Człowiek...
15
– Zachowywał dystans nawet wobec najbliższych współpracowników.
– To cecha charakterystyczna dla ludzi, którzy większość życia spędzili w wojsku, ale myślę, że generał miał chyba problemy z okazywaniem uczuć, ciepła nawet wobec najbliższych. Gdy był już I sekretarzem KC PZPR, podczas różnych oficjalnych zebrań, potrafił przez wiele godzin, jak kamienny posąg, siedzieć za stołem prezydialnym, gdy inni członkowie najwyższych władz wychodzili na papierosa czy krótkie rozmowy do foyer. Mimo że potrafił być miły, szarmancki wobec kobiet, to chyba trudno go było polubić. Od 1990 roku, gdy odszedł ze stanowiska prezydenta, wszystko co mówił i pisał służyło autokreacji, tworzeniu pozytywnego wizerunku człowieka, który nieustannie musiał dokonywać wyborów mniejszego zła. Przedstawiał się jako osoba pełna wątpliwości, co jak na zawodowego wojskowego, wydawało się trochę dziwne.
– Harcerz, uczeń ojców marianów, wychowany w rodzinie o tradycjach patriotyczno-katolickich, który na Syberii stracił ojca, stał się jednym z najbardziej zaufanych ludzi Moskwy.
– Najbardziej fantastyczne teorie mówią, że był „matrioszką”, podstawionym przez Rosjan sobowtórem prawdziwego Wojciecha Jaruzelskiego. Ale to bzdury. Moim zdaniem generał posiadł sztukę wypierania ze świadomości różnych wydarzeń, które utrudniałyby mu życie i karierę. W 1966 roku umarła jego matka. Był wówczas szefem Sztabu Generalnego, drugą osobą w wojsku. W tamtych latach przykładano wielką wagę do ateizmu kadry. I Jaruzelski nie wszedł do kościoła na mszę żałobną, a jedynie poszedł na cmentarz.
– Ale przed śmiercią podobno się nawrócił i przyjął komunię.
– Całe życie generała było niespójne i rozchwiane.
– To, co pan mówi, nie zgadza się z opinią liderów SLD, prezydenta Kwaśniewskiego ani lewicowych dziennikarzy, którzy mówią o niezłomnym charakterze generała.
– Ani nie był niezłomny, ani kryształowy. Moim zdaniem historia oceni Wojciecha Jaruzelskiego dużo bardziej krytycznie, niż dziś robi to najbardziej radykalna antykomunistyczna prawica.
– Pojawią się jakieś nowe sensacyjne dokumenty?
– Od 25 lat jesteśmy świadkami odnajdywania przez historyków setek tysięcy dokumentów, które przyczerniają obraz PRL-u i ludzi, którzy wów- czas rządzili. W praktyce w ogóle nie znajduje się materiałów, które w niewielkim stopniu mogły ten obraz chociaż trochę rozjaśnić. Gdy kiedyś, za 50 – 100 lat, będziemy mieli możliwość poznania rosyjskich archiwów, to wówczas mit generała i całej jego formacji zapewne rozpadnie się w jednej chwili.
– Po 1989 roku otoczenie generała porównywało go do Piłsudskiego, a on nie protestował. Liderzy lewicy często używali argumentu, że podczas przewrotu majowego zginęło prawie 400 osób, aw stanie wojennym, razem ze skrytobójstwami dokonanymi przez SB, mniej niż 100.
