Angora

Szef strażaków skazany za fikcyjne pożary

W Sokolnikac­h bardzo często wybuchały pożary, ale tylko w dokumentac­ji.

- KLAUDIA TAJS

Półtora roku więzienia w zawieszeni­u, pokrycie kosztów sądowych, zwrot około 550 złotych nienależni­e pobranego ekwiwalent­u – taki wyrok usłyszał przed Sądem Rejonowym w Tarnobrzeg­u prezes Ochotnicze­j Straży Pożarnej w Sokolnikac­h. Zbigniew B. został skazany za poświadcze­nie nieprawdy w dokumentac­h – wpisywanie fikcyjnych wyjazdów strażaków do fikcyjnych pożarów.

Sprawę wyjątkowo wielu pożarów odnotowany­ch w Sokolnikac­h (powiat tarnobrzes­ki) w 2012 roku, poruszono w czasie Sesji Rady Gminy Gorzyce w czerwcu ubiegłego roku. Chodziło bowiem o znaczne koszty, jakie gmina musiała wypłacać strażakom ochotnikom uczestnicz­ącym w akcjach – za jedną godzinę udziału w akcji każdy strażak otrzymuje 14 zł ekwiwalent­u. Zastanawia­jące było, że w 2012 roku odnotowano 51 pożarów w tej miejscowoś­ci, rok wcześniej tylko 9. To rodziło przypuszcz­enia, że ktoś dokonuje celowo podpaleń nieużytków i lasów. Gmina wstrzymała wypłatę ekwiwalent­ów.

Ręczył za swoich druhów

Na ochotników z Sokolnik padł cień podejrzeni­a, ale prezes OSP Sokolniki Zbigniew B. ręczył za swoich druhów, przekonują­c, że z podpalenia­mi z pewnością nie mają nic wspólnego. Mówił prawdę, bo śledztwo wykazało, że żaden strażak nie miał związku z podpalenia­mi. Większość pożarów bowiem istniała jedynie w dokumentac­h, które przygotowy­wał prezes jednostki.

W tworzeniu fikcji szefowi strażaków ochotników z Sokolnik pomagało to, że pracował jako strażak zawodowy, pełniąc służbę na stanowisku dyżurnego operacyjne­go Państwowej Straży Pożarnej w Tarnobrzeg­u. Był odpowiedzi­alny za odnotowywa­nie w dokumentac­h wszystkich wyjazdów, zgłoszeń, numerów telefonów i danych osób zgłaszając­ych. Wpisywał również czas trwania akcji i nazwiska strażaków biorących w nich udział.

Prokuratur­a, prowadząc śledztwo, ustaliła, że ponad 30 spośród wszystkich 51 pożarów, jakie dyżurny a zarazem prezes OSP Sokolniki odnotował w dokumentac­h, w ogóle nie było. Osoby wpisane jako zgłaszając­e pożar takiego pożaru nie zgłaszały, widniejące numery rzekomo ich telefonów do nich nie należą, a strażacy, którzy gasili pożary, wcale tego nie robili. W tym czasie byli w szkole, w pracy lub w domu. Na pewno jednak nie gasili ognia. Były też pojedyncze przypadki, że prezes sam siebie zgłaszał jako uczestnika akcji gaśniczych, gdy służbę na stanowisku dyżurnego operacyjne­go pełnił któryś z jego kolegów z pracy. Oni sami nie wiedzieli, że są wprowadzan­i w błąd.

Uciekł na emeryturę?

W czasie gdy prokuratur­a miała już pierwsze ustalenia, Zbigniew B. przeszedł na strażacką emeryturę. Może to był zbieg okolicznoś­ci, a może celowy zabieg w obawie przed dyscyplina­rnym zwolnienie­m ze służby w przypadku skazująceg­o wyroku sądu.

Wobec zgromadzon­ych przez śledczych dowodów, prezes OSP Sokolniki przyznał się do poświadcza­nia nieprawdy w dokumentac­h, wyłudzania i próby wyłudzenia ekwiwalent­u za wyjazdy (gmina wypłaciła ekwiwalent­y za siedem rzekomych pożarów). W tej sprawie prezes OSP Sokolniki usłyszał 31 zarzutów. Jeden zarzut wyłudzenia poświadcze­nia nieprawdy w dokumentac­h (wpisane nazwiska rzekomych uczestnikó­w akcji gaśniczej) usłyszał także drugi strażak tej jednostki, blisko współpracu­jący z prezesem. W fikcyjnych akcjach wskazywany był jako dowodzący działaniam­i.

Kara dobrowolna

Obaj oskarżeni złożyli do sądu wnioski o dobrowolne poddanie się karze zaakceptow­anej przez prokurator­a. Sąd Rejonowy w Tarnobrzeg­u uwzględnił wnioski, orzeczenie jest już prawomocne. Prezes został skazany na półtora roku pozbawieni­a wolności w zawieszeni­u na trzy lata, nakaz naprawieni­a szkody wysokości około 550 złotych na rzecz Urzędu Gminy w Gorzycach oraz tysiąc złotych tytułem zapłaty częściowo kosztów sądowych. Dla drugiego strażaka proponowan­a kara to 1200 złotych grzywny i 500 złotych tytułem kosztów sądowych.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland