Dyrektor, czyli noszowy
zwolnieniu lekarzy mknąć placówkę.
– A próbowaliście zatrudnić innych lekarzy, nową ekipę? – Nie byłoby to możliwe. Częstochowscy lekarze pomyśleli również o tym. W październiku tamtejsza Okręgowa Rada Lekarska wydała oświadczenie w sprawie protestu. Czytamy tam m.in.: „Podejmowanie pracy w miejsce zwalniających się pracowników Szpitala przez innych lekarzy będzie zasługiwało na dezaprobatę środowiska i zostanie uznane za nieetyczne”. Trudno o lepsze poparcie Komitetu Negocjacyjnego, żaden lekarz nie będzie walczył z medycznym samorządem, a „nieetyczne zachowanie” może skończyć się nałożoną przez rzecznika odpowiedzialności karą dyscyplinarną.
Pod oświadczeniem podpisała się m.in. sekretarz Rady, na co dzień ordynatorka jednego z oddziałów szpitala w Częstochowie, ale także... udziałowiec spółki „Parkitka”. Dziś pytana, czy jako osoba zaangażowana w sprawę powinna podpisywać „oświadczenie”, chowa się za zabezpieczone zamkiem drzwi szpitalnego oddziału.
musiałbym
Media to olały, czyli anonim
za-
W tym czasie ujawnił się anonim: do wybranych mediów i urzędów trafił blankiet „porozumienia”. Reakcja jest szybka: członkowie paktu zbierają się na cichej naradzie. Rozważają, jak ma się zachować ich spółka „Parkitka” w wypadku zmian zasad przetargu na lekarskie dyżury, radzą, czy po wyrzuceniu wicedyrektora Morawieckiego ze stanowiska powinien w ogóle jako lekarz zostać w szpitalu (!) i oczywiście zastanawiają się nad skutkami ujawnienia tajnego paktu: – Niestety, ktoś z porozumienia – mówię to z bardzo dużą przykrością – przesłał treść naszego porozumienia do mediów; na szczęście media to olały – w prostych słowach referuje sytuację dr Grażyna Cebula-Kubat. – (...) My podejrzewamy kochani, kto to zrobił, i zostanie pociągnięty do odpowiedzialności.
Po koniec listopada 2013 roku władze szpitala i województwa dogadały się z protestującymi lekarzami. Pierwszy punkt protokołu: „zostanie rozwiązana umowa o pracę z Bronisławem Morawieckim na stanowisku zastępcy dyrektora”, a jego samodzielne decyzje nie będą miały żadnej mocy od zaraz. Resztę postulatów skwitowano enigmatycznie: „podjęte przez dyrekcję działania (…) pozwalają na zakończenie protestu pod warunkiem ich kontynuowania”.
– Doktor Morawiecki to był dobry wicedyrektor? – pytamy dyrektora szpitala Jarosława Madowicza. – Bardzo dobry, gdybym miał kiedykolwiek możliwość ponownej z nim współpracy, zgodziłbym się. – To dlaczego pan go zwolnił? – Dla dobra pacjenta.
– Jakiego znowu dobra? – Jeśli lekarze opuściliby szpital, pacjent ucierpiałby naprawdę. Powołana do zbadania sytuacji w szpitalu komisja samorządu województwa nie potwierdziła większości nieprawidłowości, o których mówili lekarze. Uchybienia dotyczyły jedynie braku bieżącego serwisu sprzętu, ale miały one miejsce także na długo przed protestem, a działania naprawcze podjęto przed jego zakończeniem. Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej oczyścił wicedyrektora Morawieckiego ze wszystkich stawianych mu zarzutów. Protestujący łaskawie nie domagali się wyrzucenia go ze szpitala – dziś jest po prostu lekarzem: – Zostałem poświęcony. Opisałem, gdzie jest problem i patologia, gdzie znikają pieniądze przeznaczone na leczenie pacjentów – mówi w swoim gabinecie. Cena pracy lekarzy „po godzinach”, liczba lekarzy dyżurujących, to są szczegóły, w których tkwi diabeł. Na temat tak zwanego porozumienia nie chcę nic mówić, nawet nie z troski o pracę, ale o własne bezpieczeństwo. Naprawdę, ludzie też nie będą chcieli z wami rozmawiać właśnie ze strachu. – Mówi pan o elicie tego miasta, a używa języka, jakbyśmy rozmawiali o gangsterach. – Głęboko wie- rzę, że większość lekarzy to naprawdę elita. – Zastanawiam się, czemu pan nie grzmotnął pięścią w stół na taki szantaż? – pytam dyrektora Madowicza. – Wybrałem mniejsze zło. –W ten sposób kartel zawodowy przejął władzę w szpitalu, mogą teraz wszystko. Nie szanują pana, nazywają „noszowym”. – Każdy może mówić, jak mu się podoba. A z tym przejęciem władzy... do końca tak nie jest.
Komitet, czyli jesteśmy
wolnymi ludźmi
Grażynie Cebuli-Kubat chciałem udowodnić w rozmowie, że media jednak „nie olały” tajnego paktu lekarzy, ale znana częstochowska nefrolog nie chciała się dziś spotkać. – Po rozmowie z koleżankami, kolegami nie ma zgody, byśmy udzielali jakichkolwiek informacji. Po co teraz ta rozmowa? – Co to jest „porozumienie” pani doktor? – Porozumienie to jest... Po godzinach pracy jesteśmy wolnymi ludźmi i możemy sobie zawierać, co chcemy. Rozmowy nie będzie. Wybija piętnasta, etatowe godziny się kończą, lekarze zaczynają pracę dla „Parkitki”.
Autor na co dzień jest reporterem programu „Uwaga!”. Materiał na ten temat ukazał się właśnie na antenie telewizji TVN.