– To przekonanie w tym środowisku panuje do dziś. Ale ja generała do Józefa Piłsudskiego nie odważyłbym się porównać. Marszałek był politykiem samodzielnym i niezależnym, generał był politykiem serwilistycznym wobec Moskwy. Dobrze obrazuje to jego reakcja na telefon z gratulacjami od radzieckiego przywódcy Leonida Breżniewa, w październiku 1981 roku, gdy został I sekretarzem KC PZPR. Jaruzelski powiedział wówczas Breżniewowi, że zgodził się przyjąć tę zaszczytną funkcję tylko dlatego, że wie, iż cieszy się zaufaniem gospodarza Kremla. Breżniew bardzo cenił Jaruzelskiego. Gdy w lutym 1981 roku gene- tia jest gotowa do współpracy z innymi partiami prawicowymi. Głównym partnerem koalicyjnym Solidarnej Polski miałoby być, według Ziobry, Prawo i Sprawiedliwość. „To byłaby realna oferta dla wyborców. Ale do tanga trzeba dwojga, a na razie nie mamy do czynienia z taką wolą, jest raczej agresja. Podchodzimy do tego ze spokojem, bo liczy się Polska, a nie partia taka lub inna” – powiedział były minister sprawiedliwości. Dodał przy tym, że PiS, które przegrało kolejne z rzędu wybory, powinno wyciągnąć wnioski z werdyktu wyborców. „Gdyby nasza oferta zbudowania listy koalicyjnej została przyjęta przez PiS przed wyborami, to taka koalicyjna lista zwyciężyłaby w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Żeby samorządowe i parlamentarne wybory nie były przegrane dla polskiej prawicy, trzeba zbudować listę koalicyjną, ale do tego trzeba zaprzestać myślenia w kategoriach monopolu partyjnego. Wtedy będzie efekt synergii i wygrane wybory” – przekonywał Ziobro. Wychodzi na to, że Ziobro też by tak chciał.
Walka o naród
Minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz po przegranych wyborach (nie dostał się do Parlamentu Europejskiego) rał został premierem, przywódca ZSRR przysłał mu telegram gratulacyjny, co w komunistycznym savoir-vivrze uważano za wydarzenie bez precedensu, gdyż było przyjęte, że nowemu premierowi wystarczą życzenia od premiera ZSRR Nikołaja Tichonowa.
– Polityczni stronnicy generała uważają, że jego największą zasługą było bezkrwawe i dobrowolne oddanie władzy.
– We wrześniu 1988 roku próbowano dokooptować do tworzonego rządu Mieczysława Rakowskiego ludzi opozycji, co skończyło się fiaskiem. Polska była wówczas na skraju gospodarczej katastrofy i Jaruzelski uznał, że trzeba przenieść centrum decyzyjne z gmachu KC do Belwederu, a jednocześnie podzielić się władzą, żeby zrzucić część odpowiedzialności za stan kraju na „Solidarność”.
– Teraz możemy spodziewać się w kraju wniosków o nadanie placom, ulicom, skwerom i parkom imienia Wojciecha Jaruzelskiego.
– Z pewnością takie propozycje się pojawią, ale zaostrzą tylko walkę polityczną. Mam wątpliwości, czy lokalni koalicjanci SLD w samorządach zdecydują się na poparcie takich wniosków. wrócił do swoich ministerialnych obowiązków. Podczas spotkania Konwentu Marszałków Województw RP o demografii i działaniach rządu, mających na celu zmniejszenie tendencji spadkowej powiedział: „W wyzwaniach demograficznych nie chodzi tylko o system emerytalny, o zabezpieczenie społeczne, ale też o pozycję Polski – narodu i społeczeństwa”. Szef resortu pracy podkreślił też, że reformy podejmowane przez rząd w polityce społecznej, między innymi wydłużenie urlopów macierzyńskich, wprowadzenie rodzicielskich, a także zmiany w przepisach umożliwiające elastyczny czas pracy, muszą tworzyć wspólną całość. „To nie odwróci negatywnych trendów demograficznych z tygodnia na tydzień. Ale bez stanowczych metod teraz, za pięć czy siedem lat nie będziemy mieli żadnych efektów”. Kosiniak-Kamysz wspomniał też o Karcie Dużej Rodziny, która będzie realizowana na szczeblu ogólnopolskim. Jak zaznaczył, przyjęty niedawno przez rząd dokument nie spełni wszystkich oczekiwań rodzin wielodzietnych, ale jest szansą dla nich na niższe koszty życia, tańszą komunikację czy dostęp do placówek kulturalnych i rekreacyjnych.