Wymuszał pierwszeństwo pistoletem
Mieszkaniec Łodzi niczym kowboj z westernu celował z pistoletu do przypadkowego kierowcy. Jak tłumaczył policjantom, stracił cierpliwość, stojąc zbyt długo w korku.
Do scen jak z amerykańskiego westernu, którego akcja toczy się na Dzikim Zachodzie, doszło w piątek 2 maja, na parkingu przed jednym z marketów przy ulicy Kolska Szosa w Turku. Jak co roku, między majowymi świętami, na ulicach przed południem utworzył się jeden wielki korek (...).
Podobnie było na parkingu przed Brico i Inter Marché. Zakupowicze, którym udało się wreszcie dostać co potrzeba i wystać swoje w długiej kolejce do kasy, pewnie chcieliby jak najszybciej znaleźć się w domu, ale, niestety, czekał ich jeszcze wyjazd z placu. Cóż było robić, czekali spokojnie na swoją kolej. Inny plan miał 65-letni łodzianin, który postanowił przechytrzyć uczestników ruchu. Aby go zrealizować, poprosił o pomoc żonę. Kobieta wysiadła z samochodu i próbowała nakłonić kierowców, by przepuścili jej męża. Niestety, nikt nie zwracał na nią uwagi. Wtedy sam wkroczył do akcji. Zaczął krzyczeć, obrażając siedzących w samocho- dach i grozić, że jak nie udostępnią mu przejazdu, to pożałują. Gdy zorientował się, że nic nie wskóra, niczym kowboj ze swojego rumaka, tak łodzianin wyskoczył z samochodu z bronią w ręku i skierował ją w kierunku najbliżej stojącego mężczyzny.
Nie tylko mieszkaniec Kuźnicy Janiszewskiej, ale także pozostałe osoby zamarły z przerażenia, a zaatakowany 59-latek zadzwonił po policję. Dopiero funkcjonariusze opanowali sytuację, uspokajając zebranych, że to nie jest prawdziwy pistolet, ale wiatrówka imitująca krótką broń, do której zamiast naboi używa się plastikowych kulek.
– Nie jestem żadnym przestępcą, niczego złego nie zrobiłem. Wszystko działo się za wiedzą rodziny, z należnym szacunkiem dla zmarłej i zgodnie ze sztuką, bo rankiem, bez udziału postronnych i ciekawskich. Tyle że nie zgłosiliśmy tego do sanepidu. No, ale jaka to tam ekshumacja była – trzeba było tylko trumnę niżej wpuścić – powiedział nam pan Piotr (...).
O zajście na cmentarzu zapytaliśmy także rodzinę pochowanej dziewczyny.
– Przedsiębiorcy walczą między sobą o rynek, a my zostaliśmy w to wszystko zamieszani. Podczas ceremonii trumny z ciałem córki nie dało się postawić na dole, trzeba było to poprawić. Nie wiedzieliśmy, że potrzebne jest jakieś pozwolenie z sanepidu. Zresztą w takiej tragicznej chwili mało kto myśli rzeczowo – powiedział nam ojciec zmarłej 19latki.
Ekshumacji nie można przeprowadzić bez zgody Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego (…).