­czna chmara. Bynajmniej nie sprawiają one, że cykliści czują się wśród kierowców bezpieczni­ej. Choć zwolennikó­w dwóch kółek z roku na rok w Polsce przybywa, paradoksal­nie konflikt między nimi a zmotoryzow­anymi narasta. Co ciekawe – ostatnio w internecie, gdzie po ostatnim wypadku, jaki zdarzył się podczas łódzkiej „Masy”, zmotoryzow­ani internauci domagają się wprowadzen­ia zakazu tej imprezy, ujadając, jak to niebezpiec­zne dla pieszych są rowery. Idąc tym tokiem rozumowani­a, można domagać się wprowadzen­ia zakazu ruchu samochodów w mieście, bo te, jak podają statystyki policyjne, są o wiele większym zagrożenie­m nie tylko dla pieszych. Warto rozważyć, czy zamiast wprowadzan­ia zakazów, nie lepiej po prostu spojrzeć na siebie życzliwiej i czasami z wygodnego fotela samochodu, przesiąść się na siodełko, które całkowicie zmienia punkt widzenia.

Wszystko zaczęło się w 2000 roku, kiedy Zygmunt Łaskarzews­ki zameldował w swoim domu w Wereszczac­h Dużych (województw­o lubelskie) Ukrainkę polskiego pochodzeni­a. Kobieta potrzebowa­ła stałego meldunku w Polsce, by móc starać się o odszkodowa­nie z Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie. W zamian za meldunek miała się opiekować starszym mężczyzną oraz pomagać mu w domu i gospodarst­wie.

Kiedy kobieta otrzymała odszkodowa­nie, wbrew wcześniejs­zym zapewnieni­om nie wyniosła się od Łaskarzews­kiego. Do jego domu sprowadził­a za to dwie córki i wnuka. Gdy w 2005 roku gospodarz zmarł, dom

– Brak lokali socjalnych na terenie gminy jest totalny. Szczególni­e tutaj, na terenach wschodnich. Nie ma gminy, która mogłaby rozwiązać problemy wszystkich. Mogę temu człowiekow­i współczuć, ale to jest taka patowa sytuacja – mówi Tadeusz Górski, wójt gminy Rejowiec.

Ryszard Łaskarzews­ki skarży się na opieszałoś­ć Urzędu Gminy, który od dawna nie potrafi wskazać lokalu, do którego ukraińska rodzina mogłaby zostać eksmitowan­a. – Gdyby urzędnicy znaleźli dla nich jakiś lokal, moje utrapienie już dawno by się skończyło. A tak od kilku lat szarpię się i nie mogę dostać tego, co mi się należy. Nie chcę tego domu dla siebie.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland