Rasizm to obciach
– Denerwuje mnie to, że afiszujesz się z czarnymi. Możesz sypiać z nimi, robić z nimi, co chcesz. Jedno, o co się proszę, to nie pokazuj się z nimi na tym pieprzonym instagramie czy czymś tam, i nie przyprowadzaj ich na moje mecze! – wykrzyczał 80-letni Donald Sterling, właściciel koszykarskiej drużyny Los Angeles Clippers, do swojej kochanki V. Stiviano podczas kłótni o zwrot podarunków: ferrari, dwóch bentleyów, range rovera i mieszkania w Beverly Hills.
Sprzeczka „się nagrała” i przeciekła do mediów. Ujawnił ją portal TMZ.com, zajmujący się życiem towarzyskim w Los Angeles (TMZ to skrót od „Thirty Mile Zone”, czyli „Strefa 30 mil” – z takiego obszaru wokół studiów filmowych w Hollywood zbierane są plotki). Dodajmy, że chodziło o zdjęcie panny Stiviano ze słynnym koszykarzem „Magic” Johnsonem, legendą konkurencyjnej dla Clippers drużyny Los Angeles Lakers, a wiązało się z tym, że mówi się o zamiarze wykupienia Clippersów właśnie przez Johnsona.
W wyczulonej na rasistowskie zachowanie Ameryce wypowiedź Sterlinga, niezależnie od jej kontekstu, wywołała burzę. Klub próbował początkowo go bronić, twierdząc, że nie wiadomo, czy to rzeczywiście Sterling, a jeśli nawet on, to na pewno ta wypowiedź nie odzwierciedla jego poglądów. Klub zwrócił uwagę na fakt, że panna Stiviano (media nie podają jej imienia, ona sama występuje w kręgach celebryckich także jako Vanessa Maria Perez, Monica Gallegos i Maria Valdez) oskarżona jest o wyłudzenie pokaźnej sumy pieniędzy od Sterlinga, a podczas kłótni powiedziała: – Teraz będziemy kwita, co sugeruje, że to ona przekazała nagranie mediom.
Koszykarskie środowisko zdecydowanie potępiło takie zachowanie – zaprotestowały inne kluby i cała NBA. Wycofują się sponsorzy i reklamodawcy. Słychać żądania surowych kar – z odebraniem Sterlingowi klubu włącznie. Taki precedens miał miejsce w przeszłości: władze ligi baseballowej odebrały w 1993 roku i ponownie w 1996 drużynę Cincinnati Reds jej właścicielce Marge Schott, która też nie ukrywała rasistowskich poglądów.
Nie była to pierwsza rasistowska wpadka Sterlinga, który znany jest z podobnych wystąpień od dobrych 30 lat. W 2009 roku musiał zapłacić prawie trzy miliony dolarów odszkodowania (najwyższa taka kara w historii) za to, że odmówił wynajęcia mieszkań w należących do niego domach Latynosom, czarnym i rodzinom z dziećmi. Były menedżer Clippersów Elgin Baylor oskarżył go o traktowanie swoich zawodników „w stylu właściciela plantacji na południu”. Sterling jest powszechnie nielubiany w Los Angeles, co odbija się na jego drużynie, cieszącej się mniejszą sympatią niż Lakersi. Cała afera na pewno zaszkodzi też więc zespołowi, który w tym sezonie osiąga najlepsze rezultaty od kilkunastu lat. Z drugiej strony jednak okazało się, że 15 maja na specjalnej gali kalifornijski oddział NAACP (Narodowe Stowarzyszenie na rzecz Emancypacji Kolorowych) miał przyznać mu specjalną nagrodę „za całokształt działalności”. – Nienawidzę tych Meksykanów. Palą, piją, szwendają się po całym budynku – miał powiedzieć o lokatorach wynajmujących mieszkania w jego domach. Co innego urodziwe Meksykanki, takie jak śniadolica panna Stiviano.
W przypadkach nagłej chuci rasa nie przeszkadza. Co tam Sterling – sam szef Ku-Klux-Klanu i założyciel Partii Białych Patriotów, 73-letni dziś Frazier Glenn Miller przyznał się, że nie mógł się oprzeć czarnoskóremu mężczyźnie! Wyszło to na jaw podczas śledztwa w sprawie zastrzelenia 13 kwietnia w Żydowskim Centrum Społecznym i w domu opieki Shalom w Kansas City trzech osób podczas obchodów Paschy. Śledztwo w tej sprawie powiązano z wydarzeniami z 1987 roku w Shelby w Północnej Karolinie, gdzie doszło do zabójstwa w księgarni dla dorosłych. To właśnie wtedy policja nakryła w samochodzie Millera z przebranym za kobietę czarnoskórym mężczyzną, męską prostytutką. Tłumaczył się, że specjalnie zwabił swego partnera, by go pobić. Podziwiać trzeba konsekwencję szefa rasistowskiej organizacji, której jednym z naczelnych haseł było zapobieganie mieszaniu się ras.
Miller, występujący też pod nazwiskiem Frazier Glenn Cross, był w latach 80. jednym z najbardziej osławionych białych rasistów. Aresztowano go podczas obławy w 1987 roku w Ozark w rodzinnym Missouri wraz z trzema towarzyszami. Przed zatrzymaniem zdążyli opublikować „Deklarację wojny”, w której między innymi ogłoszono współzawodnictwo w zabijaniu policjantów federalnych, czarnych, Żydów i gejów ze specjalnym systemem punktów przyznawanych sprawcom za każdą zbrodnię. Miller, któremu nie udowodniono udziału w napadzie na księgarnię, poszedł na współpracę z policją, dzięki czemu skazano go tylko na pięć lat więzienia. Wyszedł na wolność w 1990 roku. Nie wyrzekł się wyznawanej ideologii, ale od tego czasu zajmował się tylko działalnością polityczną, kandydując kilkakrotnie do Senatu z ramienia „White Power”. Gdy aresztowano go po ostatnim zabójstwie, krzyczał do kamer telewizyjnych „Heil Hitler”.
Rasistów morderców trzeba zamykać do więzień, a tych mniej groźnych można też ośmieszać. Donald Sterling ośmieszył się sam, Frazier Glenn Miller wyszedł na idiotę z tą męską prostytutką, a kibica rasistę z Villareal wykpił piłkarz Barcelony Dani Alves. Gdy z trybun rzucono w jego kierunku banana, Dani Alves podniósł go i spokojnie zjadł, a po chwili z jego dośrodkowania z rzutu rożnego Barcelona zdobyła bramkę. Można sobie wyobrazić, jak poczuł się ów kibic – utrata twarzy wobec kolegów jest może i większą karą niż nałożony na niego zakaz stadionowy. Piłkarzowi nie było jednak do śmiechu: – Mieszkam w Hiszpanii już dziesięć lat i cały czas jest tak samo. Podobne incydenty zdarzały się na wielu stadionach. Jeżeli nie podejmie się drastycznych kroków, nic się nie zmieni – powiedział. Pesymistyczny komentarz zamieścił dziennik „El Pais”: „Prędzej świnie zaczną fruwać, niż hiszpańskie władze zajmą się poważnie rasizmem na stadionach piłkarskich. Pod tym względem kraj jest jeszcze w epoce kamienia łupanego” – czytamy w artykule redakcyjnym. (WF)