Komu nie podoba się Moskwa?
niom i redukcji z powodu ocen politycznych. Majestat demokratycznej i niepodległej Polski powinien być umacniany poprzez okazywanie szacunku zmarłemu prezydentowi nawet, a może właśnie szczególnie wtedy, gdy politycznie tak wiele dzieli. Tak pojmuję także i swój obowiązek prezydencki.
– Dlatego żegnam dziś prezydenta czasów przełomu ustrojowego w Polsce, Wojciecha Jaruzelskiego, polityka mającego swój istotny udział w umożliwieniu pójścia przez Polskę drogą głębokich przemian systemowych po wyborach 1989 r. Sam jako człowiek z pokolenia „Solidarności” żegnam jednego z ostatnich, symbolizujących trudny, a często tragiczny los pokolenia czasów powojennych, pokolenia głębokich, bolesnych podziałów, polityka, żołnierza, człowieka dźwigającego ciężar odpowiedzialności za najtrudniejsze i za najbardziej chyba dramatyczne decyzje w powojennej historii Polski.
Tymczasem na Powązkach jest już coraz więcej ludzi. Zarówno zwolenników, jak i przeciwników Wojciecha Jaruzelskiego. Ci drudzy coraz bardziej się uaktywniają. Teraz rytmicznie krzyczą: „A na drzewach zamiast liści, będą wisieć komuniści”, „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”...
Do jednego z protestujących podchodzi dziennikarz. Raczej „swój”, bo wali prosto z mostu: – Panie Leszku, jak się pan czuje, jak zdrajcę chowają z honorami na Powązkach?
Pan Leszek odpowiada do kamery: – Tu nie chodzi tylko o Jaruzelskiego, bo on już jest nieżywy. Tu chodzi o tych żywych, co przyszli go poże- gnać i teraz się z nas śmieją. To jest nasz polski, narodowy problem. Pan zobaczy, ile ich jeszcze jest…
– Do Moskwy, do Moskwy! – skanduje tłum.
– Co, Moskwa wam się nie podoba? Może Hitler dla was byłby lepszy! – krzyczy utykający na jedną nogę starszy wojskowy.
Ktoś patrzy na zegarek. – Już po dwunastej, blokujemy wejście na cmentarz!
Do protestujących podbiega mężczyzna w spodniach i kurtce moro.
– Co blokujecie, co – kurwa – blokujecie? Wynosić się stąd, bo to jest pogrzeb, a nie jakaś – kurwa – impreza zadymiarska. Wynocha!
– To jakiś prowokator jebany! Pewnie Putin go nasłał!
Zaczyna się szarpanina. Na cmentarzu coraz więcej policji.
Przy domu pogrzebowym kombatanci i lewica wypatrują w kierunku bramy. Od czasu do czasu wpadają sobie w ramiona. – Czołem, Rysiu, stary wiarusie! Co u ciebie, co u Halinki? Po sanatoriach się rozjeżdżasz podobno… Popatrz, jak tam swołocz pisowsko-solidarnościowa rozrabia.
– E tam… To opłaceni najemnicy. Na Ukrainę powinni jechać!
„Opłaceni najemnicy” mobilizują siły. Rozwijają kolejne transparenty. Ktoś pyta: – To jaki jest dalszy program?
– No jak to jaki? Przywitamy godnie naszego generała.
I nagle tysięczny, może nawet dwutysięczny tłum wpada wręcz w histerię. Żołnierskie werble zagłuszają gwizdy i krzyki. – Hańba, hańba, hańba! – Zdrajca! Do Moskwy! – Morderca, morderca, morderca! To może tylko oznaczać, że właśnie przyjechała urna z prochami Wojciecha Jaruzelskiego. A wraz z nią na Powązki przyszedł Aleksander Kwaśniewski, posłowie SLD, Jerzy Urban na wózku inwalidzkim z naręczem czerwonych róż, kosmonauta Mirosław Hermaszewski, Czesław Kiszczak, Adam Michnik…
Pieśni sowieckiej armii
Gdy urna zgodnie z ceremoniałem udekorowana biało-czerwoną szarfą oraz wstęgą orderu Virtuti Militari stoi już na postumencie, na placu przed domem pogrzebowym zapada cisza. To dlatego, żeby było dobrze słychać z przenośnego głośnika pieśni sowieckiej armii.
Ale za chwilę pojawi się „prawdziwy rarytas. „Gazeta Warszawska” przygotowała baner z wielkim napisem: „Jest żałoba, jest impreza” – ZIMNY WOJTEK. Nie da się nie zauważyć wielkiej butelki piwa z ciemnymi okularami oraz – zamiast etykietki – mundur z orderami oraz sierp i młot. I jeszcze plakat: „Pijcie za Polską Republikę Radziecką!”
– To jest nasza odpowiedź na „Zimnego Lecha” – mówią z dumą młodzi ludzie.
Za chwilę obok baneru przejdzie kondukt w asyście orkiestry wojskowej i kompanii honorowej. Żałobnicy kroczą w policyjnym szpalerze, przy akompaniamencie gwizdów, dźwięków wuwuzeli i okrzyków: „Hańba dla wojska!”.
Grób generała znajduje się przy wielkiej brzozie, nieopodal pomnika działaczy Polskiej Partii Robotniczej, zlikwidowanych przez hitlerowców w 1942 roku. W pobliżu są też groby Władysława Gomułki, Bolesława Bieruta, Karola Świerczewskiego, Juliana Marchlewskiego i gen. Zygmunta Berlinga. Najbliżej jednak jest kwatera żołnierzy I Armii Wojska Polskiego, z którymi generał przeszedł niegdyś szlak bojowy.
Zanim zabrzmi hymn Polski i przemówi Aleksander Kwaśniewski, słychać jeszcze skandowanie: „Morderca, morderca, morderca...”
– Żegnamy polityka, który w najtrudniejszym czasie podjął się odpowiedzialności za państwo w stanie kryzysu i ze szczerym przekonaniem wybrał mniejsze zło, chroniąc nas przed obcą interwencją albo bratobójczą wojną – mówi nad grobem były prezydent.
Gwizdy, buczenie i skandowanie; „Precz z komuną” słychać z oddali, bo policjanci nie dopuścili protestujących blisko miejsca pochówku generała.
– Żegnamy jednego z najwybitniejszych polityków Polski drugiej połowy XX wieku, człowieka skromnego i oddanego sprawom Polski. Patriotę najwyższej próby. Żegnamy człowieka
14