Zaczynam od brzuszków
Ewa (60+) nigdy nie była specjalnie usportowiona. Niby wiedziała, że to błąd, ale ciężko było znaleźć czas na ruch między absorbującą pracą w szkole, domem i rodziną. Tak do emerytury. Pierwszego dnia „nowego życia” zapisała się na zajęcia fitness z elementami jogi, a potem na samą jogę. Od sześciu lat się z nią nie rozstaje.
Schudła 8 kilogramów. Inaczej się rusza. Inaczej chodzi. Jest sprawniejsza, zdrowsza i… młodsza duchem niż kiedykolwiek przedtem. „Zmieniłam styl życia” – mówi. „Nie jakoś radykalnie, bo pod wpływem uprawiania jogi ani nie zaczęłam medytacji, ani nie jestem wegetarianką, ale zyskałam pogodny dystans do siebie i świata. To ogromnie cieszy moich bliskich, którzy wspierają mnie w realizacji różnych pomysłów”. Jest w czym, bo Ewa oprócz jogi, pływa, chodzi z kijkami nordic walking, przesiadła się na rower, a ostatnio próbuje biegać. „Nie wyobrażam sobie dnia bez jakiejś formy aktywności ruchowej” – opowiada. Wstaje wcześnie rano. Nastawia Radio Łódź. Zaczyna trening brzuszków zgodnie z filozofią Wschodu: „Zacznij ćwiczyć ciało, zanim rozbudzi się umysł”.
Największy sukces: „Nie starzeję się przed telewizorem. Wizja zapuszczenia się na emeryturze to smutna perspektywa. Niestety, tak wygląda rzeczywistość wielu moich rówieśniczek” – mówi Ewa i dlatego namawia swoje koleżanki do wspólnego ruchu. Wiele zaraziło się jej entuzjazmem. „Stworzyłyśmy grupę 50+ i trenujemy w osiedlowym domu kultury. Wieczorami, bo potem znakomicie się zasypia i bez problemu budzi”.