Sąsiedzka zemsta w majestacie prawa
Antoni i Małgorzata Nowakowie muszą zamurować pięć okien, odcinając od światła pokój, kuchnię, dwie łazienki i korytarz. – Kiedy pierwszy raz przeczytałem pismo w tej sprawie, własnym oczom nie wierzyłem – mówi Antoni Nowak. – Likwidacja tych okien oznacza, że ciemno będzie niemal w całym domu. Przecież w takiej norze nie da się żyć.
Decyzję o zaciemnieniu wydał Józef Nossol, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego z Krapkowic. Zrobił to na wniosek sąsiada Nowaków, Józefa K. Okna mu przeszkadzają – bo wychodzą wprost na jego budynek gospodarczy, oddalony od sąsiadów o 2,5 m.
Sęk w tym, że dom Nowaków stanął w 1976 r. Tymczasem Józef K. swoją szopę-garaż postawił w 1982. W dodatku z dokumentów wynika, że wybudował to... nielegalnie i zajął 14 mkw., wchodząc na działkę Nowaków. Józef K. zalegalizował tę samowolę dopiero w 2000 r. A cztery lata później poskarżył się na sąsiadów do inspektora budowlanego. Skutkiem tej skargi jest już ostateczna decyzja o konieczności zamurowania okien.
– Fakty są takie, że mój dom stanął w pełni legalnie, a budynek sąsiada nie. Jego inspektor nigdy nie pociągnął do odpowiedzialności, a ja mam problemy – denerwuje się Antoni Nowak.
Józef K. tymczasem nie ukrywa, że doniósł na Nowaków do nadzoru, bo ci wcześniej kwestionowali budowę jego świniarni. – Nikt nie będzie mi rozkazywał, co mogę budować na swoim podwórku. Mogli siedzieć wtedy cicho – mówi bez ogródek.
Antoni Nowak próbował się odwoływać od decyzji inspektora. Wynajął nawet kancelarię prawną. Niestety, prawniczka, która miała się zająć jego sprawą, nie dopełniła formalności. W efekcie sąd w ogóle nie rozpatrzył odwołania.
Antoni Nowak kategorycznie odmawia wykonania polecenia inspektora. Ten postanowił więc obciążyć go kwotą 7 tys. zł tytułem tzw. wykonawstwa zastępczego. Pieniądze ma ściągnąć komornik, a będą przeznaczone na zamurowanie okien. Prawdopodobnie w asyście policji, bo Nowakowie zapowiadają, że murarzy na posesję nie wpuszczą. – Żyjemy w ciągłym stresie, nie wiemy, jak to się skończy – wzdycha Małgorzata Nowak (…).
– Decyzja została wydana na podstawie obowiązujących przepisów prawa budowlanego, które mają zapewnić m.in. bezpieczeństwo przeciwpożarowe – podkreśla Józef Nossol. – Teraz, żeby zalegalizować te okna, pan Nowak musi najpierw zastosować się do naszej decyzji, czyli je zamurować. Następnie powinien złożyć w starostwie wniosek o pozwolenie na przebudowę budynku z odtworzeniem okien. Musi jednak przedstawić ekspertyzę rzeczoznawcy prze- ciwpożarowego oraz straży pożarnej, że nie ma ku temu przeciwwskazań.
W praktyce oznacza to, że Nowakowie powinni zamurować okna, a potem mogą cegły z nich zdjąć. Wtedy wszystko będzie zgodne z prawem. – To przecież absurd! – mówią Nowakowie.
Pan Antoni ma już ekspertyzę biegłego i opinię strażaków, czyli dokumenty, o których mówi inspektor. Zlecił ich opracowanie na własny koszt i przedstawił nadzorowi budowlanemu. Jak twierdzi, nie dostał odpowiedzi. A z tych dokumentów wynika, że Nowakowie nie muszą niczego zamurowywać.
– Te okna nie stanowią zagrożenia pożarowego dla budynku, w którym są umieszczone, ani dla sąsiedniej zabudowy – potwierdza starszy kapitan Michał Zawiślak z Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej w Opolu.
Dlaczego inspektor budowlany nie bierze zatem pod uwagę opinii strażaków? – Decyzja o konieczności zamurowania okien już zapadła i się uprawomocniła – tłumaczy Krystian Walkowiak, wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego. – Nie ma odwrotu. Właściciel domu musi najpierw zamurować okna.
(Skróty pochodzą od redakcji „Angory”)